Wyjątkowa pozycja na temat procesów czarownic w Polsce! „Czarownicom żyć nie dopuścisz”. [WIDEO]

w Bez kategorii/Historia do 1918 r./Książki/Zakazana historia


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Wydarzenia bardziej i mniej znane. Niekiedy przyjmujące zaskakujący obrót, zawsze kontrowersyjne. „Czarownicom żyć nie dopuścisz” to książka, która w pasjonujący sposób przybliża procesy o czary w Polsce w czasach, gdy były najbardziej powszechne.

Profesor Jacek Wijaczka, autorytet w dziedzinie historii polowań na czarownice, ukazuje osiem przypadków poświęconych procesom o czary w XVI-XVIII wieku. Zrelacjonowane na podstawie źródeł archiwalnych, dostarczają nowych informacji o prześladowaniach czarownic w naszym kraju. W książce poznajemy dosyć burzliwe, a dotychczas nieznane, koleje życia Doroty Paluszki, mieszkanki Gniezna, oskarżonej o czary i spalonej na stosie w 1619 roku. Dowiadujemy się także, jakie lęki i obawy związane z wiarą w diabła i czarownice dręczyły mieszkańców Kaszub w końcu XVIII wieku. Co ciekawe, autor obala również rozpowszechniony mit, że ostatni stos w Europie, na którym spłonęła rzekoma czarownica, został rozpalony w Reszlu na początku XIX wieku.

Fragment książki Jacek Wijaczka, Czarownicom żyć nie dopuścisz. Procesy o czary w Polsce w XVII-XVIII wieku, Wyd. Replika, Poznań 2022. Książkę można nabyć na stronie Wydawnictwa Replika.

WSTĘP

Polowanie na czarownice i czarowników we wczesnonowożytnej Europie i Nowym Świecie wzbudza od wielu lat duże zainteresowanie czytelników. Zaowocowało to wieloma opracowaniami naukowymi, lecz jeszcze liczniejszymi publikacjami prasowymi, a ostatnio również internetowymi, opartymi na mitach i stereotypach związanych z procesami o czary. Na dodatek większość społeczeństwa europejskiego jest przekonana, że palenie czarownic na stosach to odległa przeszłość. Nic bardziej mylnego. W 2020 r. co najmniej w 36 krajach oskarżono ludzi, ponownie najczęściej kobiety, o zajmowanie się czarami, torturowano ich, a nawet mordowano. Tak się stało np. 10 sierpnia 2012 r., kiedy to Christina, mieszkanka Papui-Nowej Gwinei, została oskarżona o czary i była torturowana. Dlatego też ten dzień został ogłoszony Międzynarodowym Dniem Walki z Szaleństwem Czarostwa. Stało się tak z inicjatywy funkcjonującego w Akwizgranie (Niemcy) Międzynarodowego Katolickiego Towarzystwa Misyjnego missio, które nie tylko dokumentuje wszystkie podobne przypadki, lecz przede wszystkim pomaga kobietom oskarżanym o to, że są czarownicami i za pomocą magicznych praktyk czynią szkody na zdrowiu ludzi lub uszczerbek w ich dobytku. Ze wspomnianych 36 krajów większość to kraje afrykańskie, lecz do polowania na czarownice dochodzi również w Meksyku, Boliwii, Indiach i Indonezji.

W historiografii zachodnioeuropejskiej zainteresowanie procesami o czary i polowaniami na czarownice (wówczas sądzono, że to głównie kobiety zawierały pakt z diabłem i to one powodowały szkody) pojawiło się w końcu XVIII w. Z biegiem lat, w XIX w., zaczęło się ukazywać coraz więcej – mniej lub bardziej naukowych – prac poświęconych tej tematyce. Na początku XX w. ukazało się drukiem monumentalne, i nadal nietracące na wartości, dzieło klasyka badań nad kwestią prześladowań rzekomych czarownic i czarowników Josepha Hansena (1862–1943), Zauberwahn, Inquisition und Hexenprozess im Mittelalter und die Entstehung der grossen Hexenverfolgung (München 1901). Praca ta odegrała ogromną rolę w dalszych badaniach nad procesami o czary w Europie w XVI–XVIII w.

Pierwsze dziesięciolecia po II wojnie światowej przyniosły zahamowanie badań nad procesami o czary w Europie, gdyż w trakcie wojny badania te próbowali wykorzystać do swych celów hitlerowcy. Zainteresowanie kwestią prześladowań rzekomych czarownic i czarowników oraz skalą procesów o czary we wczesnonowożytnej Europie odżyło w większości krajów europejskich dopiero na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. i do dzisiaj jest istotnym elementem w badaniach historii społecznej. W Anglii np. od początku lat siedemdziesiątych XX w. oskarżenia i procesy o czary uznaje się za istotny element życia codziennego społeczeństwa angielskiego w czasach wczesnonowożytnych.

Polscy historycy w badania nad procesami czarownic i czarowników włączyli się wprawdzie już w ostatnich dziesięcioleciach drugiej połowy XIX w., kiedy to ukazał się pierwszy syntetyczny artykuł poświęcony kwestii czarostwa w Polsce, jednak liczba publikacji na ten temat nie była zbyt imponująca. Podsumowaniem polskich badań historycznych i etnograficznych prowadzonych w XIX w. na temat czarów i czarownic było hasło zamieszczone przez Zygmunta Glogera w jego Encyklopedii staropolskiej wydanej w 1900 r.

W kolejnych latach badania nad czarostwem w Polsce utknęły w miejscu. Dopiero w 1925 r. na łamach „Ludu”, czasopisma będącego organem Polskiego Towarzystwa Etnologicznego, nauczyciel, archiwista i historyk Kazimierz Sochaniewicz (1892–1930) opublikował referat wygłoszony na XII Zjeździe Lekarzy i Przyrodników w Warszawie, w którym próbował zachęcić liczniejsze grono polskich historyków i etnografów do podjęcia badań nad kwestią polowania na czarownice i czarowników. Przede wszystkim starał się nakłonić historyków do systematycznego wydawania materiałów źródłowych związanych z procesami o czary, które toczyły się w państwie polsko-litewskim w XVI–XVIII w., w celu „umożliwienia systematycznej i zorganizowanej pracy na polu zagadnień związanych z demonologią, czarodziejstwem, czarami, zaklinaniem itp.”.

Apel Kazimierza Sochaniewicza spotkał się z bardzo umiarkowanym odzewem wśród historyków i etnografów. Wymienić można właściwie tylko artykuły Karola Koranyiego i niezbyt obszerną książkę Tadeusza Łopalewskiego poświęconą procesom o czary na Litwie.
Sytuacja nie poprawiła się także po II wojnie światowej, gdyż badaniami procesów czarownic i czarowników od końca lat czterdziestych XX w. zajmował się praktycznie jedynie pracujący na uniwersytecie w Łodzi Bohdan Baranowski (1915–1993). W 1952 r. opublikował on syntezę poświęconą dziejom polowania na czarownice i czarowników w Polsce w XVII–XVIII w. Przez dziesięciolecia przyjmowano fakty i interpretacje zawarte w tej pracy za uzasadnione i oparte na stanie faktycznym. Dopiero po wielu latach książka Baranowskiego i jego ustalenia doczekały się bardzo krytycznej recenzji pióra Małgorzaty Pilaszek.

W drugiej połowie XX w., oprócz prac Baranowskiego, ukazały się nieliczne artykuły poświęcone problematyce czarów i związanych z nimi procesów. Taki stan badań nad procesami o czary w Polsce spowodował, że w 1996 r. Edward Potkowski napisał:

Tematyka czarownictwa w Polsce jest jednak ciągle jeszcze obszarem mało zbadanym. Brak jeszcze u nas prac opartych na solidnych studiach źródłowych, które nawiązywałyby do współczesnych badań obcych, stosujących do opisu i analizy zjawiska czarów i czarownic modele antropologii, socjologii, religioznawstwa porównawczego, nawet psychoanalizy. Brak zatem studiów, które w wypowiedziach źródeł historycznych starałyby się odkryć bardzo złożoną rzeczywistość historyczną, a nie jak dotąd – uproszczoną, charakteryzowaną jednym lub kilkoma elementami.

W końcu XX, a przede wszystkim na początku XXI w. liczba artykułów, a także książek poświęconych problematyce magii, czarostwa i procesów o czary zaczęła stopniowo wzrastać. Problematyką tą zainteresowali się też historycy literatury i literaturoznawcy. Można na marginesie zauważyć, że być może procesom o czary w polskiej historiografii poświęcano tak mało uwagi, gdyż dopiero wówczas zaczęto się interesować dziejami kobiet. Mimo zauważalnego wzrostu liczby publikacji poświęconych historii kobiet stwierdzić trzeba, że zdecydowana większość z nich poświęcona jest przedstawicielkom stanu szlacheckiego, których w procesach o czary nie sądzono, gdyż nie można ich było, jako należących do stanu uprzywilejowanego, torturować. Sporadycznie ukazują się prace poświęcone mieszczankom oraz chłopkom. Brak większego zainteresowania procesami o czary i dziejami niższych warstw społecznych wynika m.in. z faktu, że historiografia polska w ciągu ostatnich dziesięcioleci XX i pierwszych XXI stulecia skupiona jest na dziejach „narodu szlacheckiego”.

Mimo braku dokładniejszego rozpoznania przebiegu procesów o czary we wszystkich prowincjach Rzeczypospolitej w XVI–XVIII w. ostatnio ukazały się trzy syntezy poświęcone procesom o czary we wczesnonowożytnej Polsce. Ich autorami są Małgorzata Pilaszek oraz dwoje zagranicznych badaczy, Michael Oestling i Wanda Wyporska. Stwierdzić jednak trzeba, że mimo ukazania się ich prac nadal istnieje potrzeba przeprowadzenia szeroko zakrojonych badań źródłowych w archiwach polskich i napisania na ich podstawie nowej syntezy procesów o czary w Polsce we wspomnianym okresie.

Zauważyć trzeba, że oprócz prac naukowych ostatnio zaczęły się również ukazywać książki poświęcone polowaniom na czarownice i czarowników w Polsce. W pracach tych, mimo pozorów naukowości, najczęściej sugerowanych zamieszczoną na końcu pracy bibliografią, ich autorzy mieszają rzeczywistość, w której toczyły się procesy o czary, z mitami i stereotypami na ten temat.

Problematyka związana z prześladowaniem rzekomych czarownic i czarowników oraz z procesami o czary przeprowadzonymi w XVI–XVIII w. w Europie obejmuje szereg aspektów związanych z dniem codziennym. Wynika to choćby z faktu, że we wczesnonowożytnej Europie, w tym także w Polsce, wyimaginowany świat czarownic i czarowników okazał się bardzo skuteczny w rozwiązywaniu trudno wytłumaczalnych codziennych trudności i niezrozumiałych wydarzeń, a ludzie, wierząc w diabła i czarownice, radzili sobie w ten sposób m.in. z różnymi lękami.

Oddawany do rąk Czytelników tom składa się z ośmiu artykułów poświęconych różnym aspektom polowania na czarownice i czarowników oraz procesom o czary w Polsce w XVI–XVIII w. (nie zajmuję się w nich drugim członem państwa polsko-litewskiego, mianowicie Litwą). Są one publikowane po raz pierwszy.

W piśmiennictwie dotyczącym procesów o czary we wczesnonowożytnej Europie powszechnie przyjmuje się, że ponad 80% osób skazanych na spalenie na stosie stanowiły kobiety. W Polsce ten procent, jak się wydaje, był jeszcze wyższy, na co wskazuje porównanie liczby kobiet i mężczyzn sądzonych i skazanych w procesach prowadzonych przez sądy wójtowskie (lub radzieckie) w różnych polskich miastach i miasteczkach. Bardzo często akta procesu są jedynym rękopiśmiennym źródłem, w których kobieta sądzona jako rzekoma czarownica w ogóle się pojawia. Wprawdzie w tragicznych okolicznościach, lecz poznajemy imiona i nazwiska tych kobiet, czasami wiek (w źródłach polskich, w przeciwieństwie do zachodnioeuropejskich, informacja ta pojawia się niezbyt często), stan cywilny, a także członków rodziny. Dlatego też pierwszy artykuł w niniejszym tomie poświęcony jest Dorocie Paluszce, mieszkance Gniezna (Zły los Doroty Paluszki, czyli o gnieźnieńskiej czarownicy), o której dzięki zachowanym aktom z jej procesu dowiadujemy się dużo więcej niż o przeciętnej mieszkance ówczesnego Gniezna. Poznajemy historię jej niełatwego życia.

Do dzisiaj nieznana jest nawet przybliżona liczba osób sądzonych w trakcie procesów o czary w Polsce w XVI–XVIII w. Nie wiemy, ile wysłano na stos, a ile uniewinniono lub ukarano w inny sposób (np. chłosta lub kara finansowa). W 1952 r. ukazała się, jak już wspomniałem, praca Baranowskiego na temat procesów czarownic w Polsce w XVII i XVIII w. Została ona oparta na materiale źródłowym dotyczącym tak naprawdę tylko tzw. Wielkopolski właściwej, obejmującej województwa poznańskie i kaliskie. Opierając się na źródłach dotyczących procesów przeprowadzonych przed sądami miejskimi z tych dwóch województw, Baranowski wyciągnął wnioski w odniesieniu do całego państwa. W bardzo krótkim „Zakończeniu” swej pracy skonstatował ogólnikowo, że: „Kilka lub kilkanaście tysięcy ofiar ponurego zabobonu to jednak żniwo dość obfite, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę, że nasilenie jego przypadło znacznie później niż gdzie indziej, a mianowicie na przełom siedemnastego i osiemnastego wieku”. Natomiast kilka stron dalej, we francuskojęzycznym streszczeniu zamieszczonym na końcu książki, stwierdził, że „[…] około 10 000 osób oskarżonych o czary, legalnie skazanych, zostało spalonych lub zmarło torturowanych”. Ponieważ język polski był i jest mało popularny w zachodniej Europie, to świat nauki korzystał głównie z francuskiego streszczenia. To sprawiło, że do obiegu międzynarodowego na wiele dziesięcioleci trafiła błędna informacja, że w Polsce na stosach spłonęło jako rzekome czarownice około 10 000 osób. Dopiero na początku XXI w. dokonano korekty liczby osób straconych w wyniku procesów o czary w Polsce.

Oczywiście ustalenie dokładnych liczb nigdy nie będzie możliwe, jako że akta wielu procesów w ogóle się nie zachowały, inne zaś są znane jedynie we fragmentach lub we wzmiankach, że jakiś proces się odbył. Dlatego też istotne jest przebadanie ksiąg wójtowskich lub miejskich, w których najczęściej przebieg procesu był dokumentowany. Przebadanie jak największej liczby ksiąg miejskich miast i miasteczek w poszczególnych dzielnicach państwa polsko-litewskiego pozwoli na ustalenie liczby, choć nadal jedynie przybliżonej, procesów o czary oraz sądzonych i skazanych w nich osób. Przykład takich badań przedstawiony jest w drugim artykule niniejszego tomu (Oskarżenia i procesy o czary w Jędrzejewie (Cierpięgach) w XVII wieku), który przybliża przebieg procesów o czary w ówczesnym miasteczku Jędrzejewo (Cierpięgi), dzisiaj dzielnicy Gniezna.

Na Mazowszu wiara w diabła i czarownice była zapewne równie silna jak w pozostałych regionach wczesnonowożytnej Rzeczypospolitej. Niestety, o liczbie przeprowadzonych tam procesów i ich przebiegu wiemy bardzo mało w porównaniu do innych prowincji. Wynika to z faktu, że większość ksiąg miejskich z tego obszaru się nie zachowała; zaginęła w połowie XX w. w wojennej zawierusze. Przed II wojną światową jedynie Zygmunt Lasocki przedstawił, opierając się na materiale źródłowym, stosunek szlachty zamieszkałej w okolicach Płońska do kwestii czarostwa oraz czarownic i czarowników. Dlatego też jedynie przypadkowe znaleziska materiału źródłowego mogą uzupełnić naszą wiedzę na temat polowania na osoby parające się czarami na Mazowszu. Tak stało się w przypadku procesu o czary przeprowadzonego w 1724 r. w jednej z mazowieckich wsi (Proces w Kiełbowie w 1724 roku. Przyczynek do dziejów procesów o czary na Mazowszu).

W powszechnej świadomości historycznej ostatni proces o czary przeprowadzony w Polsce odbył się w wielkopolskiej wsi Doruchów w 1775 r., chociaż już kilkadziesiąt lat temu fakt przeprowadzenia tego procesu został zakwestionowany przez Janusza Tazbira, który opublikowaną z niego relację uznał za falsyfikat. Pozostawiając kwestię autorstwa owego falsyfikatu i tego, czy rzeczywiście w 1775 r. sądzono w tej wsi jakiekolwiek rzekome czarownice, stwierdzić trzeba, że w Doruchowie z całą pewnością procesy o czary były prowadzone. Ile i kiedy, to trzeba pozostawić dalszym poszukiwaniom archiwalnym. Obecnie możemy jedynie z całą pewnością stwierdzić, że jeden z tych procesów odbył się w 1762 r., a życie na stosie straciły trzy kobiety skazane jako czarownice. Część akt tego procesu przetrwała w odpisie, gdyż księgi wójtowskie sądu z Ostrzeszowa także nie są dzisiaj znane. Przyczyny i przebieg tego procesu przedstawiłem w czwartym artykule tomu (Proces o czary w Doruchowie w 1762 roku).

W literaturze przedmiotu powstałej w XX w., a dotyczącej polowania na osoby parające się czarami we wczesnonowożytnej Europie, utrzymywał się generalnie pogląd, że procesy z tym związane ustały w końcu XVII w. Historykom bowiem wydawało się, że w wieku Oświecenia, Wieku Światła, oskarżeń o zajmowanie się czarami już nie mogło być. Dopiero początek XXI w. przyniósł zmianę stanowiska w tej kwestii. Udokumentowane źródłowo artykuły dotyczące większości krajów europejskich ukazały, że procesów o czary w XVIII w. było całkiem sporo, a wiara w diabła i czarownice nie zanikła w Oświeceniu. Przykład oskarżeń i związanych z nimi procesów o czary w owym stuleciu przedstawiam w piątym artykule („Inwazja czarownic” w okolicach Bytowa w końcu XVIII wieku. Czy Oświecenie było oświecone?).

(188)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.