Michael Delefortie przeszedł drogę ze zwykłej katolickiej rodziny do bycia islamskim bojownikiem. Co prawda zdążył już wrócić z Syrii do Belgii, ale nowej ideologii nie porzucił. Dla stacji CNN stał się ciekawostką, którą warto pokazać, a opowieści o ścinaniu głów mają podnieść oglądalność. Telewidzowie nawołują do aresztowania islamisty.
Michael, a może właściwie już Younnes, w rozmowie na antenie CNN przyznał otwarcie, że żałuje powrotu. Nie ukrywa, że chciałby żyć w kalifacie, nie przyznaje się do bycia Belgiem. – Jestem muzułmaninem – rzuca w trakcie rozmowy, chociaż jego ubiór (trampki, dżinsy, bluza z kapturem) na to nie wskazuje.
Dla CNN jest ciekawostką, a nie terrorystą. Opowiada o trudnym dzieciństwie, alkoholizmie matki, rozwodzie rodziców, zdiagnozowaniu ADHD i poszukiwaniu swojej tożsamości. To ostatnie spowodowało, że trafił na książkę „Droga muzułmanów” i się zaczęło… Jak sam mówi przeszedł ze świata pełnego dziwnych szarości do świata, gdzie panują określone struktury, przyświecają określone cele, a wszystko jest czarno-białe.
To jak z zakupem komputera. Jeśli wiesz, że jest już system Windows 10, to nie chcesz korzystać z Windows XP. To uaktualnienie
– obrazowo przedstawia swoje przejście na inną wiarę.
Sam Delefortrie zdradził, że nikogo nie zabił w Syrii i do nikogo nie strzelał. Zabijania „niewiernych” jednak nie krytykuje.
Takie jest prawo islamu. Nie jest dobre chwalenie się tym. Jeśli kogoś zabijasz, to nie robisz tego, by być sławnym, ale robisz to w imię Allaha. To jednak wojna, więc normalne, że ktoś ginie. W USA zabijają zastrzykami czy na krześle elektrycznym. To także egzekucje
– lekceważy trochę Delefortrie barbarzyńskie morderstwa wykonywane przez islamistów.
CNN chwali się swoim wywiadem z terrorystą, który opowiada o ścinaniu głów, a jednego ze swoich synów nazwał na cześć Osamy bin Ladena. Odbiorcy krytykują stację i nawołują władze do aresztowania islamisty.
(1065)
