Dziś gruba kreska, brak lustracji, brak dekomunizacji i historyczny relatywizm wychodzą nam bokiem. Kto ma się w III RP najlepiej? Ciężko pracujący, utalentowani ludzie czy cwaniacy z układów – partyjnych i służbowo-tajnych – którzy opanowali gospodarkę? Kto ma się lepiej – walczący o wolną Polskę czy kelnerzy przodującej idei? (…) Nie twierdzę, że lustracja i dekomunizacja, także moralna, byłaby odpowiedzią na większość polskich bolączek. Nie na większość. Ale na bardzo wiele tak. Za ten grzech zaniechania będziemy płacili bardzo długo”
Tomasz Lis „Nie tylko fakty” (2004 r.)
Może w 1989 lub 1990 roku odpowiedź na pytanie postawione przez redaktora Lisickiego byłaby o wiele ważniejsza. Dziś efekty lustracji dziennikarzy będą tak samo oszałamiające jak ujawnienie „strasznych” agentów WSI, którzy mieli opleść Polskę i paraliżować funkcjonowanie państwa.
Lustracja jest elementem budowania w Polsce państwa strachu. Państwa szantażu. Wczasach stalinowskich było coś takiego jak agent obiektywny – nie jest, ale mógłby być, a więc obiektywnie jest. Dziś mamy coś na zasadzie odwrotnej: jeszcze nie został ktoś wykluczony z głównego nurtu społeczeństwa, ale może być. Bo jest homoseksualistą, bo ma nieodpowiednie poglądy, bo można go zaszachować lustracją. Więc niech pamięta, że jest to możliwe.
Tomasz Lis w Polsacie (2007 r.)
(141)