„Kiedy religia wprasza się do przedsiębiorstwa” to głośna we Francji książka Denisa Maillarda, który udowadnia, że radykalny islam na dobre zagościł w życiu zwykłych Francuzów. Oto dowody.
,,Le Figaro” przytacza fragmenty książki Maillarda, który pisze m.in., że niektórzy muzułmanie odmawiają prowadzenia składu metra, kiedy okazuje się, że wcześniej robiła to kobieta. Nie przeszkadza im w tym umowa, którą podpisali, zawierająca klauzulę ,,neutralności religijnej”. Wynika z niej bezpośrednio, że każdy podobny czyn podlega karze. Jednak jak udowadnia autor, przełożeni często bywają wyrozumiali dla swoich pracowników. Obawiają się bycia oskarżonym o islamofobię.
Une plongée dans les réalités du monde du travail, par @maillardenis https://t.co/GpHyYnFOO8
— Judith Waintraub (@jwaintraub) 27 października 2017
Z książki dowiadujemy się, że na przedmieściach w bazach autobusowych pracownicy odmawiają uściśnięcia dłoni swoim koleżankom z pracy, a nawet zatrzymują autobus, aby odmówić modlitwę.
Jeden ze związków zawodowych w komunikacji miejskiej Force Ouvriere postanowił temu przeciwdziałać. Jednak po tym, jak zawiesił 200 członków organizacji, kiedy ci nie przestrzegali świeckiego charakteru przedsiębiorstwa, w kolejnych wyborach stracił wiele głosów, uzyskując 9,6-procentowe poparcie.
Jak widać francuskie świeckie państwo kapituluje przed islamem. Komunizm również mu nie przeszkadza:
A propos pomników we Francji. Oto Lenin odsłonięty w Montpellier w 2010 roku (!). pic.twitter.com/oUobXFMhD7
— Konrad Kołodziejski (@Kolodziejski_) 28 października 2017
(9115)
