Takich miejsc nie ma nigdzie indziej na świecie. Tylko w USA funkcjonują tzw. trupie farmy, na których znajdują się setki ludzkich zwłok.
Amerykanie wyszli z założenia, że nawet najlepsza kopia nie zastąpi oryginału. Dlatego swoich techników kryminalistyki, koronerów i prokuratorów szkolą na prawdziwych szczątkach ludzkich.
Jednym z flagowych kryminalistycznych centrów antropologicznych jest The University of Tennessee Anthropological Research Facility w Knoxville. Zwany jest ,,Body Farm”. Na leśnym terenie o powierzchni około hektara znajdują się zwłoki w różnym stopniu rozkładu. Pracownicy placówki stale je obserwują, a wyniki przekazują do ekspertów medycyny sądowej. Zwłoki do badań ludzie przekazują dobrowolnie, na podstawie spisanego przed śmiercią oświadczenia.
Taka „trupia farma” i prowadzone na niej badania bardzo przydają się potem w śledztwach. Na podstawie doświadczeń technicy, koronerzy czy prokuratorzy są w stanie precyzyjniej określić potem chociażby płeć, wiek, rasę czy wzrost odnalezionego ciała.
Zakopuje się zwłoki ludzkie, ludzi, którzy umarli naturalnie. W zależności od rodzaju gleby jest różny stopień rozkładu, który cały czas się obserwuje i kontroluje. Dlatego amerykański koroner, jeżeli znajdzie zwłoki, co do których jest domniemanie, że w danym gruncie przebywały ileś lat, jest w stanie po samych oględzinach stwierdzić domniemany wiek. Ale oni mają doświadczenie i proces badawczy od wielu dziesiątek lat, Natomiast u nas w Europie, w całej Europie, zwłoki mogą być bezczeszczone publicznie
– powiedział Dariusz Loranty, były policjant, w rozmowie z wSensie.pl.
U nas jest problem ze stwierdzeniem. Opierając się na doświadczeniu, jestem w stanie mniej więcej stwierdzić, nawet po barwie, jaki to jest wiek, ale bardzo szacunkowo. Natomiast badania tzw. węgla, rozkładu węgla w kości, określają, ile lat ma ta kość, nie precyzując, od którego momentu znalazła się w ziemi
– dodał Loranty.
(15678)