Teraz w Polsce nosi się go [Leszka Kołakowskiego] na rękach, a ja go pamiętam jako hunwejbina, który napadał na profesorów na wykładach, przerywał Tatarkiewiczowi czy Ajdukiewiczowi i groził, ze jeżeli będą mówić takie głupstwa, to partia ich nauczy.
W Polsce uprawiał marksizm, ale kiedy wyjechał na Zachód, w trzytomowym dziele o marksizmie wszystko to, co przedtem opatrywał znakiem plus, opatrzył znakiem minus. W jego pisarstwie nie znalazłem nic twórczego. Jedynym oryginalnym pomysłem był ciąg szyderczych opowiadań dotyczących Biblii.
profesor Adam Podgórecki w „Rzeczpospolitej” (1998 r.)
(112)