Sytuacja z imigrantami na Morzu Śródziemnym wyraźnie się uspokoiła. Od wielu dni nie zginął żaden uchodźca. Wyjaśnienie tej sytuacji jest proste. Zaczęto walczyć z organizacjami wspierającymi nielegalną imigrację.
Od 1 do 9 sierpnia 2015 roku zginęło na Morzu Śródziemnym aż 689 osób. Rok później 62, a w 2017 roku tylko 19. Po 9 sierpnia tego roku nie utonął już żaden imigrant – poinformowała Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) w Genewie.
Nie stoi za tym żaden cud. Kluczowa do ocalenia wielu osób – od początku roku zginęło w wodzie 2410 – okazała się zaostrzona polityka rządów Włoch i Libii wobec organizacji, które wspierają nielegalną imigrację. Włochy oraz Malta zamknęły swoje porty dla statków organizacji pozarządowych, które przechwytywały na morzu uchodźców i przewoziły ich do Europy. Z kolei Libijczycy zapowiedzieli nawet, że będą strzelali do tzw. ,,taksówek Sorosa”, jeśli statki finansowane przez miliardera wpłyną na ich wody terytorialne. Te jednostki pływały do tej pory po Morzu Śródziemnym i nawet daleko od wybrzeży Włoch przejmowały imigrantów, przewożąc ich do kraju, a nie odstawiając do miejsca, skąd wyruszyli.
Do walki z nielegalną imigracją włączyła się też włoska mafia. Stworzyła oddziały paramilitarne i pilnuje, by do Italii nie dobijały statki z uchodźcami. W efekcie napływ uchodźców zdecydowanie się zmniejszył, bo w Afryce dużo mniej ludzi decyduje się na podjęcie niepewnej wyprawy.
Włosi mają dość imigrantów. Tylko w 2017 roku przybyło do ich kraju prawie 100 tysięcy ludzi. To zdecydowanie więcej niż do Grecji (14 tysięcy) czy do Hiszpanii (8 tysięcy).
(9473)