Tego filmu nie można zobaczyć we francusko-niemieckiej telewizji ARTE, chociaż to w niej pojawił się pomysł jej nakręcenia. Od tego czasu zmienił się jednak polityczny klimat i teraz film stał się problemem.
Projekt filmu o antysemityzmie w Europie powstał w kwietniu 2015 roku. Przez półtora roku udało się go zrealizować, ale nadal nie doczekał się emisji. Dyrektor programowy ARTE Alain Le Diberder zasłania się ,,negatywnym głosem francuskich członków komisji programowej” i ,,brakiem równowagi”.
W filmie tymczasem pokazano nagrania zarówno z wydarzeń organizowanych przez radykalną prawicę, jak i lewicę w Niemczech i Francji oraz opublikowano wywiady z protestanckimi działaczami. Są w nim wypowiedzi studentów z uniwersytetu w Gazie, którzy mówią o ,,odrażającym nakazie nienawiści do Żydów” nałożonym przez Hamas. Pokazana jest też wypowiedź burmistrza z przedmieść Paryża, który skarży się na wojujący atysemityzm arabski i fakt, że przez niego jego społeczność opuszczają żydowscy obywatele.
W związku z tym pojawiają się sugestie, że film nie jest puszczany na antenie z powodu wewnętrznej cenzury.
Wg mnie powodem tego knebla jest fakt, że nie chodzi już tym razem o anachroniczny antysemityzm typu naziolskiego, lecz całkiem nową odmianę arabsko-lewacką
– napisał na Facebooku Eli Barbur, polsko-izraelski pisarz i dziennikarz.
(827)