commons.wikimedia.org

Co się stało z „Piękną Madonną” z Torunia? O tym, jak Niemcy z Rosjanami rabowali należące do Polski dzieła sztuki. [WIDEO]

w Bez kategorii/II wojna światowa/Ważne książki


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

Doktor Michał Woźniak, który w latach 1990–2000 był dy­rektorem Muzeum Okręgowego w Toruniu, Włodzimierzowi Kalickiemu i Monice Kuhnke, autorom książki Sztuka zagra­biona. Uprowadzenie Madonny, powiedział: „Na temat wojen­nych i powojennych losów Pięknej Madonny słyszałem wiele często sprzecznych informacji. Niektóre wręcz sensacyjne. Ta dotycząca Szczecina wydaje się prawdopodobna, biorąc pod uwagę kierunki ówczesnej ewakuacji”.

Fragment książki Leszka Adamczewskiego pt. Zagrożone dziedzictwo, Zaskakujące losy zabytków na krętych ścieżkach XX wieku, wyd. Replika, Poznań 2019. Książkę można nabyć TUTAJ.

commons.wikimedia.org

Autorzy książki dodają: „A jednak wydaje się, że Piękna Madonna raczej trafiła za Odrę”.

Przypomnę, że większa część Szczecina leży właśnie za Odrą, chociaż autorzy książki mieli na myśli powojenne Niemcy.

Podczas trwających tuż po wojnie poszukiwań rzeźby z to­ruńskiego kościoła świętych Janów zwrócono uwagę na fakt, że w połowie 1944 roku Niemcy, mając jeszcze sporo czasu i możliwości transportowych, wywieźli tylko samą Madonnę, w Gramtschen pozostawiając równie cenną konsolę. Czyżby łatwiej było komuś ukryć samą rzeźbę? Choćby w Szczeci­nie, w piwnicy jednego z domów na północ od skrzyżowania dwóch ulic: Ku Słońcu i alei Piastów.

To miejsce ukrycia unikatowej rzeźby z toruńskiego ko­ścioła świętych Janów, na krótko przed swą śmiercią, wska­zał jednemu z poszukiwaczy skarbów z Torunia Zbigniew Zbiegieni.

Wolne żarty – powie ktoś. To jest wskazanie całkowicie bezwartościowe, ponieważ wyszło spod ręki, a ściślej wahadeł­ka, radiestety posługującego się planem Szczecina. A jednak Zbigniewa Zbiegieniego (1923–1983) nie można lekceważyć. To był wybitny radiesteta polski, który w swym sześćdziesię­cioletnim życiu przeprowadził około 26.000 ekspertyz radie­stezyjnych, współpracując między innymi z zakładami medy­cyny sądowej, archeologami i lekarzami. Brał również udział w pracach związanych z teleradiestezyjną lokalizacją złóż mi­neralnych w Iranie, USA i Kanadzie.

„Opinii Zbiegieniego nie można a priori odrzucić, ale jest ona bardzo ogólna i nie może stanowić przesłanki do podję­cia poszukiwań” – napisał Włodzimierz Antkowiak w książce Podziemia i wody kryją skarby. Na północ od skrzyżowania, a właściwie od zbiegu ulicy Ku Słońcu z aleją Piastów, znajduje się – według planu miasta z 1982 roku – kilka krótkich ulic: Wilków Morskich, Księcia Witolda i Ojca Augustyna Kordec­kiego oraz fragmenty dłuższych ulic: Władysława Sikorskiego i Bohaterów Warszawy. Jeśli wskazanie Zbiegieniego potrak­tujemy poważnie, to piwnica z zakopaną Piękną Madonną po­winna znajdować się w tym rejonie Szczecina, ale nie można wykluczyć, że również dalej na północ.

Do osób, które mogły być zamieszane w rabunek Pięknej Madonny, dołączył niedawno wspomniany w liście Ericha Volmara doktor Adolf Schwammberger. W wojennym Thorn nie była to postać nieznana. Wręcz przeciwnie. We władzach miejskich sprawował on – o czym już wspomniałem – wpły­wowe stanowisko szefa Wydziału Kultury. Po mieście oprowa­dzał gauleitera Alberta Forstera i gości spoza okręgu Danzig-Westpreussen, pokazując im toruńskie zabytki. Organizował konferencje, wystawy i okolicznościowe uroczystości, choć­by te związane z 400. rocznicą śmierci Mikołaja Kopernika, którego jako Nikolausa Kopernikusa w Rzeszy uważano za Niemca.

To pod nadzorem Schwammbergera Piękną Madonnę po renowacji przewieziono z Torunia do Łążynia, a później do Grębocina, gdzie – jak już wiemy – latem 1944 roku przez niedalekie Bierzgłowo ruszyła w nieznane, by po miesiącu, w formie kryjącej rzeźbę skrzyni, odnaleźć się niedaleko Hal­le w Saksonii. Czy Schwammberger mógł wiedzieć więcej, niż Volmar napisał w liście do toruńskiego radcy budowlanego? Mógł. Okręgowy konserwator zabytków w tym czasie zajęty był przede wszystkim ewakuacją skarbów gdańskich na cze­le ze słynnych tryptykiem Hansa Memlinga Sąd ostateczny. W Toruniu zastępował go Schwammberger i tajemniczy szef lokalnego urzędu budowlanego (Reichsbauamt Thorn), wspo­mniany tu już radca budowlany Gonser.

Po wojnie, przez nikogo niepokojony, były szef Wydziału Kultury z Thorn wiódł spokojny żywot w swym rodzinnym Fürth w Bawarii, sprawując funkcję dyrektora Muzeum Hi­storii Fürth. Powszechnie szanowany, oprowadzał wycieczki turystów po tym 120-tysięcznym mieście, przy okazji sypiąc niezliczonymi anegdotami. Gdy Schwammberger zmarł, został patronem jednej ze staromiejskich uliczek.

Tym większy był szok, gdy z kilkuletnim opóźnieniem do­tarła do Fürth wydana w 2011 roku książka Piotra Bireckiego Sztuka w Toruniu w okresie okupacji hitlerowskiej 1939–1945, której jednym z negatywnych bohaterów był właśnie doktor Adolf Schwammberger. Od tej strony, strony żarliwego nazisty i gorliwego aparatczyka hitlerowskiej administracji okupacyj­nej w Polsce, w Bawarii go nie znano. Przestał być patronem ulicy, ale ani na jotę nie przybliżyło nas to do odnalezienia Pięknej Madonny z toruńskiego kościoła…

Co zatem stało się z Piękną Madonną, która od 1945 roku zaliczana jest w Polsce do ścisłej czołówki kulturalnych strat wojennych, obok Portretu młodzieńca Rafaela Santi?

Wyprawy śladami skarbów – historie, w których legenda bywa mniej fantastyczna niż rzeczywistość.

Skarby kultury od wieków kradziono, ukrywano, ale i odzyskiwano. Wiele z nich w mniej lub bardziej tajemniczych okolicznościach zaginęło bądź zostało zniszczonych i to nie tylko podczas wojny.

Kradzieże też nie zawsze kończyły się tragicznie. W niniejszej książce znalazły się również historie skarbów cudownie odnalezionych i ocalonych.

W 1955 roku w Warszawie przepadł obraz meksykańskiej artystki Fridy Kahlo, który dzisiaj byłby wart miliony dolarów. Dziewięć lat wcześniej w okupowanej przez Rosjan Saksonii ginie ślad po Pięknej Madonnie z Torunia.

Gdy jedne zabytki znikały, inne wracały na swe dawne miejsca. Dopiero w 1960 roku z rąk kanadyjskich antykomunistów udało się – przy pomocy kardynała Stefana Wyszyńskiego – wyrwać polskie skarby narodowe z arrasami wawelskimi na czele. A kilka lat po wojnie tylko przypadek sprawił, że w piwnicach Muzeum Wielkopolskiego natrafiono na zamurowany w schronie największy obraz Jana Matejki.

Leszek Adamczewski jak zwykle barwnie przedstawia owe zagmatwane, nierzadko tragiczne losy tych i innych polskich zabytków i skarbów kultury.

Leszek Adamczewski – poznański pisarz i dziennikarz. Autor blisko trzydziestu książek. Od 2009 roku współpracuje z Wydawnictwem Replika.
Począwszy od debiutanckich Złowieszczych gór, aż do tej pory pozostawał wierny tematyce zagadkowych i tajemniczych wydarzeń z lat drugiej wojny światowej, w tym nieznanych losów skarbów kultury.
Niedawno, w książce Katastrofy. Zapomniane i przemilczane tragedie w powojennej Polsce, po raz pierwszy wyszedł w swych dociekaniach poza ramy drugiej wojny światowej. Podobnie jest w Zagrożonym dziedzictwie, gdzie tropiąc pasjonujące dzieje zabytków, sięga w przeszłość zarówno tę dalszą, jak i bliższą.

(657)


Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.