Powieść Thomasa Hardy’ego natychmiast po premierze w 1891 roku wzbudziła szalone kontrowersje. Także dzięki nim odniosła ogromny sukces komercyjny i weszła go grona klasyki literatury.
Ufna i bezbronna Tessa zostaje w myśl przyjętych powszechnie standardów wystawiona przez własną rodzinę na małżeńską „giełdę”. Jako „atrakcyjny towar” ma zdobyć majątek. Jednak uwiedziona i bezlitośnie wykorzystana przez rzekomego przyszłego męża, samotnie rodzi dziecko, które wkrótce umiera.
Wówczas Tessa spotyka młodego idealistę, Angela Clare’a. Jednak kiedy ten poznaje przeszłość dziewczyny, odrzuca ją. Będąc ofiarą obłudnej, skostniałej angielskiej moralności, pozbawiona nadziei i środków do życia Tessa ucieka przed cierpieniem, decydując się na straszny, desperacki krok.
Wstrząsającą historię miłości, zdrady i zbrodni Hardy kreśli barwnym, poetyckim językiem. Połączenie krytyki społecznych konwenansów z dogłębną refleksją nad rolą przeznaczenia w ludzkim życiu sprawiają, że Tessa D’Urberville należy do powieści szczególnie poruszających i pamiętnych.
W 1979 roku na podstawie książki powstał głośny, wielokrotnie nagradzany i doceniany przez krytykę film w reżyserii Romana Polańskiego z Nastassją Kinski w roli głównej. W roku 2008 powieść stała się podstawą doskonałego serialu z Gemmą Arterton w roli tytułowej.
Fragment książki.
Wtedy Tessa spostrzegła, że na nią patrzy, lecz nie chcąc się z tym zdradzić, nie zmieniła pozycji. Tylko jej szczególna, rozmarzona nieruchomość znikła i uważny obserwator mógłby zauważyć na jej twarzy gęstniejący rumieniec, który stopniowo gasł, zostawiając tylko nieznaczne zaróżowienie.
Podniecenie, jakie ogarnęło Clare’a niby objawienie z nieba, nie mijało. Wszelkie postanowienia, opory, rozwaga, obawy pierzchły w jednej chwili niby zastęp żołnierzy w rozsypce. Zerwał się ze stołka, pozwalając krowie, gdyby chciała, przewrócić kopnięciem wiadro, podbiegł do wybranki swego serca, ukląkł i schwycił ją w objęcia.
Tessa, zaskoczona znienacka, bez namysłu poddała się uściskowi. Widząc, że to nikt inny, tylko jej ukochany, rozchyliła wargi i z jakimś ekstatycznym okrzykiem szczęścia padła mu w ramiona.
Chciał już ucałować te zbyt ponętne wargi, lecz głos sumienia powstrzymał go.
– Przebacz mi, kochanie – wyszeptał. – Powinienem był zapytać cię… Nie wiedziałem, co robię…! To nie lekkomyślność… Ale, Tessy, najdroższa… Jestem ci oddany całym, naprawdę całym sercem…!
W tej chwili Stara Ślicznotka, zdziwiona, odwróciła głowę i widząc obok siebie przytulone dwie osoby, tam gdzie odwiecznym zwyczajem powinna była znajdować się tylko jedna, z rozdrażnieniem podniosła do góry tylną nogę.
– Rozgniewała się…! Nie rozumie, co się stało…! Gotowa przewrócić wiadro z mlekiem! – zawołała Tessa, delikatnie usiłując wyswobodzić się z jego ramion i patrząc wzrokiem pełnym niepokoju na ruchy zwierzęcia, podczas gdy serce jej jeszcze bardziej pełne było niepokoju o Angela i o siebie samą.
Zsunęła się ze stołka i oboje wstali, przytuleni nadal do siebie. Oczy Tessy, zapatrzone w dal, zaczęły napełniać się łzami.
– Dlaczego płaczesz, kochanie? – zapytał.
– Sama nie wiem… – szepnęła.
Widząc i rozumiejąc coraz jaśniej sytuację, zatrwożyła się i chciała się oddalić.
– Zdradziłem wreszcie swoje uczucia, Tesso – powiedział z dziwnym westchnieniem rozpaczy, wskazującym bezwiednie, że jego serce wyprzedziło rozsądek. – Nie potrzebuję powtarzać, że kocham cię szczerze i prawdziwie. Ale… Dziś nie posunę się dalej… Widzę, żem cię zasmucił… Sam jestem równie zaskoczony jak ty… Nie myśl, żem chciał wykorzystać twoją bezbronność… Postąpiłem zbyt pośpiesznie, bez namysłu…
– Nie… wcale tak nie myślę.
Pozwolił, by wysunęła się z jego objęć, i po chwili oboje powrócili do dojenia. Nikt nie zauważył, jak wzajemny, nieodparty pociąg rzucił ich sobie w ramiona, i gdy wkrótce potem mleczarz przechodził obok tego ukrytego zakątka, nic już nie świadczyło o tym, że ci dwoje, tak teraz wyraźnie rozdzieleni, byli dla siebie czymś więcej niż zwykłymi znajomymi. Tymczasem w krótkiej przerwie czasu, odkąd Crick widział ich po raz ostatni, zdarzyło się coś, co dla tych dwojga zmieniło oś ziemi, i gdyby Crick wiedział, jakiej natury było owo zdarzenie, to jako człowiek praktyczny byłby je potraktował pogardliwie; mimo to owo coś opierało się na przesłankach bardziej trwałych i niezwalczonych niż całe mnóstwo spraw tak zwanych
„praktycznych”. Odchyliła się nagle zasłona; odtąd na drodze przyszłości każdego z nich otwarły się – na krótko czy na długo – nowe horyzonty.
Fragment rozdziału XXIV
(185)