22 czerwca 2017 roku wybrałyśmy się z koleżankami z Narodowej Organizacji Kobiet na premierowy pokaz filmu „Sygnet” Jakuba Makowskiego. Seans odbył się w Muzeum Niepodległości, dyskusja po filmie objęła zarówno kwestie warsztatowo-techniczne, jak i przesłanie o tematyce narodowej.
Film zaintrygował nie tylko swoją konstrukcją – jest to saga rodzinna, wokół znaczącego rekwizytu, jakim jest tytułowy Sygnet, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Historia ukazana w filmie obejmuje zarówno czasy po Powstaniu Styczniowym, jak i okres wojenny, czas działania ŻW, epizod Solidarności, jak i współczesną ucieczkę za chlebem. Wykonawcy opanowali sztukę gry spojrzeniem, co daje możliwość odczytania myśli bohaterów, jednakże nie głuszy jej dopowiedzeniem. Obraz ujął nas zarówno swoją plastycznością, jak i autentyzmem – choć wykonawcy przyznali się do amatorstwa, nie można im było odmówić siły wyrazu i naturalności, które umykają wielu aktorom.
Zdecydowałam się napisać te kilka słów dlatego, że historia rodzinna w pewnej chwili przywołuje historię Żołnierzy Niezłomnych, tu szczególnie Wyklętych – którzy nie korzystają z amnestii. Właściciel sygnetu, młody ojciec i poeta ufa bezgranicznie swojemu dowódcy i wyznaje z całą prostotą koledze, że treścią ich walki jest obrona wartości – wymienia prawdę i sprawiedliwość. Mówi to w sposób płynny i pewny, po modlitwie, do której również przyznaje się bez problemu. Ten wątek filmu warto drążyć, bo jest w nim zawarta historia kilku ŻW: „Rysia” i „Żbika”, walczących pod rozkazami „Boryny”. „Żbik” przekazuje sygnet i swoje wiersze żonie, z poleceniem podarowania ich synowi. Kolejna scena jest wielce dramatyczna: widzimy zamordowanego „Żbika”, który ma roztrzaskaną głowę i dziurę w piersi, jakby – podobnie jak Księdzu Jerzemu – wydarto mu serce. Widz nie ma jednak wątpliwości, że pokonany jest tu zwycięzcą.
Losy sygnetu wskazują na zmienne okoliczności życia rodziny, która dzieli się od początku na bohaterów i zdrajców. Jednakże twórcy filmu nie pozostawiają tego podziału bez modlitwy o nawrócenie, opiekę i przebaczenie. Poprzez kilkanaście scen udało się uchwycić to, o czym dziś dyskutowano: Opowieść o Polsce i Polakach. Tak, jak ujął to reżyser: film powstał z potrzeby serca, a traktuje go jako wypełnienie zadania w czasie pokoju i precyzuje, że jest to forma strzeżenia wartości, które otrzymał w wychowaniu domowym. Operator wspomniał, iż reżyser posiada rodowy sygnet, jednakże nie jest to ten pierścień z filmu. Podobnie jak A. Wajda w opisie „Katynia”, J. Makowski przyznał, że losy rodziny są świadectwem historycznym, ze względu na fakt, że dotyczą wielu bohaterów i różnych okresów, ale przede wszystkim są nośnikiem wartości, przekazywanych w procesie wychowania.
W dyskusji udział wzięli: reżyser- Jakub Makowski, operator- Jan Dubiel, dwóch publicystów: Krzysztof Łuksza- prowadzący portal KontrRewolucja Narodowa i Grzegorz Ćwik (ONR) – redaktor „Szturmu”. Panel poprowadził Rafał Janicki (Mossakowski).
W trakcie dyskusji, zaproponowano, by obraz ukazać młodzieży szkolnej i zainteresować się oddźwiękiem, jaki wzbudzi wówczas. Autorzy filmu są w tej chwili na etapie decydowania o źródłach finansowania, przyda im się zarówno kulturalny, jak i ekonomiczny mecenat.
Wspomniano także o debacie nad kulturą – i postulacie odzyskiwania kultury w formie polskiej kinematografii, teatru i uniwersytetów. Na tych twórców postawić warto, bo – jak wyznał reżyser, wiedzą co mówią i wierzą w to – co daje Sygnetowi siłę jego filmowego przesłania.
Stajemy w różnych okolicznościach przed tymi samymi wyborami, zmuszeni do podejmowania decyzji, z którymi borykali się nasi przodkowie – i którym będą musieli stawić czoła nasi następcy. To wniosek z rozmowy, która odbyła się po pokazie filmu.
„Sygnet” będzie dostępny na płytkach DVD; miejmy nadzieję, że pojawi się również w polskich kinach.
(517)