[quote]Najbogatsi ludzie Ukrainy wychodzą na pierwszy plan. Sergiej Taruta (ma np. kontrolny pakiet w Stoczni Gdańsk) i Ihor Kołomojski już zgodzili się stanąć na czele władz w obwodach dniepropietrowskim i donieckim. Były szef MSW Jurij Łucenko twierdzi, że na tym nie koniec – z innymi oligarchami są toczone rozmowy, by przejęli stery w obwodach na południu i wschodzie Ukrainy. Cel jest jeden: stabilizacja.[/quote]
Jednocześnie czytamy: kluczowe dni dla Stoczni Gdańsk. ARP wzywa ukraińskiego inwestora, by wystąpił do Komisji Europejskiej o zgodę na dalszą pomoc państwa. Ten nie zamierza tego robić. Jedynym wyjściem z sytuacji może być już tylko bankructwo.
„Jak to mówią: szok i niedowierzanie. Po stronie stoczni i ukraińskiego inwestora” – opisują to krótkie spotkanie nasi rozmówcy. Jest czwartek, 13 lutego. W siedzibie Agencji Rozwoju Przemysłu prezes Wojciech Dąbrowski rozmawia z przedstawicielami należącej do ukraińskiego oligarchy Siergieja Taruty spółki Gdańsk Shipyard Group (GSG). To większościowy udziałowiec Stoczni Gdańsk (należy do niego 75 proc.). Agencja ma 25 proc. W firmie od dłuższego czasu nie wiedzą już, co to jest „zysk” albo „płynność finansowa”. Ludzie dostają pensje w ratach.
Dla stoczni ta rozmowa to być albo nie być. Ludzie Taruty są niemal pewni – dostaną pieniądze. Tylko to pozwoli uratować stojący na skraju przepaści zakład. Najważniejsze z ich punktu widzenia – by ARP zaniechała realizacji tzw. opcji put (odkupienie przez Ukraińców 15 proc. akcji od ARP) oraz odroczyła na lata 2019–2025 spłaty 103 mln zł pożyczki udzielonej w 2009 roku. Dodatkowo zaś zwolniła zabezpieczenia na działkach. Zarząd słyszy jednak krótkie i stanowcze: „nie”. Godzinę później jest oficjalny komunikat: „Wyniki Testów Prywatnego Inwestora i Prywatnego Wierzyciela nie dają podstaw do udziału ARP w realizacji przedstawionego biznesplanu Stoczni Gdańsk. Udział ARP na zaproponowanych warunkach mógłby skutkować decyzją Komisji Europejskiej o konieczności zwrotu przez stocznię całości pomocy publicznej”. Czyli ponad 500 mln zł.
Wyjścia są więc trzy: albo poprawa biznesplanu, albo egzekucja zobowiązań na rzecz ARP, czyli bankructwo stoczni, albo… ARP proponuje, by zarząd firmy sam wystąpił do Komisji Europejskiej o zgodę na realizację przedstawionego biznesplanu. I daje czas na złożenie takiego wniosku: dwa tygodnie. „Tylko w takiej sytuacji możliwe będzie dalsze wstrzymywanie się od żądania zwrotu wymagalnych należności” – wyjaśnia. Dodaje, że analizy dokonane przez firmy audytorskie wskazują, że zaproponowane przez Ukraińców rozwiązania są nierealistyczne, mają charakter nierynkowy i żaden prywatny inwestor nie zdecydowałby się na udział w realizacji takiego przedsięwzięcia.
więcej w magazynie Bloomberg Businessweek
Kim jest Ihor Kołomojski?
Podczas kiedy lud grzmi o zabraniu majątku złym oligarchom, o zabieraniu majątku Kołomojskiemu jakoś nikt nie mówi. Widać, że istnieją dobrzy oligarchowie i źli oligarchowie. Ale jak rozpoznać dobrego oligarchę od złego oligarchy? – pisze na swoim blogu Stanislas Balcerac.
Kołomojski jest kontrowersyjną postacią nie tylko na Ukrainie. Jego bandyckie praktyki wywołały konsternację także wśród liderów międzynarodowej wspólnoty żydowskiej. W lutym 2012 roku Kołomojski powołał wraz ze swoim mafijnym kompanem Wadimem Rabinowiczem tzw. „Europejski Parlament Żydów”, który żadnym parlamentem nie jest i wcale nie reprezentuje europejskich Żydów. Ten skok na wspólnotę krytykował otwarcie przewodniczący francuskiej społeczności żydowskiej, mający polskie korzenie Roger Cukierman:
Kołomojski zalazł też pod skórę byłemu przewodniczącemu Światowego Kongresu Żydów, Ronaldowi Lauderowi. W 2006 roku (kiedy Ukrainą rządziła pomarańczowa Julia, by żyło się lepej) Kołomojski zachciał kupić od Laudera ukraińską stację telewizyjną 1+1. Ponieważ Lauder nie chciał sprzedać swoich udziałów, Kołomojski wydał 110 milionów dolarów na wejście w kapitał CME Enterprises Laudera, załatwił sobie miejsce w radzie nadzorczej i tak długo gnębił Laudera dopóki ten nie odsprzedał mu stacji 1+1 w 2010 roku:
http://www.ukrainebusiness.com.ua/news/800.html
Chociaż metody Kołomojskiego są bandyckie, w ukraińskiej „pro-europejskiej demokracji” nikt przeciwko nim nie protestuje. Ale w Wielkiej Brytanii metody Kołomojskiego wywołały już dwa skandale. Jednym z nich była (nieudana) próba siłowego przejęcia kontroli nad radą nadzorczą giełdowej spółki JKX Oil & Gas. Gangsterskie rozpychanie się Kołomojskiego & kompanów zaczyna wywoływać coraz większe protesty w Londynie:
http://www.thecommentator.com/article/4665/london_needs_to_be_tougher_on_its_oligarchs
Kołomojski używa widać tych samych metod w biznesie i polityce. Oligarcha dysponuje własną ukraińską grupą grandziarzy z pałkami i kijami baseballowymi. Wcześniej używał ich do zastraszania biznesowych partnerów. Teraz grandziarze staną zapewne w obronie nowej ukraińskiej demokracji …
(200)