Pierwszy prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf stwierdziła, że „za 10 tys. dobrze żyć można tylko na prowincji”. Prasa postanowiła ustalić, ile zarabia.
Gersdorf przebiła Elżbietę Bieńkowską, która uważa, że za 6 tys. pracuje tylko „złodziej albo idiota”, a także byłego funkcjonariusza resortó siłowych, który żalił się, że za 2 tys. nie da się wyżyć. Nic dziwnego – jak ustalił Super Express Gersdorf co miesiąc kwituje 27 tys. brutto, czyli dwa razy więcej niż premier polskiego rządu.
Gersdorf wcale nie uważa, że jest to przesadnie dużo.
Przeciętny radca prawny zarabia więcej, niż sędzia sądu rejonowego. 7 tys. to straszne pieniądze? Na tym szczeblu 70 proc. nominacji to kobiety. Zarobki nie są wystarczające, by mężczyźni podejmowali ten zawód. Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji. A co jest na samym szczycie? Dobry adwokat ma się lepiej, niż sędzia Sądu Najwyższego
– mówiła.
Nie lubię używania ostrych słów, więc nie chcę używać przymiotnika, że ta wypowiedź jest skandaliczna, ale ona, niestety, potwierdza sposób, w jaki spora część środowiska sędziowskiego myśli o sobie. Pamiętamy sformułowanie, które wyszło z ust jednej z takich autorytetów środowiska sędziowskiego, która powiedziała, że my, sędziowie, jesteśmy kastą nadzwyczajnych ludzi. I słowo kasta, i słowo nadzwyczajna, a teraz to, że za 10 tys. to się da przeżyć tylko na prowincji – to wszystko pokazuje, że jednak spora część środowiska sędziowskiego odrywa się od rzeczywistości i zapomina o tym, że sędziowie powinni być niezawiśli
– skwitował wicepremier Jarosław Gowin.
źródło: Super Express / fot. Youtube
(2440)