Portal informacyjno-historyczny

Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. „Chłopiec w pasiastej piżamie”. [WIDEO]

w Bez kategorii/Cytaty/Historia/Ważne książki


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Dwóch chłopców i dwa światy… Obaj urodzili się w tym samym dniu, miesiącu i roku, ale los traktował ich do pewnego czasu zupełnie inaczej.

Szmul się zastanawia, co odpowiedzieć Brunonowi. — Powiem ci tylko tyle — zaczął Szmul — że do przyjazdu tutaj mieszkałem z rodzicami i z moim bratem Józefem w niedużym mieszkaniu nad warsztatem, gdzie tata robił zegarki. Co rano siódmej jedliśmy wspólnie śniadanie, a później, gdy byliśmy w szkole, tata reperował zegarki, które przynosili różni ludzie, i robił też całkiem nowe. Raz mi podarował taki przepiękny zegarek, ale go straciłem. Miał złoty cyferblat i nakręcałem go co wieczór przed pójściem spać. Nigdy, ale to nigdy się nie spóźniał.
— Odebrali — odpowiedział Szmul.
— Kto?
— Wiadomo, żołnierze — odparł Szmul takim tonem, jakby to było jasne jak słońce. — Aż nagle wszystko się zaczęło zmieniać — podjął swą opowieść.
— Któregoś dnia wróciłem ze szkoły, a mama szyła dla nas opaski na ramię z takiego specjalnego materiału i na każdej rysowała gwiazdę. O, taką. — Palcem kreślił wzór na ziemi pokrytej pyłem. — I zawsze, jak się wychodziło z domu, upominała, żebyśmy je zakładali.
— Ojciec też nosi opaskę — powiedział Bruno. — Na mundurze. Bardzo fajna. Jaskrawoczerwona z czarno-białym znakiem. — I też po swej stronie ogrodzenia wykonał palcem rysunek na ziemi pokrytej pyłem.
— Ale się różnią, prawda? — rzekł Szmul.
— W życiu nie dostałem opaski — stwierdził Bruno.
— Ale ja wcale o nią nie prosiłem — odpowiedział Szmul.
— Tak czy siak — odparł Bruno — mnie by się przydała. Choć nie wiem, czy wolę twoją czy ojca. Pokręciwszy głową, Szmul opowiadał dalej. Nieczęsto wracał do przeszłości, bo na wspomnienie życia nad warsztatem zegarmistrzowskim zawsze robiło mu się bardzo smutno. Te opaski nosiliśmy kilka miesięcy. I potem znów nastąpiły zmiany. Gdy raz wróciłem dodomu, mama powiedziała, że już nie możemy tam mieszkać.

— I mnie się to zdarzyło! — zawołał Bruno, uradowany, że nie tylko jego zmuszono do przeprowadzki.
— Bo, widzisz, na kolację przyszedł Furia i prawie że zaraz tu się przenieśliśmy. A tu jest koszmarnie — dodał na cały głos. — U was było tak samo?
— Nie, ale jak nam oznajmili, że nie wolno zostać w domu, musieliśmy się przeprowadzić do innej dzielnicy Krakowa, gdzie żołnierze zbudowali wysoki mur, i wszyscy, mama z tatą, brat i ja, musieliśmy zamieszkać w jednym pokoju.


— Jak to? — zdumiał się Bruno. — Wszyscy?
— I to nie tylko my — odpowiedział Szmul. — Bo sprowadziła się druga rodzina, no i tamci rodzice bez przerwy się kłócili, a jeden z synów był ode mnie większy i ciągle mnie tłukł, wiesz, tak bez powodu.
— Ale przecież nie można mieszkać w takim tłoku — stwierdził Bruno, kręcąc głową. — Bez sensu!
— Naprawdę — przytaknął Szmul. — W sumie jedenaście osób. Bruno otworzył usta, by znowu zaprzeczyć, bo nie chciało mu się wierzyć, by pod jednym dachem zmieściło się aż tyle ludzi, ale się rozmyślił.
— Mieszkaliśmy tam jeszcze kilka miesięcy — kontynuował Szmul. — I dalej wszyscy w tym pokoju. Mieliśmy jedno okienko, ale nie lubiłem przez nie patrzeć, bo widziało się mur, a mnie ten mur strasznie drażnił, bo nasz prawdziwy dom stał po drugiej stronie. Dzielnica też była okropna, bo stale ktoś hałasował, tak że się nie dało zmrużyć oka. I na dodatek bez powodu bił mnie ten wstrętny Łukasz.


— Mnie czasem bije Gretel — wyznał Bruno. — Moja siostra — dodał. — Beznadziejny Przypadek. Ale niedługo dorosnę i będę silniejszy, a wtedy jej pokażę.
— Aż pewnego dnia wielkimi ciężarówkami przyjechali żołnierze — snuł opowieść Szmul, bo, widać, Gretel niezbyt go zaciekawiła. — I kazali wszystkim opuścić domy. Dużo osób nie chciało i pochowało się w różnych zakamarkach, ale w końcu i tak chyba wszyscy zostali wyłapani.
I te ciężarówki powiozły nas na pociąg, w którym… — zawahał się na moment, przygryzając wargi, na co Bruno pomyślał, że nie wiedzieć czemu ma zamiar się rozpłakać. — W pociągu było makabrycznie — podjął Szmul. — Choćby przez to, że w wagonach panował straszny ścisk. W ogóle nie dało się oddychać. Do tego paskudnie śmierdziało.
— Bo wszyscy władowaliście się do jednego pociągu — stwierdził Bruno, wspominając dwa z nich, które widział na dworcu, gdy wyjeżdżali z Berlina. — Jak my tu jechaliśmy, po przeciwnej stronie peronu stał drugi, ale tak jakby nikt go nie zauważał. I myśmy wsiedli do niego. A wy czemu nie?
— Chyba by nam nie pozwolili. Nikomu nie było wolno wyjść z wagonu.
— Na samym końcu są drzwi — podpowiedział Bruno.
— U nas nie było — odparł Szmul.
— Jasne, że są — rzekł z westchnieniem Bruno.
— Na samym końcu — powtórzył. — Zaraz za wagonem restauracyjnym.
— Ależ skąd — uparł się Szmul. — Przecież byśmy wysiedli!
Bruno odburknął coś w stylu „akurat”, ale tak cichutko, żeby Szmul nie usłyszał.
— Gdy wreszcie pociąg się zatrzymał — ciągnął Szmul — znaleźliśmy się w okropnie zimnym miejscu i wszyscy musieliśmy iść tu na piechotę.
— A myśmy mieli samochód — rzekł Bruno, już na głos.
— I zabrali mamę, a mnie z tatą i Józefem wsadzili do tych domków, i tak tam siedzimy. Szmul wyraźnie posmutniał, a Bruno nie zrozumiał dlaczego, bo jakby się zastanowić, nie było to aż takie straszne i właściwie to samo, co się przytrafiło jemu.
— Dużo tam mieszka chłopców? — spytał Bruno.
— Setki — odpowiedział Szmul.
Bruno wytrzeszczył oczy.
— Setki? — powtórzył zaskoczony. — Kto to widział? Po tej stronie ogrodzenia w ogóle nie ma się z kim bawić.
— My się nie bawimy — oświadczył Szmul.
— Nie bawicie się? A to niby czemu?
— Ciekawe w co? — Szmul wyraźnie się zmieszał.
— No, nie wiem — odrzekł Bruno. — Można pograć w piłkę. Czy bawić się w odkrywców. A tak w ogóle to da się tam coś odkryć?
Szmul pokręcił głową i nic nie odpowiedział. Zerknąwszy w stronę domków, znów prędko spojrzał na Brunona i choć wcale nie chciał o to pytać, to w końcu się poddał, bo żołądek skręcał mu się z bólu:
— Miałbyś może coś do jedzenia?
— Niestety — odpowiedział Bruno. — Miałem wziąć czekoladę, ale zapomniałem.
— Czekolada — mlaskając językiem, powtórzył wolno Szmul. — Raz w życiu jadłem czekoladę.
— Tylko raz? Uwielbiam czekoladę. Choć mama mówi, że od czekolady psują się zęby, mógłbym ją jeść stale.
— Chleba pewno też nie masz.
Bruno pokręcił głową.
— Nic nie wziąłem — odparł. — Kolację podają dopiero pół do siódmej. A u was?
Szmul wzruszył ramionami i się podniósł.
— Muszę już wracać — powiedział.
— Może byś do nas kiedyś wstąpił na kolację — zaproponował Bruno, choć nie do końca pewny, czy to dobry pomysł.
— Może — odparł Szmul, jakoś bez przekonania.
— Albo ja cię odwiedzę — rzekł Bruno. — Poznałbym twoich przyjaciół — dodał z nadzieją.
Liczył, że Szmul go sam zaprosi, lecz nic na to nie wskazywało.

(…)

Fragment książki Johna Boyne’a, CHŁOPIEC W PASIASTEJ PIŻAMIE, Wyd. Replika, Zakrzewo 2018. Książkę można nabyć TUTAJ

Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny. Dwóch chłopców i dwa światy… Obaj urodzili się w tym samym dniu, miesiącu i roku, ale los traktował ich do pewnego czasu zupełnie inaczej.

Bruno, syn niemieckiego oficera, żyje podczas wojny, prawie w ogóle jej nie doświadczając, nie mając świadomości, że ona trwa tuż obok, pochłania ofiary.

Szmul, syn żydowskiego zegarmistrza, zna wojnę od tej najgorszej, najbardziej nieludzkiej strony. To ona odebrała mu spokojne dzieciństwo, bezpieczeństwo, przyszłość oraz członków rodziny.

Spotkanie chłopców ma wymiar symboliczny. Odbywa się na granicy dwóch światów. Okazuje się, że przekroczenie jednego z nich powoduje, że stają się równi, ale na pewno nie szczęśliwsi,a może jednak…?

Światowy bestseller przetłumaczony na kilkadziesiąt języków, zekranizowany w 2008 roku.

Laureat irlandzkiej nagrody literackiej Irish Book Awards 2007 w dwóch kategoriach: „książka dziecięca” oraz „nagroda czytelników”. Powieść nominowana do Carnegie Medal, Borders Original Voices Award, a także do bardzo prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej, Galaxy British Book Awards, w kategorii „książka dla dzieci”.

Książka „Chłopiec w pasiastej piżamie” sprzedała się w nakładzie przekraczającym 5 mln egzemplarzy. Znalazła się również na pierwszym miejscu listy bestsellerów „New York Timesa”.

Ambicją Marka Hermana – reżysera ekranizacji – jest, by film znalazł się na liście obowiązkowych tytułów w ramach zajęć szkolnych i służył ku przestrodze pokoleniu, które już wkrótce opowieści o obozach zagłady może włożyć między krwawe anime.

(675)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Idź na górę