Szef Komitetu Antyrerrorystycznego ONZ jest przekonany, że kolejne ataki w wykonaniu ISIS odbędą się właśnie z użyciem laptopów. Jean-Paul Laborde podkreśla, jak łatwo jest we współczesnym świecie wnieść bombę na pokład w obudowie przenośnego komputera. Jego zdaniem taki zamach to tylko kwestia czasu. – To nie pytanie z gatunku ,,czy”, ale ,,kiedy” – mówi.
Takie zagrożenie jest coraz bardziej realne, ale póki co władze Stanów Zjednoczonych postanowiły jeszcze nie reagować histerycznie. Rząd USA nie objął Europy zakazem przewozu w kabinie samolotów urządzeń elektronicznych typu laptop lub tablet.
Amerykanie jakiś czas temu wprowadzili taki zakaz dla pasażerów lecących samolotami z Turcji, Maroka, Jordanii, Egiptu, ZEA, Kataru, Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu. Europy póki co zakaz nie objął, chociaż przez moment rząd w Waszyngtonie poważnie się nad tym zastanawiał.
Zakaz zabierania ze sobą do kabiny samolotu urządzeń większych niż smartfon odbiłby się na komforcie podróżnych. To jednak nie jedyny minus. Oszacowano już, że straty pasażerów w czasie, gdy laptopy i tablety leżałyby w luku bagażowym, wyniosłyby nawet miliard dolarów. Takiemu pomysłowi sprzeciwiły się też linie lotnicze.
Jean-Paul Laborde podkreślił, że bojownicy, którzy wyjechali z Europy, by walczyć w Syrii, a teraz chcą wrócić, są bardzo groźni. Walka na śmierć i życie sprawiła, że pałają żądzą rewanżu i nie cofną się przed niczym. Do tego dochodzą nabyte umiejętności, które zostaną wykorzystane przy kolejnych zamachach.
Jego zdaniem, pomimo ograniczeń, pewna liczba terrorystów zdoła przedostać się z powrotem do Europy z wykorzystaniem tajnych szlaków przerzutowych.
(8997)
