Byłem dzisiaj (9 grudnia 2013 r.) na uroczystym otwarciu nowego budynku Muzeum w Kazimierzu. Przyjechałem specjalnie z Warszawy rzucając inne, ważne dla mnie zajęcia. (kto takie otwarcia urządza w poniedziałki?) Nie, nie otrzymałem od nikogo zaproszenia, a o inauguracji dowiedziałem się z Internetu. Jestem wstrząśnięty, muszę więc na szybko napisać coś na ten temat;
Budynek od dawna oczekiwany, szeroko omawiany, dyskutowany od lat co najmniej 30. Budowany przy udziale ogromnych, społecznych kosztów. W miasteczku gdzie nie ma szkoły, gdzie drogi bite są tylko z nazwy, gdzie wszędzie jest pod górkę mamy za to nowoczesne Muzeum. Na miarę Europy.
Nowy budynek zaprojektowany został przez prof. Lecha Kłosiewicza –czytamy w informacji prasowej przygotowanej przez Muzeum Nadwiślańskie. Obiekt posiada trzy kondygnacje nadziemne oraz zabytkowe piwnice. Jego powierzchnia użytkowa wynosi ponad 1200 m² (policzmy z grubsza 1200 m² x 7000 zł za 1 m² = 8,4 mln. zł. Założę się jednak, że wydano grubo więcej!). Nowa siedziba powstała dzięki środkom finansowym RPO Województwa Lubelskiego na lata 2007-2013. Więc są to chyba nasze, społeczne pieniądze?
Nie będę się teraz czepiał architektury tego budynku, bo nie jestem tutaj specjalistą, ale aż mnie świerzbi, by też to uczynić, gdyż, co nieco już opowiedział mi kilka tygodni temu mój przyjaciel architekt, mieszkający teraz w Berlinie… Budynek był kończony w pośpiechu, jakby z lekkim opóźnieniem i w stylu podobnym do tego, z jakim oddawano kiedyś Trasę Łazienkowską w Warszawie.
Tuż po 15.00 w zapełnionej po brzegi sali zaczęły się nudne mowy. Trwały one prawie dwie godziny. Nie będę więc do nich nawiązywał, bo już jutro pewnie będą ich skróty w miejscowej prasie i zapewne też w Gazecie Wyborczej.
W końcu, po godzinie poszedłem na piętro żeby w spokoju (zanim tam się cały tłum zwali) zobaczyć inauguracyjną wystawę malarza żydowskiego Chaim Goldberga z Boca Raton (Floryda). Kiedy byłem na Florydzie w końcu lat 80. ubiegłego wieku, ktoś opowiedział mi o malarzu, który sobie tam żyje i maluje Kazimierz nad Wisłą. Zaciekawiony pojechałem w towarzystwie mojego starszego brata do Boca Raton i poznałem tam tego wspaniałego malarza osobiście. Brat, mówiący biegle po angielsku, przedstawił mnie, jako dziennikarza z Polski zbierającego materiały do gazety polonijnej w Chicago. Co było zresztą zgodne z prawdą.
Był to miły, starszy pan, mówił świetnie po polsku, chociaż nie ukrywał wcale antypatii do Polaków. Pokazał mi swoją pracownię i zaczęte obrazy, które wtedy jakoś nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia. Zbytnio kojarzyły mi się z Chagallem. Niemniej zwróciłem wtedy uwagę na wielką pasję tego człowieka. Opowiadał mi o Kazimierzu i o swoich kontaktach na Florydzie…
Przypomnę: Chaim Goldberg urodził się 20 marca 1917 w Kazimierzu Dolnym, zmarł zaś 26 czerwca 2004 w Boca Raton na Florydzie. To wybitny malarz polski żydowskiego pochodzenia. (Tak przeczytałem w polskich opracowaniach, ale gdy sięgnąłem do amerykańskich, to wszędzie piszą tylko Jewish, tzn. żydowski). Kiedy go ktoś na Florydzie pytał o pochodzenie, odpowiadał: I’m not Polish, I’m Jewish…
Artysta, malarz, rzeźbiarz i grafik, znany przede wszystkim, jako kronikarz życia żydowskiego Kazimierza Dolnego, gdzie się urodził i wychowywał. Jego prace zostały odkryte na ścianach warsztatu szewskiego jego ojca w 1931 roku przez Saula Silbersteina, ucznia Zygmunta Freuda. Jako wpływowa persona umożliwił on Goldbergerowi naukę w takich instytucjach jak Szkoła Sztuk Pięknych Józefa Mehoffera czy Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, którą ukończył w 1938 roku.
Studiował pod okiem Tadeusza Pruszkowskiego i Kowarskiego, uczyli go Xawery Dunikowski, Henryk Gottlieb, Henryk Kuna. II wojna światowa przerwała jego rozwój artystyczny, a on stał się uchodźcą na Syberii. W latach 1947 – 1949 przebywał we Francji w École des Beaux-Arts w Paryżu na stypendium przyznanym przez rząd polski, a w 1955 roku, mimo protestu polskiego Ministra Kultury, wraz z żoną Rachelą i dwoma synami wyemigrował do Izraela. Prace stworzone podczas dwunastoletniego pobytu w Izraelu zarówno o radosnej i sielskiej tematyce z żydowskiego miasta, jak i te wstrząsające grozą Holocaustu przyniosły mu rozgłos w Europie i Ameryce, pracownię jego odwiedzali liczni kolekcjonerzy, znawcy sztuki, artyści i politycy. Światową pozycję ugruntowało mu Metropolitan Museum of Art, które zakupiło w 1962 roku obraz „Sztetl” do stałej kolekcji sztuki XX wieku.
W roku 1967 Goldbergowie wyjechali do Nowego Jorku, gdzie Chaim szeregiem indywidualnych wystaw w najważniejszych galeriach i muzeach zdobył ogólno amerykański rozgłos. Jego prace można oglądać w zbiorach m.in. wspomnianego Metropolitan Museum of Art i Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Spertus Judaica Museum w Chicago, National Gallery of Art, Smithsonian Institution i National Collection of Fine Arts w Waszyngtonie, Yale University Art Gallery w New Haven w stanie Connecticut, a także posiadają je kalifornijskie Museum of Art w San Francisco i Skirball Museum w Los Angeles, Museum of Fine Arts w teksaskim Houston, Museum Yad Vashem w Izraelu, Musée Petit Palais w Genewie oraz polskie Muzeum Narodowe i Muzeum Żydowskie w Warszawie…
Wiem, albo domyślam się, kto zarządza tamtymi znanymi i wielkimi muzeami. W niektórych byłem nawet i dziwiłem się, że tak mało w nich dzieł innych polskich artystów. Gdy pracowałem w redakcji w Chicago, poznałem jakie są tego mechanizmy. Kto jednak zarządza naszym małym Muzeum w Kazimierzu?
[quote]Obrazy pana Chaima Goldberga na inauguracji budynku Muzeum w Kazimierzu to prowokacja dla miasteczka. Szczególnie trzy obrazy składają się na tę prowokację: na jednym pokazany jest exodus Żydów z Kazimierza na Majdanek, a w tle tańczący i cieszący się Polacy w strojach ludowych[/quote]
To prowokacja! Pytanie czyja?
[quote]Nic dziwnego, że wszędzie na świecie pisze się potem o polskich obozach koncentracyjnych, a w Niemczech kręci się takie filmy jak: „Nasze matki, nasi ojcowie”. Podczas tegorocznego festiwalu filmowego w Berlinie honorowego Złotego Niedźwiedzia otrzymał Claude Lanzmann, twórca m.in. słynnego filmu „Shoah”, który pierwszy obwieścił światu udział Polaków w Holokauście. Ale jeszcze bardziej kuriozalne było to, że jego obraz „Sobibór” określono jako film o buncie więźniów w „polskim obozie zagłady”…[/quote]
To skandal, że takie muzeum otwiera się taką wystawą. Dlaczego żydowską? Czy nie mamy nic lepszego do pokazania? Czy już zapomnieliśmy o profesorze Pruszkowskim, o Antonim Michalaku? O bractwie św. Łukasza, o Stanisławie Szukalskim? Tak mało mamy do powiedzenia? Kto zdecydował o tej wystawie i dlaczego?
Nie jestem antysemitą. Dotychczas nigdy nie byłem. Nic nie mam przeciwko malarstwu pana Chaima –uważam, że z malarskiego punktu widzenia jest to malarstwo wybitne. Zanim przyjechałem oglądać tę wystawę wiele przeczytałem o malarstwie Chaima Golberga. W Boca Raton byłem pod wrażeniem dla jego pracowitości i pasji do Kazimierza. Miło mi się z nim rozmawiało. W jego obrazach nie ma jednak prawdy o naszym miasteczku nad Wisłą. Jest tylko ta jego, żydowska prawda. Ale czy prawdziwa? Inauguracja nowego budynku Muzeum w Kazimierzu Dolnym zasługiwała na inną wystawę. Bardziej naszą. Wspólną.
Oczekujemy zdjęcia z wystawy trzech najbardziej kontrowersyjnych obrazów i wystosowania odpowiednich i oficjalnych przeprosin ze strony władz Muzeum skierowanych do środowisk katolickich i nie tylko katolickich w Kazimierzu Dolnym!!!
Artur Besarowski
(258)
bohomazy pijaka