Róża Thun, a właściwie Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein, jak często przedstawiana jest w mediach publicznych i przez polityków, którzy nie pałają do niej sympatią. Sama twierdzi, że używanie pełnego brzmienia jej nazwiska świadczy źle o krytykach.
– Jeżeli ktoś chce podkreślać niemieckie nazwisko mojego męża, to jest kompletnym ignorantem historycznym
– mówiła posłanka, która zrobiła słuchaczom krótki wykład na temat losów rodziny. Ci nie wiedzą, że korzenie rodziny Thunów sięgają do terenów obecnych Włoch, a jej teść urodził się w Czechach, skąd ,,został wyrzucony”.
Jej zdaniem, szydercze używanie pełnego nazwiska to przejaw polityki antyeuropejskiej i antyniemieckiej. Sama twierdzi, że ona nigdy nie używała pełnego nazwiska, bo tak została wychowana, by nie chwalić się tytułami, a tak się składa, że ,,w jej rodzinie jest trochę tytułów”.
– To głupie, snobistyczne i tak dalej
– wyliczała.
Róża #Thun: Jeżeli ktoś szydzi z nazwiska mojego męża, to jest ignorantem historycznym ➡️https://t.co/mfaqIKE3tk pic.twitter.com/6RkbdSWDZx
— Gość_RadiaZET (@Gosc_RadiaZET) 4 czerwca 2018
Co w takim razie robiła młodzieżówka Platformy Obywatelskiej, która kiedyś z dumą prezentowała pełne brzmienie nazwiska europosłanki?
Przedziwne rzeczy w internetach można znaleźć. pic.twitter.com/nmT1JazyP4
— Piotr Lis (@Piotr_Lis_) 22 sierpnia 2017
(4183)
