Stanisław Leon Machowiak, „Śmiercią Niepokonani”
Pamięci
Józefa Czekalskiego
Nie przypuszczałeś Bracie,
Że kula nienawiści,
Kula lęku o władzę
Niesiona wiatrem
Dosięgnie twego serca
Żona pierwsza odkryła
Pod białym prześcieradłem
zwalone ciało
Została jeszcze córka
I zmowa milczenia
Tych, którzy uciekają
Przed krzykiem bezsłowia
Twoje imię zostanie
Jak zwęglona skała
Dla kolejnych pokoleń
Pamięci Józefa Gizy
Zatroskany o swoich
Kolegów z każdej szychty
Umilałeś im życie
Dźwiękami gitary
Potrafiłeś załatwić
Deputaty węglowe
Zabrano Tobie rękę,
Stłumiono dźwięk gitary
Strzałem w serce
Zgaszono Twoje życie
Nie zaśpiewasz kolegom
Pochowany w Tarnogrodzie
Czekasz na przyjście mam
Pamięci Joachima Gnidy
Zabrali Tobie młodość
Kulą w podstawie czaszki
Nigdy nie odzyskałeś
Ponownie świadomości
Maleńka córka z żoną
Nie mogły znieść tej śmierci
Musiały się oddalić
Wrócą jak echo pieśni
Pamięci Ryszarda Gzika
Nie przypuszczałeś nigdy
Że dosięgnie Cię kula
Kula śmierci wśród bliskich
Została jeszcze córka
I łzy żony tak gorzkie,
W niepewności czekania,
Jak wieczności testament
Wiatr nad Twoją mogiłą
Rozpostarł skrzydła chwały
Pamięci Bogusława Kopczaka
Tak blisko kopalni
Z roztrzaskaną wątrobą
Upadłeś śmiertelnie
Nie zdążyłeś kolegom
Opowiedzieć cierpienia
Pozostawiłeś żonę,
Z małą córeczką jeszcze
I smutek w Twoich oczach,
A tak kochałeś wiersze
Dziś na Twojej mogile
Zwyczajnie smutek czytam
Czy pragniesz do nas wrócić
Dyskretnie Ciebie pytam
Pamięci Andrzeja Pełki
Byłeś najmłodszym z ofiar
Trafiły Cię trzy kule
Cierpiąc w szpitalu, głośno
Wołałeś: ratuj mamo!
Czy trzeba było ofiar
Górniczych Braci Panie?
Wołamy dziś do Ciebie
Usłysz nasze pytanie
Czy trzeba było mężom
I ojcom małych dzieci
Gasić górniczy zapał
Spraw, aby wieczny pokój
Nad Ich duszami świecił
Pamięci Jana Stawisińskiego
W domu pozostał ojciec
Schorowany i młodsze siostry
Wysportowane ciało
Nie oparło się kuli
Zatroskana bez reszty
Odnalazła Cię mama
W szpitalu w Ochojcu
I tam się zatrudniła
Żeby być blisko Ciebie
Spójrz jak wielka jest miłość
Nawet w nieprzytomności
Gdy z przestrzeloną głową
Odchodziłeś w miłości
Pamięci Zbigniewa Wilka
Z trzema kulami w plecach
Odszedłeś z tego świata
Z oczekiwaniem żony
I płaczem małych dzieci
Nie skarżysz się nikomu
Nie pytasz o swoich wrogów
Choć czas układa lata
Wieczność czeka u progu
Odszedłeś z tego świata
Pamięci Zenona Zająca
Nasz Zenek mówią w Rostarzewie
Tutaj przed laty dojrzewałeś
Żeby na Śląsku móc fedrować
W kopalni złoto czarne
Dla dobra kraju, dla Ojczyzny
Nie chciałeś głowy w piasek chować
Oddałeś siebie, własne ciało
W szpony ich nienawiści
Oddałeś siebie w dobrej wierze
Żeby kolegom pomóc w sprawie
Nam pozostały dziś pacierze
Z nimi wiersz ten zostawię
W Izbie Pamięci nigdy kwiaty
Nie gasną, na mogile
W naszej pamięci jesteś bratem
Niech wieczność rodzi chwilę
(456)