Czesław Kiszczak przez lata deklarował się jako ateista. Przed śmiercią nie było ostatniego namaszczenia, a grobowa tabliczka zamiast na krzyżu zawisła na kołku. Jednak wdowa po nim, Maria Kiszczak, uważa, że komunistyczny generał jest w niebie.
Wierzę, że Czesław jest teraz w niebie. On był dobrym człowiekiem, służył Polsce i był wielkim patriotą. To bohater, a źli ludzie go opluwają. To przykre
– twierdzi w rozmowie z Super Expressem.
Sama ma nadzieję, że również tam trafi.
Czasami w trudnych dla mnie sytuacjach proszę męża, żeby pobył ze mną. Choć na chwilę. Bardzo mi go brakuje, ale wierzę, że jeszcze kiedyś się spotkamy, tam w niebie.
Wcześniej Kiszczakowa twierdziła, że ,,Mąż dobrze żył z Kościołem, czytał Pismo Święte”. Chciał również, aby w ostatnich chwilach towarzyszył mu ksiądz, wykonywał znak krzyża.
W cudowną przemianę generała nie wierzyli natomiast kibice, którzy tuż po jego śmierci na stadionie poznańskiego Lecha rozwiesili transparent:
„Kiszczak! Co? Piekło!”
(509)