Wieloletni przyjaciel Adama Michnika mówił: „Michnik to dziecko wzięte z polskiego sierocińca i wychowane przez Szechtera i Helenę Michnik. Był więc z urodzenia Polakiem, zaś został Żydem z wychowania”
Antoni Zambrowski to dziennikarz, działacz opozycji politycznej w PRL. W latach 1958-1966 również członek PZPR. a przez długi czas przyjaciel Adama Michnika (od lat 60.). Jak sam opowiada o niej:
Była w niej i owocna współpraca, i nieprzyjemne zgrzyty. Raz podpowiedziałem Adamowi akcję w obronie Polaków mieszkających w Związku Sowieckim, z czego powstał tzw. list 14. Zbierający pod nim podpisy Adam został obity przez łapsów z SB jak ulęgałka. Było mi głupio, że go w to wrobiłem.
Ich drogi wielokrotnie się przecinały, m.in. na taką okoliczność:
Spotkaliśmy się po długim czasie, gdy został dowieziony na pogrzeb jego przybranego ojca Ozjasza Szechtera. Kiedy ks. prałat Jan Sikorski, nasz kapelan z Białołęki, odprawił katolickie egzekwie nad trumną pana Ozjasza i nadszedł czas złożenia jej w grobie, wraz z internowaną ze Szczecina Marylą Matjanowską oraz redaktorem „Krytyki” Stefanem Starczewskim zaintonowaliśmy „Boże, coś Polskę” oraz Mazurka Dąbrowskiego. Wzruszony Adam, którego ubole właśnie zakuwali w kajdanki przed powrotem do więzienia, wołał do mnie: „Antek, ja ci tego nigdy nie zapomnę!”.
Jednak później Zambrowski nie znalazł się w gronie dziennikarzy tworzących Gazetę Wyborczą. Jak sam mówi:
Gdy po awansie Tadeusza Mazowieckiego na premiera Lech Wałęsa powołał Jarosława Kaczyńskiego na stanowisko naczelnego „TS”, dotychczasowy zespół zaprotestował przeciwko tej decyzji i odszedł. Wówczas Adam Michnik zaprosił wszystkich protestujących do „Gazety Wyborczej”. Znałem Jarka od wielu lat, byłem jego asystentem wyborczym, ale zapytałem Ludkę Wujcową, czy zaproszenie Adama dotyczy również mnie. Odpowiedziała, że nie. Nigdy się nie dowiedziałem, czym zasłużyłem na taką niełaskę. Przez jakiś czas różni moi znajomi opowiadali mi o krytycznych opiniach rozpowiadanych za moimi plecami przez przyjaciół Adama. Na przykład ojciec Jacek Salij przyznał, że słyszał wiele złego o mnie od dawnych kolegów „komandosów”. Rzecz pewnie w tym, że mamy różne poglądy na tolerancję. Ja mam przyjaciół w różnych stronnictwach politycznych i różnice zdań w sprawach politycznych i społecznych mi nie przeszkadzają. Miłuję wszystkich bliźnich. Adam jako przywódca obozu tolerancji toleruje tylko tych, którzy podzielają jego obecne poglądy.
[…] Nasze drogi z Adamem rozeszły się ostatecznie, gdy w wyborach prezydenckich 1990 r. on stanął po stronie Tadeusza Mazowieckiego i grubej kreski, ja po stronie Lecha Wałęsy i przyspieszenia przemian. Utrzymywaliśmy jeszcze poprawne stosunki mimo wielu publicznych afrontów czynionych mi przez niego, m.in. podczas dyskusji w TVP. Aż wreszcie przeszedłem do „Gazety Polskiej”. To zapewne ostatecznie zadecydowało, że zostałem w „Gazecie Wyborczej” wymieniony przez Adama wśród licznego grona jego przeciwników ideowych. Chodzi o tekst „Lista Michnika”, napisany na wzór „Listy Kisiela”. Przyjąłem to jako cenne wyróżnienie.
Jakiś czas potem podczas publicznej dyskusji na tematy polsko-rosyjskie w Audytorium Maksimum Uniwersytetu Warszawskiego mijał mnie siedzącego koło przejścia. Na wezwanie Aleksandra hr. Pruszyńskiego: „Oto spotkanie dwóch starych przyjaciół. Podajcie sobie, panowie, ręce!”, Michnik odparł „Dobra, dobra” i poszedł sobie w kierunku prezydium, nie patrząc nawet w moją stronę.
(powyższe cytaty za Gazetą Polską)
Bliska znajomość Zambrowskiego z Michnikiem jest ciekawa w kontekście tekstu, który napisał w 2005 roku, zatytułowanym „Adam Michnik łże jak Gross”, opublikowanym na Antysocjalistycznym Mazowszu.
Pisał w nim o antypolskiej kampanii w związku ze sprawą Jedwabnego, ale jednocześnie zasugerował, że w rzeczywistości jest Polakiem, wziętym przez żydowskich rodziców z sierocińca:
„Książka prof. Grossa miała być pretekstem i sygnałem do antypolskiej kampanii w skali światowej, o czym w kwietniu 2001 r. ówczesnego premiera rządu z ramienia AW”S” prof. Jerzego Buzka oraz księdza Prymasa Józefa Glempa uprzedził prof. Zbigniew Brzeziński w przededniu szykowanej z wielką pompą promocji anglojęzycznej wersji „Sąsiadów” w USA. (O zabiegach prof. Zbigniewa Brzezińskiego, mających na celu uratowanie dobrego imienia Polski, wiem z dobrego źródła. Opowiedział mi o tym na wiosnę 2001 kuzyn prof. Brzezińskiego, a mój kolega redakcyjny w „Tygodniku Solidarność”, red. Andrzej Roman).
Polska miała stanąć pod pręgierzem międzynarodowej opinii publicznej jako współsprawca Holokaustu, czyli Zagłady polskich Żydów. Z inicjatywy ówczesnego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego i przy poparciu ówczesnego przywódcy opozycyjnego SLD Leszka Millera odbyły się w Jedwabnem uroczystości ku czci pomordowanych tam Żydów. Przedtem trwała w Polsce kampania nagłaśniająca tę rocznicę we wszystkich mediach, ze szczególnym uwzględnieniem mediów elektronicznych.
Jak opowiadał mi znany historyk, śp. prof. Tomasz Strzembosz, jeden z krytyków książki prof. Grossa, pewna młoda dziennikarka z popularnego radia błagała go o kilka słów wypowiedzi na temat tych wypadków, wyznając, iż w jej radiu obowiązuje zasada:
ani dnia bez wzmianki o mordzie w Jedwabnem.
O całkiem bliskiej dacie spalenia przez Niemców w synagodze w Białymstoku 800 miejscowych Żydów pamiętać nie chciano, choć o to upominał się prof. Tomasz Strzembosz.
Jak wielu prawicowych publicystów, demaskowałem w owym czasie podjęte przez SLD obchody rocznicy mordu jako ordynarną manipulację postkomunistów, stronnictwa obciążonego odpowiedzialnością za pół wieku urzędowego antysemityzmu w PRL (wytł. ASME). Udział w tej manipulacji prof. Jana Tomasza Grossa i wsparcie udzielane mu w tej sprawie przez „Gazetę Wyborczą” wskazywało na czynny udział w tej sprawie Jacka Kuronia oraz Adama Michnika. Być może guru układu okrągłostołowego Jacek Kuroń był inicjatorem całej sprawy. Już wcześniej był on pomysłodawcą różnych imprez mających skłócić Polaków z Żydami (Jacek Kuroń zaprosił m.in. do Polski w roku 1989 – zaraz po spektakularnym zwycięstwie Polaków nad Imperium Zła – mało znanego z działalności duszpasterskiej, ale znanego ze swego antypolonizmu rabina Weissa z Nowego Jorku, by ten urządził antypolską i antykatolicką hecę pod klasztorem sióstr karmelitanek w Oświęcimiu. „Gazeta Wyborcza” trzymała wtedy stronę rabina Weissa, a nie modlących się w intencji hitlerowskich ofiar sióstr karmelitanek. Gdy ksiądz Prymas Józef Glemp zaprotestował publicznie przeciwko wtargnięciu napastników płci męskiej do żeńskiego klasztoru, okrzyczano go antysemitą).
Protestowałem przeciwko inicjatywie prezydenta A. Kwaśniewskiego odnośnie samotnego obchodzenia przez Polskę rocznicy mordu na jedwabieńskich Żydach, przypominając, że w czasie letniej ofensywy Wehrmachtu w 1941 roku nie tylko Podlasie, ale całe tereny Związku Rad od Bałtyku do Morza Czarnego, zajęte przez hitlerowców na Sowietach, spłynęły wtedy żydowską krwią.
Przypominałem znane powszechnie w świecie masowe mordy na Żydach w Kownie oraz w rodzinnym mieście Jacka Kuronia Lwowie, gdzie litewscy oraz odpowiednio ukraińscy nacjonaliści wymordowali wielokrotnie więcej Żydów niż w Jedwabnem i okolicy. Wskutek inicjatywy prezydenta Kwaśniewskiego Polska stawała samotnie pod pręgierzem, choć to Polacy stworzyli – jako jedyni w okupowanej przez hitlerowców Europie – podziemną strukturę organizacyjną „Żegota” dla ratowania Żydów z rąk hitlerowskich zbrodniarzy. W nagrodę za me starania trafiłem wraz z innymi dziennikarzami na łamy raportu Stowarzyszenia Otwarta Rzeczypospolita o języku nienawiści jako wojujący antysemita.
Przypominam te wszystkie fakty, gdyż w księgarni „Rusałka” na Nowym Świecie w Warszawie kupiłem sobie rosyjskie wydanie „Sąsiadów” Jana Tomasza Grossa z przedmową Adama Michnika. Rosyjski przekład ukazał się w 2002 roku, w kilka czy też kilkanaście miesięcy po opisywanych tu wydarzeniach. Ani w przypisach do książki, ani w przedmowie Adama Michnika nie ma ani śladu wniosków z tej krytyki, której książkę Grossa poddano w Polsce. Nie ma wzmianki o błędnej (zawyżonej) liczbie żydowskich ofiar w Jedwabnem, ani – co najważniejsze – o udziale Niemców w organizacji mordu na Żydach i o zniekształconym przez prof. Grossa przebiegu zajść. Wszak śledztwo IPN ustaliło, że pogromu Żydów dokonali na oczach sterroryzowanych mieszkańców Jedwabnego uzbrojeni w broń palną Niemcy przy pomocy kilkudziesięcioosobowej bojówki miejscowych wyrzutków. Przeznaczone dla rosyjskiego czytelnika wydanie nie uwzględniało w dodatku specyfiki kraju, dla którego było przeznaczone. Tak światowi ludzie jak Adam Michnik czy prof. J. T. Gross powinni byli uwzględnić specyfikę Rosji jako kraju tradycyjnie antysemickiego, przez ponad dwa wieki zaborów narzucającego Polsce swe antysemickie postawy. Tymczasem sprawiają oni wrażenie, jak gdyby o tej specyfice zupełnie zapomnieli.
W przedmowie Adama Michnika nie ma ani słowa o roli caratu w wdrażaniu antysemityzmu w życie społeczno-polityczne Rosji, ani w okupowanej przez Rosję Polsce, która przed rozbiorami była azylem dla Żydów (wytł. ASME). Podobnie nie ma ani słowa o antysemityzmie w PRL wdrażanym bezpośrednio przez Stalina oraz jego następców na Kremlu oraz wprowadzanym do polskiego życia społeczno-politycznego przez kontrolowaną przez Kreml agenturę. Wynika to przemilczenie zapewne ze względu na zobowiązania Adama Michnika wobec gen. Wojciecha Jaruzelskiego – czołowego agenta sowieckiego i zarazem organizatora wielkiej kampanii antysemickiej w latach 1967-68.”
I tu dochodzimy do najciekawszego fragmentu poświęconego – biografii Michnika:
„Nie uwzględnia Adam Michnik nawet sowieckiej i rosyjskiej specyfiki w kwestii etnicznej. W ostatnich zdaniach swej przedmowy pisze on o sobie jako Polaku z wyboru, a Żydzie z urodzenia, który jak i Żydzi jedwabieńscy mógł paść ofiarą antysemickiego pogromu. Jest to w przypadku Adama Michnika nieporozumienie, gdyż jako dziecko wzięte z polskiego sierocińca i wychowane przez Ozjasza Szechtera i Helenę Michnik – był on z urodzenia Polakiem, zaś został Żydem z wychowania.
Ale to jest drobiazg z punktu widzenia rosyjskiej, a postsowieckiej – specyfiki. Za czasów carskich kryterium klasyfikacji poddanych cara było ich wyznanie religijne. Za czasów Stalina – największego specjalisty do spraw narodowościowych wśród bolszewików – odrzucono kryteria wyznaniowe, zaś przyjęto kryteria rasowe. Dla Rosjan znany poeta (laureat literackiej nagrody Nobla) Josif Brodski – piszący po rosyjsku i wyznający prawosławie – był i pozostaje Żydem. Rosjanie nie znają przedwojennych polskich zwyczajów, kiedy każdy obywatel Rzeczypospolitej sam dobrowolnie określał swą przynależność narodową, zgodnie ze swą samoświadomością narodową. W Rosji narodowość dziedziczy się po rodzicach, niezależnie nawet od znajomości języka deklarowanej narodowości. W małżeństwach mieszanych obywatel wybiera narodowość po jednym z rodziców. Tak przyjaciel Adama Michnika poeta i pieśniarz Bułat Okudżawa, pochodzący z mieszanej rodziny gruzińsko-ormiańskiej, podawał po ojcu narodowość gruzińską, choć chował się w środowisku rosyjskim i języka gruzińskiego nie znał.
W ten sposób czytelnik rosyjski nie rozumie wywodów Adama Michnika o tym, iż jest Polakiem z wyboru, gdyż w Rosji nie ma takiej kategorii etnicznej. Natomiast czytelnik rosyjski dowiaduje się z jego przedmowy, że w Rosji – pełnej ksenofobii i antysemityzmu – nie jest pod tym względem tak źle, jeśli w europejskiej i światłej Polsce – według diagnozy tak kompetentnej osoby jak Adam Michnik – wciąż są problemy z polskim antysemityzmem. Licznych w Rosji antysemitów utwierdza to w słuszności ich wyboru drogi życiowej, nielicznych przeciwników ksenofobii napawa jedynie smutkiem. Adama Michnika ten skutek mało obchodzi, gdyż antysemityzm on zwalcza jedynie wśród Polaków. Coś mi się widzi, że nie tyle chodzi o jego zwalczanie, ile przypinanie Polakom łatki antysemitów. Nasuwa się wszelako pytanie, w czyim interesie to czyni?”
Tyle Zambrowski. Adam Michnik nigdy nie odniósł się do tego wątku ze swojej biografii wzmiankowanego przez jego wieloletniego przyjaciela. A życie redaktora naczelnego wciąż czeka na solidnego biografa…
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...
1 komentarz
Nie znam przypadku adoptowania Polaka przez żydów ,to jest wbrew tradycji żydowskiej, znam za to wiele przypadków adopcjii zydów przez polskie rodziny – choćby Gieremek. Kosiński.itd.
Nie znam przypadku adoptowania Polaka przez żydów ,to jest wbrew tradycji żydowskiej, znam za to wiele przypadków adopcjii zydów przez polskie rodziny – choćby Gieremek. Kosiński.itd.