Proszek kupiony w Niemczech lepiej dopiera ubrania, a płatki śniadaniowe mają mniej cukru? W Polsce od dawna wiadomo, że tak jest, chociaż rynek Unii Europejskiej jest niby jednolity. Co gorsza Komisja Europejska daje przyzwolenie na to, by „stara Unia” na gorszej jakości produktach zarabiała na takich krajach jak Polska.
Okazuje się, że w Komisji Europejskiej nikt nie widzi problemu. Istnieje przyzwolenie na to, by międzynarodowe koncerny adaptowały swoje produkty do poszczególnych rynków, a za tym idą dopuszczalne różnice w jakości i składzie towarów. To w praktyce oznacza, że proszek sprzedawany w Niemczech będzie prał lepiej niż ten dostępny w Polsce, a Francuzi będą odżywiali się zdrowiej niż Polacy!
Możliwe są różnice w jakości i składzie poszczególnych produktów w zależności od kraju dystrybucji
– twierdzi przedstawiciel Komisji Europejskiej zapytany o działania wielkich koncernów, które prowadzą politykę konsumenckiego rasizmu.
Firmy z Europy Zachodniej, za przyzwoleniem polityków, mają za nic jednolity rynek Unii Europejskiej. W efekcie w różnych krajach sprzedają niby ten sam produkt, ale nie taki sam. Nie ma wielkiego zaskoczenia, że to do Europy Środkowo-Wschodniej, w tym do Polski, trafiają towary gorszej jakości. Polak, Węgier czy Słowaka nie zasługują na więcej? Konsumencki rasizm? Najważniejsze, że kasa się zgadza. Wielkie koncerny na całego korzystają z tej „Unii dwóch prędkości”.
Problem jest poważny, więc tym bardziej cieszą inicjatywy zwrócenia na niego uwagi. 11 kwietnia w Parlamencie Europejskim odbędzie się wykład pt. „Same brand, same product, same quality! No more double standards in foodstuffs”. Może ktoś wśród rządzących UE dostrzeże te nierówności i się nimi zajmie.
(5906)