Obecnie Donald Tusk jest przewodniczący Rady Europejskiej i rzadko zabiera głos w sprawach, którymi żyje opinia publiczna. W kilka dni po premierze ,,Wołynia” przypomniano, co były szef PO mówił o zbrodni dokonanej przez UPA.
Kłamią ci, którzy twierdzą, że patriotą jest ten, kto najgłośniej wykrzyczy swoje oburzenie. Nie akceptuję tego, że tylko stanowiska radykalne są patriotyzmem
– mówił.
Tusk, który sam kończył studia z zakresu historii na Wydziale Filologiczno-Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego, powiedział, że ,,Ukraińcy mogliby za ludobójstwo uznać akcję Wisła”, posługując się definicją ONZ.
Zastanówmy się, czy mamy się licytować kto kogo mocniej uderzy słowem
– apelował o rozwagę. Dodał, że choć powinno się formułować zdania, które nie pozostawiają wątpliwości kto jest winien, to jednocześnie trzeba pamiętać, by takie akty sprzyjały, a nie utrudniały znalezienie wspólnoty na przyszłość z Ukrainą.
Twierdził, że przez 23 lata (wypowiedź pochodzi z 2013 roku – red.) wszyscy politycy od prawa od lewa mówili o Ukrainie wspólnym językiem. Sam poruszał kwestię Wołynia z poprzednimi prezydentami, Lechem Kaczyńskim i Aleksandrem Kwaśniewskim. Dodał, że zgadzali się we wszystkim.
Wtedy w 2013 r. Sejm zbrodnię wołyńską określił jako „czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa”. Nie ustanowił dnia pamięci ofiar zbrodni wołyńskiej.
(12875)