– Propagowanie czytelnictwa w kraju, w którym dwie trzecie obywateli w ubiegłym roku nie miało w ręku ani jednej książki, jest z pewnością słuszne, ale dlaczego musi być to od razu Sienkiewicz?
– zastanawia się w felietonie Roman Pawłowski na łamach Gazety Wyborczej.
Jak przyznaje felietonista, czytał relację z Ogrodu Saskiego, gdzie w miniony weekend para prezydencka zainaugurowała Narodowe Czytanie Trylogii, z mieszanymi uczuciami.
Pochwały wygłoszone przez Komorowskiego pod adresem Trylogii zbywa:
Piękne komunały nie mogą jednak zasłonić szkodliwości dzieł tego „pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego”, jak autora „Potopu” nazywał Gombrowicz. To, czym Sienkiewicz pokrzepia, to nie jest bynajmniej wino z omszałego gąsiorka Zagłoby, ale bezkrytyczne uwielbienie przeszłości. To utożsamienie katolicyzmu z patriotyzmem i tożsamością narodową, ksenofobia i zaściankowość, mitomania i megalomania. To wreszcie stereotyp polskości oblężonej, która w każdym obcym upatruje wroga.
Dalej jest jeszcze ostrzej:
Ta piekielna mieszanka, która miała Polakom przywrócić poczucie wartości w dobie zaborów, dzisiaj okazuje się jadem, zatruwającym życie publiczne i zbiorową wyobraźnię. Mentalny wąs naszych polityków, sarmackie postaw się, a zastaw się, skrajny indywidualizm, licytacja, kto jest Polakiem bardziej – to wszystko fatalne dziedzictwo popularnych powieści Sienkiewicza.
Autor uważa, że skutki czytania Trylogii przejawiają się w wielu dziedzinach życia:
od pseudodworkowej architektury przez szaleńczą jazdę na polskich drogach po wojujący katolicyzm rodem z szańców Jasnej Góry.
Autorowi nie podobają się również „podszyte uprzedzeniami opisy Kozaków, których nasz klasyk określa trzema słowami: tłuszcza, motłoch i czerń”, a także „pochwała sadystycznego okrucieństwa”. Efekt?
„zrozumiemy, dlaczego nie warto dzisiaj czytać Sienkiewicza”
– podsumowuje.
Co czytać wg autora? Pawłowski pisze:
Rację miał Stanisław Brzozowski, pisząc, że Sienkiewicz to klasyk polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa. Wyciąganie go dzisiaj na czytelnicze sztandary to anachronizm. Już lepiej przeczytajmy w ramach ogólnopolskiej akcji „Grę o tron”. Krwi i przygód tyle samo, za to nie ma ani śladu narodowej megalomanii.
cały tekst publicysty na łamach „Gazety Wyborczej”
(64)
Rozumiem że skur**synowi nie pasuje „To utożsamienie katolicyzmu z patriotyzmem i tożsamością narodową, ksenofobia i zaściankowość, mitomania i megalomania.” Ale żeby tak nakręcać z tymi „piratami drogowymi” to już klient ostro odleciał o_O
To w GW, czyli bez znaczenia .