Zuzanna Falzmann, córka Michała Falzmanna, który zdemaskował aferę FOZZ zabrała głos w programie ,,O co chodzi” na antenie TVP. Przypomina, że ,,jej ojciec wiedział, że to jest sprawa śmiertelnie poważna, zresztą zapisał w notatkach, że sprawa robi się śmiertelnie niebezpieczna i że nie widzi jej końca”.
Pamiętam tylko rozmowy rodziców na ten temat. Mama mówiła do taty: „Michał, zostaw to, to jest niebezpieczne, nie dotykaj tej sprawy”, ale tata nie dość, że był uparty, to jeszcze miał w sobie potrzebę prawdy, odkrycia tej prawdy […] Pamiętam, jak dwa tygodnie nie chodziliśmy w ogóle do szkoły, dlatego że grożono śmiercią nie tylko tacie, ale całej naszej rodzinie. Pamiętam, jak wielokrotnie wracaliśmy z wyjazdów i znajdowaliśmy mieszkanie w dziwnym nieładzie. Wszystkie dokumenty były przetrzepane, książki leżały na podłodze, wtyczki od telefonów, telewizji i lamp były obcięte nożyczkami. To były sygnały, by tata zostawił tę sprawę […] Miałam 13 lat, ale moja najmłodsza siostra, Marysia, miała zaledwie dwa lata i ona taty w ogóle nie pamięta. Utrata rodzica to dla każdego dziecka jest trauma, niepowetowana strata, z którą de facto do końca życia nie potrafi się pogodzić – i tak też jest z nami
– powiedziała dziennikarka TVP, która uważa, że wokół śmierci jej ojca było wiele zagadkowych okoliczności.
Jest wciąż mnóstwo pytań, na które odpowiedzi nie zostały znalezione i, można powiedzieć, nikt nie próbował znaleźć tych odpowiedzi. Była seria tajemniczych śmierci, które do dziś nie zostały wyjaśnione. […] Lekarz powiedział mamie, że nie ma sensu robić sekcji zwłok, bo są trucizny, które znikają po 2 godzinach
– podkreślała, dodając bardzo tajemnicze słowa:
Są bardzo wpływowe osoby, które wciąż są na wolności i mają się świetnie
Z kolei Izabela Brodacka-Falzmann, wdowa po Falzmannie, mówiła Tomaszowi Plaskocie z portalu wPolityce.pl:
Mąż od początku uważał, że sprawa FOZZ jest niebezpieczna. Powiedział, że nadepnął na ogon ośmiornicy. Włamywano się do nas do domu, ale poza starym rowerem nic nie zginęło. Włamywacze zawsze zostawiali bałagan w dokumentach […] Po śmierci męża odwiedził mnie pan Anatol Lawina, jego szef w Najwyższej Izbie Kontroli. Był w straszliwej histerii, chyba się czegoś bał. Starałam się go uspokoić. Wtedy uznałam go za idiotę. Później pan Lawina zmarł w wyniku pobicia przez nieznanych sprawców na ulicy. Chyba wiedział, czego się boi.
Również Brodacka-Falzmann uważa, że wyjaśnienie sprawy FOZZ może oznaczać upadek wielu autorytetów.
Kiedyś chyba Kiszczak powiedział, że gdyby pan Przywieczerski zdecydował się „sypać”, pospadałyby aureole z głów. Nie jest to wykluczone. Wiele osób jest zainteresowanych, żeby pan Przywieczerski milczał do końca życia
(2265)