„Trzeba powiedzieć ludziom prawdę. Nie będzie żadnych emerytur”. Za ile lat ZUS straci zdolność obsługi systemu emerytalnego i o wpływie na kryzys demograficzny

w III RP


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

zus3/4 Polaków pracuje w małych i średnich firmach, które wytwarzają 67% PKB, tymczasem nasi politycy wierzą w wielkie firmy i pod ich kątem tworzą prawo. Niestety korporacje zatrudniają zaledwie 1/4 Polaków – mówił podczas spotkania z kaliskimi przedsiębiorcami – Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Jego zdaniem w Polsce jest obecnie ogromna potrzeba stworzenia regulacji odnośnie zatrudniania w małych i średnich firmach – informuje serwis calisia.pl

Prezes ZPP zapytany o największe bolączki – wskazał w pierwszej kolejności koszty pracy i ZUS, który jest tak zadłużony, że nie będzie w stanie już za kilka lat wypłacać ludziom emerytur. Dlatego każdy powinien już teraz zacząć myśleć o swojej przyszłości. Polska jest krajem wielu absurdów, a w polskim myśleniu i administracji dominuje mentalność sowiecka i kompletny brak wiary w ludzi – mówił Prezes ZPP. Niestety nasi politycy zdają się tego nie dostrzegać.

Co Pana zdaniem najbardziej przeszkadza przedsiębiorcom?
– Są trzy główne, dość dobrze zidentyfikowane i potwierdzone przez rozmaite badania, problemy: podatkowe koszty zatrudnienia pracowników, czyli podatek, który trzeba odprowadzić do rządu, jeśli się kogokolwiek zatrudnia; drugi problem to niestabilność prawa, a trzeci to system podatkowy, a raczej stopień jego skomplikowania.

Zewnętrzne badania, jak choćby raport Heritage Fundation, pokazują, że pod względem „wrogości” systemu podatkowego wobec podatnika, jesteśmy na 113 miejscu na 180 krajów. Generalnie w tym rankingu jesteśmy na 50 miejscu, więc widać wyraźnie, że pod tym wzgledem „odstajemy”. Na szczęście jest tak, że akurat te trzy bolączki, które wymieniłem nie wymagają wielkich nakładów. Jest to wyłącznie kwestia woli i decyzji politycznej.

– Dlaczego nie ma takiej woli politycznej? Z czego to wynika? Czy politycy nie znają się na tym, nie wiedzą co robić?
[quote]– To że się nie znają, jest pewne. Wydaje mi się, że jest to wynik tyranii status quo. Mam wątpliwości, czy Polską rządzą politycy. Mam wrażenie, że Polską rządzą dyrektorzy departamentów w ministerstwach. Tu powołam się na znamienną wypowiedź posła, pana Szejfelda, który kiedyś wypowiedział się, że chciał w Polsce przywrócić wolność gospodarczą, ale urzędnicy mu nie pozwolili…[/quote]

Naszym pechem, jest to, że nie mamy na tyle silnych przywódców, którzy mieliby odwagę zmierzyć się z tą „wyższą klasą urzędniczą”, tak jak to się stało na Węgrzech, czy w Gruzji. Zwłaszcza ta ostatnia jest doskonałym przykładem: determinacja ekipy Sakaszwilego odniosła duży sukces, wyeliminowano praktycznie całkowicie korupcję, nawet wśród policjantów z drogówki.

Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców
Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

Czy widzi Pan wśród obecnych polityków kogoś, kto potrafiły zmienić ten stan w Polsce?
– Nie. Nie ma tak silnych osobowości od 1989 roku. Polski rząd kieruje się sondażami.
Teraz sytuacja jest zła, bo w czasach kryzysowych, nastroje opinii publicznej są chimeryczne, a politycy próbują za tymi nastrojami nadążyć, czego efekty widać. Nic, czym zajmuje się rząd nie działa jak należy.

– A co powinien robić rząd?
– Moim zdaniem rząd powinien skupić się w trzech obszarach: obronność ( tu jest nieźle: mamy w tej chwili jeden z największych budżetów militarnych na świecie – jak Izrael, który prowadzi kilka wojen).

Druga kwestia to demografia – prognozy są tragiczne. Jeśli coś się nie zmieni, to w końcu nas po prostu nie będzie. Na pewno jest to kwestia bardziej finansowa niż kulturowa. Dowodem na to, jest fakt, że Polki rodzą dużo dzieci w Anglii. Trzeba coś zrobić, żeby w Polsce też chciały je rodzić. Ale nie jestem ekspertem od spraw demografii.

A trzecia sprawa to oczywiście silna gospodarka. W moim przekonaniu jest to najłatwiejsze. Rząd nie ma tu dużo do zrobienia, bo nie ma wpływu na ekonomię – po prostu niech pozwoli ludziom pracować. Nasza organizacja stara się interweniować w kwestii radykalnego obniżenia podatkowych kosztów zatrudnienia ludzi i zawsze pojawia się z drugiej strony kwestia: skąd wziąć środki? Wszystkie podatki są szkodliwe, ale podatek nakładany na pracę, jest podatkiem najbardziej szkodliwym. Naciskamy na rząd, żeby radykalnie obniżył ten szkodliwy podatek, a uzupełnił braki z innych podatków, np.: kapitałowych, komsumpcyjnych itp.

Przypis redakcji: niewiele osób zatrudnionych, zdaje sobie sprawę, ile pieniędzy wydaje na nas pracodawca: wystarczy zajrzeć do kalkulatora wynagrodzeń:

[quote]jeśli otrzymujesz na rękę np. 1660 zł, to wynagrodzenie brutto wynosi 2300 zł, ale łącznie, pracodawca co miesiąc wydaje na Ciebie 2774 zł! Krótko mówiąc dostajesz 1660 zł, a dodatkowo 1114 zł to podatki, ZUS i inne obciążenia, których Ty nigdy nie widzisz a pracodawca musi je oddać.[/quote]

Państwo musi przeprowadzić reformę finansów publicznych! Według tego samego raportu Heritage Fundation, tu jest z nami najgorzej. Pod wzgledem wydatków publicznych, jesteśmy na 145 na 180 krajów. Zdecydowanie wydajemy za dużo, w stosunku do tego, co zarabiamy. Heritage Foundation ocenia nie sposób wydawania pieniędzy, ale poziom wydatków w stosunku do tego, co państwo zarabia. Może zabrzmi to nieco drastycznie, ale jako kraj zachowujemy się trochę jak pijany robotnik po wypłacie, szastając pieniędzmi na prawo i lewo.

TO SIĘ MUSI SKOŃCZYĆ BO NIE WYJDZIEMY Z PĘTLI ZADŁUŻENIA. Do tego musi być klimat społeczny, którego teraz niestety nie ma. Kiedy Platforma obejmowała władzę, robiła to pod hasłem drugiej Irlandii, która, jak wiemy jest jednym z najbardziej wolnych gospodarczo krajów świata. I Polacy niestety masowo tam uciekają.

Zacytuję Premiera, który powiedział kiedyś, że ludzie uciekają z krajów socjalistycznych do krajów kapitalistycznych – nigdy odwrotnie. I to się odbywa. Szkoda, że Pan Premier nie bierze sobie tych słow do serca, bo w zeszłym roku wyjechało znowu z Polski 300 tysięcy osób.

– A co można zrobić w kwestii obniżenia tych kosztów pracy? Mówi się teraz o ozusowaniu np.: umów zleceń, a to jest działanie dokładnie pod prąd tego o czym Pan mówi?
– Trudno się tu wypowiadać. Nie wiem czy to jest na poważnie, czy nie. Dla mnie politycy w Polsce tracą wiarygodność i powagę, mówiąc co im ślina na język przyniesie. Nie wiem, czy ta zmiana zostanie wprowadzona. Strasznie ciężko jest to skomentować – to są często tylko słowa. Było już tyle wypowiedzi, o których zapominano po kilku dniach.

[quote]Próba ozusowania wszystkiego to jest samobójstwo. Uderza w najbiedniejszych, najsłabszych i najmniej wykształconych. To dotyczy np: pani, która na umowę zlecenie sprzątała biuro przez 2 – 3 dni w tygodniu – teraz po prostu przestanie je sprzątać, albo dostanie połowę mniej i to będzie jedyny efekt.[/quote]

– Ile czasu daje Pan ZUS-owi?
[quote]– W ramach naszej działalności, analizowaliśmy sytuacje ZUS. Najdalej za osiem lat ZUS utraci zdolność obsługi systemu emerytalnego, tak jak on teraz wygląda. Są teraz dwie drogi. Albo wyjść z tego w sposób kontrolowany, powiedzieć ludziom: rozdawaliśmy emerytury zbyt hojnie i teraz mamy kłopot, albo stanie się to tak, jak upadał Związek Radziecki – pewnego dnia się to wszystko przewróci. My najprawdopodobniej będziemy to robić w sytuacji przymusu. Już teraz nieśmiało ZUS mówi, że emerytura to będzie 50% naszego wynagrodzenia, wkrótce będzie 30% – trzeba powiedzić ludziom prawdę – nie będzie żadnych emerytur. Z matematyką nie wygrał nawet Breżniew. I nie wygra nasze państwo.[/quote]

My postulujemy wprowadzenie powszechnej emerytury z cenzusem majątkowym. Otwiera to furtkę, aby za kilkadziesiąt lat emertura była formą pomocy socjalnej. Obecnie mówi się młodym ludziom: ucz się pracuj, my się tobą zajmiemy – prawda jest taka, że państwo nie zajmie się nimi. Teraz powinniśmy nauczyć młodych ludzi jak mają działać, aby sami mogli zatroszczyć się o swoją przyszłość.

[quote]Obecny system emerytalny zniszczył rodzinę. Kiedyś dzieci na starość odpłacały rodzicom za wychowanie w młodości. Teraz tego po prostu nie ma. Oni nie czują takiego zobowiazania. To jest cześć problemu demograficznego. Normalnie ludzie powinni chcieć mieć więcej dzieci, żeby one się po prostu nimi zajęły.[/quote]

Docelowo zatem emerytura powinna być formą zapomogi. Oczywiście nie można tego zrobić ludziom, którzy mają teraz 40 – 50 lat. Ale młodszym rząd nie powinien zabierać części tych podatków – niech oni sami dbają o swoją przyszłość – niech inwestują w dzieci, ziemię, złoto, firmy, niech sami dobrowolnie się ubezpieczają.

– Czy Polacy są przygotowani na takie zmiany?
– Ludzie na poziomie rodziny zachowują się racjonalnie. Są zapobiegliwi. Teraz króluje propaganda i ludzie po prostu nie chcą słuchać o emeryturach i przyszłości – takie psychologiczne wyparcie.

– Czyli kiedyś ludzie zostaną na lodzie?
– Zostaną.

– Czy edukacja szkolna przygotowuje nas na nadchodzące zmiany?
[quote]- Nasza edukacja skupia się na rzeczach, które można znaleźć w google w 3 sekundy. Struktura edukacyjna pochodzi z XIX wieku. Mamy bardzo wiele osób z wyższym wykształceniem. Więcej niż Niemcy. Ale czy na pewno nam jest to potrzebne? Na świecie jest około 4% ludzi ze zdolnością do abstrakcyjnego myślenia.To oni powinni mieć wyższe wykształcenie. Tymczasem w Warszawie, w tym roku na studiach dziennikarskich studiuje 3000 ludzi. Co i gdzie oni będą robić? To są po prostu fabryki bezrobotnych. Polska wypuszcza kilkanaście tysięcy politologów rocznie. Zwariowaliśmy.[/quote]

Przyjęto u nas system amerykański, ale bez zrozumienia jego esencji – licencjat w USA to jest zwykła szkoła zawodowa. Licencjat kształci praktyków. Potem jest drugi poziom – zrozumienia i abstrakcji, czyli masters degree. A u nas mamy sytuację, w której absolwent wyższej uczelni nie potrafi obsługiwać pakietu office.

Rozwiązaniem byłyby płatne studia. Decyzję o edukacji podejmuje się wtedy świadomie, licząc się z wydatkami.

– A co dzieje się w skali makro?
– Na świecie istnieje kryzys zadłużeniowy. Na szczęście dotyczy nas to mniej niż innych krajów. Jest tak, że rządy produkują pieniądze i dają je bankom. A banki nie rzucają pieniędzy na rynek, tylko kupują obligacje rządowe. Taka próba zbudowania perpetum mobile. A to się nikomu nie udało. Są dwie możliwości zażegnania takiego kryzysu: jeden to wojna, do której mam nadzieję w Europie nie dojdzie, drugi to inflacja. A koszty inflacji poniosą wszyscy zwykli obywatele.

– W pewnym momencie ktoś zada proste pytanie: ile to jest warte? I się zacznie.
– Życie i finanse państwa nie różnią się od budżetu rodziny. Jeśli rodzina będzie wydawała przez 10 lat więcej niż zarabia, to w końcu wydarzy się katastrofa finansowa.

za: Calisia.pl – całość wywiadu

(103)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.