Od czasu do czasu zdarzają się tacy dowcipnisie, którzy na nogi stawiają służby na całym lotnisku. Żartownisiowi z warszawskiego portu lotniczego mina szybko zrzedła…
Ile było już przypadków, gdy surowo karano ludzi, którzy swoimi nieprzemyślanymi zachowaniami stawiali na nogi przeróżne służby. Nie wszystkim to jednak daje do myślenia…
W tym przypadku skończyło się na mandacie w wysokości 1000 złotych i niewpuszczeniu na pokład samolotu. Cała afera wybuchła przy nadawaniu bagażu.
Co będzie, jak w bagażu będzie bomba
– miał zapytać jeden z pasażerów, gdy nadawał bagaż do Londynu. Pracownik odbierający walizkę zapytał, czy w środku jest coś, co może stwarzać zagrożenie.
Chyba raczej nie ma
– rzucił pasażer i oddalił się bez słowa wyjaśnienia.
Zaniepokojony pracownik lotniska szybko poinformował odpowiednie służny. Na miejscu pojawili się pirotechnicy oraz policjanci. Szybko ustalono też sprawcę zamieszania. Właściciel bagażu już w trakcie akcji tłumaczył, że to miał być tylko głupi żart…
Tym razem wszystko skończyło się na dwóch mandatach po 500 złotych. Pierwszy wystawiono na mocy ustawy Prawo Lotnicze, a drugi za złamanie przepisów kodeksu wykroczeń. Mężczyzna oprócz grzywny poniósł też inne konsekwencje. Nie został wpuszczony na pokład samolotu. Wszystko mogło mieć jednak poważniejsze konsekwencje. Za fałszywe alarmy grozi nawet do ośmiu lat więzienia, a także poniesienie kosztów ewentualnej ewakuacji lotniska lub innego miejsca, którego dotyczy alarm.
(2644)
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.