Współpraca z niemiecką Stasi (policja polityczna komunistycznych Niemiec) nie była problemem nawet dla pół tysiąca Polaków. Dzisiaj wiele z tych osób to czołowi polscy politycy, dziennikarze, biznesmeni i sędziowie, a przed laty czołowi opozycjoniści. Ich nazwiska są znane Amerykanom, a Polska od lat nie otrzymała nawet wglądu w dokumenty – pisze Jan Piński w ,Gazecie Warszawskiej”.
Część powiązań Polaków ze Stasi była w latach 90. badana przez prokuratury w kierunku szpiegostwa, ale umorzono je. Polska nie wystąpiła nawet do USA czy Niemiec, które przejęły archiwa Stasi, o pomoc prawną. Próbowano natomiast kupić dane polskich współpracowników od funkcjonariuszy Stasi, którzy otwarcie handlowali swoimi ,,skarbami”. Opiewająca na kilkaset tysięcy dolarów oferta Krzysztofa Kozłowskiego, szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nadzorującego UOP, została jednak przebita przez CIA. Amerykanie przejęli dane, którymi w 2003 roku podzielili się z Niemcami. Polska nadal czeka, chociaż jest, utrzymuje Waszyngton, ważnym sojuszniki Stanów Zjednoczonych.
Stasi działała w Polsce od września 1980 roku pod nazwą Grupa Operacyjna Warszawa, która miała swoje oddziały w Gdańsku, Szczecinie, Katowicach i Wrocławiu. Otrzymała zgodę od władz PRL. Pretekstem do powołania tej formacji były społeczne niezadowolenie z rządów komunistów i daleko posunięta liberalizacja komunistycznych rządów, zakończona wprowadzeniem stanu wojennego. Szacuje się, że przed dekadę swojej działalności Stasi zwerbowała około 500 współpracowników. Co ciekawe nie działała otwarcie, lecz jako zagraniczne służby zainteresowane wspieraniem polskiego podziemia. Nic dziwnego, że nie brakowało chętnych do współpracy. Ostatecznie teczki, gdzie gromadzono dane o konkretnej osobie, miało natomiast kilka tysięcy Polaków.
Minęło 27 lat od momentu, gdy Amerykanie przejęli „niemieckie haki” na Polaków, w większości osoby publiczne. Niemcy już po 9 latach uzyskali prawo wglądu w akta, a w końcu dostali pełną ich kopię. Nie ma żadnego powodu, dla którego USA – nasz sojusznik miałyby nie pokazać Polakom, co zebrali Niemcy. Wydaje się, że przez lata kolejne polskie władze nie były zainteresowane otrzymaniem wiedzy, którą posiadła wschodnioniemiecka bezpieka. Te archiwa mogą bowiem złamać znacznie więcej karier niż zbiór zastrzeżony IPN-u. Na dodatek, o ile w przypadku współpracy z polską komunistyczną bezpieką mamy do czynienia tylko z utratą dobrego imienia, to przekazywanie informacji wschodnioniemieckiej bezpiece było już czystym szpiegostwem. Trzeba mieć świadomość, że podobnie jak akta polskiej bezpieki, również teczki Stasi na Polaków są dziś przynajmniej w Berlinie, Waszyngtonie i w Moskwie. Dopóki nie trafią do Warszawy i nie zostaną opublikowane, trudno będzie mówić o suwerennej polskiej polityce
– czytamy w tygodniku ,,Gazeta Warszawska”.
(6219)
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.