Na starym grójeckim cmentarzu spoczywa Wacław Kostek Biernacki (28 września 1884-25 maja 1957), autor jednego z arcydzieł polskiej prozy dwudziestolecia międzywojennego.
To dzieło „z niczym nieporównywalne, jeśli chodzi o literaturę Kresów Wschodnich, a ich magia, wszystkie te diabły, wiedźmy i upiory, też nie dadzą się z niczym porównać”.
W czasach PRL jego książki nie były wznawiane, a przedwojenne wydania wycofano z bibliotek. Komunistyczna propaganda starała się zrobić z Biernackiego, jednego z najbardziej zaufanych i najbardziej mu oddanych ludzi Józefa Piłsudskiego, przedwojennego wojewody nowogródzkiego i poleskiego, komendanta więzienia w Brześciu, synonim zła przedwojennej Polski, odpowiedzialnego za rzekomy „faszystowski ustrój sanacyjnej Polski”.
Przez osiem lat więziono go bez wyroku, nieludzko znęcano się nad nim, a wreszcie skazano na śmierć.
Jeden z przedwojennych komunistów, który siedział z nim w celi, a w II Rzeczypospolitej odsiadywał wyrok za działalność komunistyczną w więzieniu nadzorowanym przez Biernackiego, powiedział „więzienie to jest tu, u Pana były wakacje”.
Ostatecznie wyrok śmierci na byłym współpracowniku Piłsudskiego nie został wykonany, w listopadzie 1955 r. zwolniono go z odbywania kary. Podobno był tak słaby, że z warszawskiego więzienia przy Rakowieckiej wynoszono go na noszach.
Zmarł 25 maja 1957 r. w Warszawie. Jak pisał w „Diable zwycięzcy”:
[quote]I obok naturalnego wstrętu do śmierci, uczuwam jasną radość, że odchodzę i że nigdy już nie będzie mnie dręczyć nieznośny widok cierpień żyjących istot”.[/quote]
(297)