Fani reprezentacji Islandii latem 2016 roku dali się poznać całej Europie w czasie piłkarskich mistrzostw kontynentu we Francji. Ich doping stał się słynny. Teraz na podobną formę wspierania swojej drużyny zdecydowali się kibice Lechii Gdańsk. Co ciekawe Islandczycy inspiracji do takiego zagrzewania piłkarzy nie znaleźli w legendach Wikingów, a w… Polsce.
Tą formą dopingu podczas Euro 2016 kibice Islandii zrobili sobie świetną reklamę. Oczywiście nie byłoby tego, gdyby nie świetnie wyniki reprezentacji, która dotarła do ćwierćfinału rozgrywanego we Francji turnieju.
Jeszcze w trakcie finałów mistrzostw Europy islandzcy kibice „zabili” piękny mit o rytuałach Wikingów, którzy w ten sposób mieli zagrzewać się do walki. Okazało się, że fani z wyspy gejzerów na początku swojej przygody z kibicowaniem szukali inspiracji na trybunach stadionów na całym świecie. Do gustu przypadł im doping polskich kibiców piłki ręcznej. Po odpowiednich modyfikacjach i wprowadzeniu pewnych wariacji „Wikingowie” wypracowali słynny teraz na cały świat sposób wspierania swoich reprezentantów.
W Polsce przez kilka miesięcy żadna kibicowska grupa nie zdecydowała się naśladować Islandczyków. Dopiero w niedawnym (2 kwietnia) meczu z Zagłębiem Lubin taki doping zaprezentowali fani Lechii Gdańsk.
Jak wyszło? Komentarze pod nagraniem są różnorodne. Jedni piszą o „europejskim topie”, „ciarach” i „wikingach z Gdańska”, a inni o „śpiewaniu jak w kościele”…
(7162)
7echia Gdańsk ku.wa szajs