Słynne zdjęcie chłopa z Aleppo pokrytego kurzem i krwią stało się symbolem okrucieństwa reżimu syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. Okazuje się, że prawda mogła być jednak inna.
Kilkuletni Omran został po bombardowaniu w Syrii wyciągnięty przez ojca spod gruzów budynku. Na zdjęciu wykonanym przez żołnierzy sił pokojowych widać chłopca całego pokrytego pyłem, kurzem i z zaschniętą krwią. Fotografia obiegła świat i była kolportowana jako dowód okrucieństwa reżimu al-Asada oraz wspierających prezydenta Syrii wojsk rosyjskich.
Od tamtej pory minęło trochę czasu, Omran ma się dobrze i zapomina o swoim koszmarze. Do niego i jego rodziny dotarła dziennikarka Kinana Allouche z Sama TV.
W rozmowie z prorządową telewizją ojciec Omrana opisał, jak wyciągnął syna spod gruzów. Uderzył też… w syryjskich rebeliantów. Zarzucił im, że wykorzystali jego syna do propagandy i walki z prezydentem Syrii. Ujawnił też, że oferowano mu pieniądze i mieszkanie poza Syrią, jeśli tylko publicznie przyzna, że jego syn ucierpiał przez al-Asada. Ojciec Omrana dodał też, że krew na twarzy chłopca była jego, a nie syna. Chłopak po wyciągnięciu spod gruzów miał się po prostu przytulić do lekko rannego ojca.
Internauci zastanawiają się, czy rodzina nie została zmuszona przez władze w Syrii do wzięcia udziału w takim nagraniu.
(24963)