Mateusz Kijowski nie przestaje zaskakiwać. Lider KOD-u stał się ,,bohaterem” afery finansowej w Komitecie Obrony Demokracji, ale niewykluczone, że to nie on był największym beneficjentem inicjatywy społecznej, na którą wpłacali ludzie, wierząc, że walczą o demokrację.
Przypomnijmy: jak ujawniły „Rzeczpospolita” i portal Onet, przynajmniej 90 tys. zł ze zbiórek publicznych na KOD trafiło do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Faktury za usługi informatyczne wystawiał sam lider KOD. Wcześniej Kijowski przekonywał, że z działalności Komitetu nie czerpie żadnych korzyści finansowych i utrzymuje się ze wsparcia rodziny.
Z kolei Jacek Parol, członek KOD-u, tak napisał na Facebooku:
Odchodząc z Zarządu KOD w lutym 2016, na ostatnim zarządzie powiedziałem obecnym wtedy członkom,że człowiek, który za pierwsze uzbierane do puszek KOD pieniądze kupił sobie najnowszego iPhone za 4500 zł i laptopa za drugie tyle nigdy nie będzie myślał inaczej niż w kategoriach małego geszefciarza. Pomyliłem się. Żaden mały.
Ale okazuje się, że to nie koniec afery. Kijowski próbuje się bronić, ale robi to w sposób wyjątkowo nieudolny. Pogrążając innych…
Jeżeli popatrzymy, kto ile pieniędzy wyjął, to okaże się, że wcale nie byłem tym, który wyjął najwięcej
– mówił, komentując aferę ze sobą w roli głównej.
Tak więc afera z fakturami w KOD-zie raczej nie będzie ostatnią…
Mateusz ma łeb jak sklep 😂😂😂
– Jeżeli popatrzymy kto ile pieniędzy wyjął, to okaże się, że wcale nie byłem tym, który WYJĄŁ NAJWIĘCEJ😂😂💪💪💪 pic.twitter.com/G3KhcJGmbi— PikuśPOL (@pikus_pol) 3 maja 2017
(2912)