O zagładzie Żydów w niemieckich obozach wiadomo całkiem sporo. Zupełnie inaczej niż w sprawie Holokaustu na terenach Ukrainy. Odkrywaniem przerażającej prawdy na temat zajmował się ksiądz Patrick Desbois z Francji.
Holokaust na Ukrainie wyglądał inaczej niż na polskich ziemiach okupowanych przez III Rzeszę i na terenie dzisiejszych Niemiec. Tam do zagłady Żydów użyto głównie komór gazowych. Na Ukrainie strzelano im w głowę, więc czasem mówi się o ,,Holokauście pocisku”.
Wiele lat po wojnie sprawą Holokaustu na Ukrainie zajął się francuski ksiądz Patrick Desbois. To po zainicjowanych przez niego badaniach odkryto około 2 tysięcy masowych grobów, w którym znaleziono szczątki mężczyzn, kobiet i dzieci. To tylko część możliwych miejsc, gdzie wrzucano zwłoki zamordowanych Żydów. Szacuje się, że zbiorowych mogił może być nawet 6 tysięcy. To oznacza, że na Ukrainie zamordowano nawet 1,6 mln Żydów.
Zanim na Ukrainie mordowano wyznawców judaizmu, to upokarzano ich wielokrotnie na ulicach. Mężczyzn brutalnie bito, a kobietom kazano się rozbierać publicznie i często je gwałcono. Wiele dowodów z tamtych czasów sugeruje, że Żydzi byli tak traktowani dla zabawy, z gniewu lub z nudy.
Ksiądz Patrick Desbois podczas swojej wyprawy na Ukrainę odkrył wiele wstrząsających historii. Jak chociażby ta o dwuletnim dziecku zamordowanym na oczach rodziców przez niemieckiego żołnierza, który uderzał dziewczynką o mur.
Największy masowy grób został odkryty w Rawie Ruskiej. We wsi położonej niedaleko polskiej granicy zamordowano aż 18 tysięcy Żydów. Niemcy najmowali Ukraińców do kopania wielkich dołów w ziemi, gdzie potem wrzucono zwłoki zabitych. Z pełną brutalnością wykonywano wyroki, a ciała upychano w grobach, by zmieściło się jak najwięcej.
(5885)