Tym razem za zamachem terrorystycznym nie stali islamiści? Prowadzone od dłuższego czasu śledztwo w sprawie zamachu na autokar klubowy Borussii Dortmund przyniosło zaskakujące rezultaty.
Niemiecka policja ustaliła i zatrzymała podejrzanego o dokonanie ataku przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów Borussii Dortmund z AS Monaco. Zamach został przeprowadzony, gdy piłkarze niemieckiego klubu jechali już na stadion. Po wybuchu bomby najbardziej ucierpiał hiszpański obrońca Marc Bartra, który został ranny w rękę.
Wszystko wskazuje na to, że zamachu dokonał Rosjanin Siergiej W., który miał zaskakujący motyw ataku. Zatrzymany w piątek około 6:00 rano w Rottenburgu zamachowiec planował… wzbogacić się na akcjach Borussii Dortmund. Rosjanin starannie przygotował atak, skonstruował bomby i zamierzał zabić lub zranić jak największą ilość piłkarzy BVB. Po udanym zamachu chciał nabyć nawet 15 tysięcy akcji klubu, których cena na pewno poszłaby w dół, a za jakiś czas, po unormowaniu sytuacji, liczył na ich sprzedaż z zyskiem. Na całej operacji miał zarobić prawie 4 mln euro. Nie spodziewał się jednak tego, że w czasach, gdy za większością zamachów stoją islamiści lub inne ekstremalne bojówki, policja wpadnie na trop Rosjanina mieszkającego w Badenii-Wirtembergii, który chciał po prostu wzbogacić się w „diaboliczny” sposób.
Rosjanin, który ma też niemieckie obywatelstwo, od pewnego czasu był już obserwowany przez niemiecką policję. W piątek w operacji jego zatrzymania wzięło udział ponad 100 funkcjonariuszy. Siergiej W. nie spodziewał się aresztowania. Szykował się do wyjścia do pracy…
(322)