Polskie ciągniki z Ursusa są bardzo cenione na zachodzie Europy. Rolnicy z Niemiec, Francji czy Włoch chętnie kupiliby nasze maszyny, ale działania rządów tych krajów powodują, że istnieją duże przeszkody administracyjne, które musi pokonać Ursus, by eksportować swoje ciągniki.
Polska jest drugim rynkiem ciągnikowym w Europie. Wchodzimy też na rynek niemiecki, który jest takim Świętym Graalem. Zawsze się mówiło, że polski producent z polską marką nie jest w stanie zaistnieć
– powiedział prezes Ursusa Karol Zarajczyk w rozmowie w Money.wp.pl.
Ursus ma jednak duże trudności ze sprzedażą swoich produktów do innych europejskich krajów.
Natknęliśmy się na bardzo zaskakujące dla nas sytuacje na europejskich rynkach. To budowanie dodatkowych barier lokalnych dla naszych produktów, które są homologowane i mają przecież wszystkie certyfikaty, a w Unii Europejskiej obowiązuje wolny rynek. W Niemczech, Włoszech czy Francji, żeby sprzedać ciągnik, musimy zdobyć ileś tam dodatkowych certyfikatów. W Polsce czegoś takiego nie ma, a producenci z innych krajów mogą łatwo sprzedawać swoje produkty
– dodał Zarajczyk.
Prezes Ursusa był zawiedziony, że tak się dzieje. Namawiał, by podobnie zasady wprowadzić w Polsce, skoro nie udaje się przewalczyć swobody w Niemczech, Francji czy Włoszech.
Zarajczyk nie ukrywa, że Ursus jest ceniony w Niemczech i rolnicy u naszych zachodnich sąsiadów chętnie kupowaliby więcej ciągników z Polski, ale kruczki prawne i przeszkody administracyjne trochę ich zniechęcają. Dlatego musi uciekać się do obejścia przepisów.
Jak Ursus sprzedaje swoje ciągniki na rynki europejskie? Rejestruje je w Polsce i wywozi jako używane, ale z zerowym przebiegiem do Niemiec czy Francji
– przypomina Money.pl
Blokowanie zachodnich rynków przed polskimi przedsiębiorcami nie jest niczym nowym.
Jako Polakom przez 9 lat wydawania gazety na rynku niemieckim nie udało się zdobyć ani jednej dużej reklamy. Tak ustawiony jest rynek przez niemieckich wydawców i kartel reklamowy
– mówił w rozmowie z natemat.pl Tomasz Sommer, który próbował podbić rynek w Niemczech z magazynem „GigaSport”. Nie udało się, a tymczasem w Polsce około 3/4 runku prasowego jest w rękach niemieckich wydawnictw.
Jako Polakom przez 9 lat wydawania gazety na rynku niemieckim nie udało się zdobyć ani jednej dużej reklamy. Tak ustawiony jest rynek przez niemieckich wydawców i kartel reklamowy. Dzięki kartelowi trzymającemu rękę na reklamach niemieckich firm nie znalazł się jeszcze konkurent zdolny konkurować w niemieckimi wydawcami na ich rynku
– mówił Sommer w rozmowie z NaTemat.pl.
(4572)