Sama przeżyła wiele jako niewolnica. Po latach, gdy była już wolna i bogata, wcale nie zamierzała rezygnować z tego, by inni pracowali za nią i jej usługiwali.
Concoine, czarnoskóra niewolnica z Kongo, trafiła do USA, gdzie z wzajemnością zakochała się w bogatym Francuzie -Claudzie Metoyerze. Małżeństwa mieszane w 18. wieku nie były dozwolone, więc przybysz znad Sekwany oficjalnie kupił kobietę i uczynił ją niewolnicą. Zamieszkał z nią w Luizjanie. Para miała kilkoro dzieci, a kobieta cieszyła się specjalnymi względami.
Po latach miłość jednak wygasła, ale Concoine, już posługująca się imieniem Marie, nie była stratna. Claude wrócił do ojczyzny, a kobieta zyskała dobrze prosperującą plantację tytoniu, na której… zatrudniała około 300 niewolników. I chociaż traktowała ich dobrze, to ani myślała zwracać im wolność. Byli jej potrzebni. Pewnym gestem łaski było tylko kupowanie do najcięższych prac innych niewolników. Plantatorka była jednak sprytna. Po zakończonych zadaniach zgłaszała się do handlarzy z reklamacją, domagając się zwrotu pieniędzy. Najczęściej się udawało, a Marie Metoyer dorobiła się fortuny, stając się magnatem na rynku.
Nie był to jedyny przypadek, gdy czarnoskórzy w USA byli wolnymi ludźmi i posiadali niewolników. Spis z 1830 roku pokazał, że co czwarty wolny czarnoskóry posiadał minimum 10 niewolników, a w pięciu stanach Południa mieli ich oni około 10 tysięcy. Do prawdziwych potenantów należeli Justus Angel, L. Horry, rodzina Richardów i Antoine Dubuclet.
(1777)