Po zamachu w Manchesterze pojawiło się sporo głosów krytykujących politykę wobec imigrantów, którą przyjął rząd Theresy May. W słowach nie przebierał znany muzyk Steven Patrick Morrissey, który skrytykował też merów Londynu i Manchesteru oraz królową Elżbietę II.
Muzyk nie ukrywał swojej wściekłości po tym, co stało się podczas koncertu Ariany Grande w Manchester Arena, gdzie zamachowiec zabił 22 osoby, a 64 poważnie ranił.
Obchodziłem swoje urodziny w Manchesterze, gdy dowiedziałem się o zamachu. Moja złość jest wielka. Co musi się jeszcze stać, by w końcu kiedykolwiek to się skończyło
– grzmiał Morrissey na swoim profilu na Facebooku.
Wokalista i lider zespołu The Smiths zaatakował premier May.
Mówi, że takie ataki nas nie złamią, ale ona żyje w kuloodpornej bańce. To nie ona musi identyfikować ciała młodych ludzi w kostnicach Manchesteru. Pani May ma na myśli, że te ataki nie złamią jej imigracyjnej polityki, a młodzi ludzie już zostali złamani w Manchesterze. Właśnie dzięki tej polityce
– dodał Morrissey.
Na tym muzyk nie poprzestał. Oberwało się też muzułmańskiemu merowi Londynu, merowi Manchesteru, a nawet królowej.
Sadiq Khan mówi, że Londyn jednoczy się z Manchesterem, ale jakoś nie potępił Państwa Islamskiego za ten atak. Królowa jest chwalona za swoje mocne słowa po zamachu, ale garden party nie odwołała. Z kolei mer Manchesteru Andy Burnham mówi tylko o ekstremiście. Czego to ekstremista? Królika?
– pisał na Facebooku Morrissey.
Na koniec muzyk podsumował wszystko stwierdzeniem, że politycy nawołują do tego, by się nie bać, ale sami nigdy nie są na linii ognia i nie są tak zagrożeni, jak zwykli ludzie. Dlatego łatwo im mówić.
(11911)