Kinga Rusin mocno angażuje się w sprawy związane z ochroną środowiska. Tym razem celebrytka postanowiła działać. Zamiast kolejnych apeli w mediach społecznościowych wybrała się do Sejmu, aby tam przedstawić swoje racje.
Rusin wielokrotnie krytykowała poprzedniego ministra środowiska Jana Szyszko. Tymczasem 9 stycznia miało miejsce posiedzienie podkomisji decydujące o wprowadzeniu zmian do niedawno przyjętej ustawy łowieckiej, która przewiduje kary dla osób utrudniającym polowania myśliwym. Zdaniem przeciwników, zmiany mogą doprowadzić do tego, że zwierzęta będą zabijane także na terenie parków narodowych.
Rusin prowadziła relację na żywo na Facebooku.
Kiedy weszła do Sejmu, strażnik próbował ją wylegitymować.
Ja jestem dziennikarzem i mam prawo wszystko nagrywać
– tłumaczyła celebrytka. Jednak strażnik nakazał okazanie przepustki oraz dowodu tożsamości.
Ale jaki jest do mnie zarzut? Bo przecież chce pan mnie wylegitymować, więc pytam, z jakiego powodu. Dlaczego się panu nie podobam?
– pytała Rusin. Strażnik był bardzo rozbawiony reakcją. Ostatecznie prezenterka pokazała dowód, natomiast teren Sejmu musiał opuścić towarzysz celebrytki, ponieważ wcześniej założył na twarz maskę z podobizną Szyszki.
Będziemy śledzić, co tutaj się dzieje. Postaram się tu być także w piątek, bo ten dzień jest najważniejszy, gdyż wtedy odbędzie się głosowanie
– zapowiada kolejne protesty.
(4285)
Malo komu ta d.bilka się podoba.
Pseudocelebrytka 🙂