Egzekucja na Rynku w Dębicy była przedostatnią publiczną egzekucją w Polsce, która w 1946 roku szerokim echem odbiła się w całej Europie. Na Rynku w obecności setek ludzi przybyłych na cotygodniowy targ, stracono trzech członków Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Jana Stefki „Mściciela”.
Oddział „Mściciela” powstały w drugiej połowie 1945 r., a w początkach 1946 r. liczący ok. 35 osób, działał na terenach powiatów: rzeszowskiego, brzozowskiego, krośnieńskiego i dębickiego.
W lutym 1946 r. jego ludzie zabili w okolicach Borku Wielkiego koło Sędziszowa Małopolskiego napotkanych przypadkowo dwóch funkcjonariuszy PUBP z Dębicy: Walentego Dzięgiela i Stanisława Kosydara.
Miesiąc później „Mściciel” zorganizował akcję w Przecławiu, gdzie zaatakował plebanię i majątek dworski (wtedy już upaństwowiony), skąd zabrał m.in. srebra rodowe Reyów, żywność i konie. Gdy oddział wracał przez Dębicę w lasy jasielskie, o przemarszu dowiedział się Urząd Bezpieczeństwa. UB, wojsko i milicja ruszyły w pościg. W rejonie wsi Grudna doszło do starcia zbrojnego. Ranny w rękę „Mściciel” uszedł z zasadzki, ale 13 jego ludzi zostało schwytanych, w tym najwyższy stopniem Jan Dąbrowski.
[quote]Rozprawa karna odbyła się w dniach 24 i 25 czerwca 1946 r. przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie w trybie doraźnym. Cała trzynastka, pozbawiona możliwości rzetelnej obrony została oskarżona o przynależność do NSZ, napady rabunkowe na wsie i majątki państwowe, rabunek odzieży, żywności, koni i nierogacizny. Akt oskarżenia objął także zastrzelenie komendanta MO w Domaradzu i dwu funkcjonariuszy UBP w Dębicy, napady i rozbrajanie posterunków MO oraz napotykanych po drodze milicjantów i żołnierzy. Oskarżeni przyznali się do winy, co przy brutalnych metodach śledztw prowadzonych w kazamatach UB dziwić nie powinno.[/quote]
Wyroki śmierci zostali skazani Józef Kozłowski, Franciszek Noster, Józef Grębosz, Zygmunt Ząbek i Jan Gomułka. Pozostali dostali wyroki długoletniego więzienia: Jan Dąbrowski i Władysław Rogos po 15 lat, Józef Jantosz 10 lat, Tadeusz Płoaka i Stanisław Froń po 6 lat, Władysław Prajzner 4 lata, T. Gierlach 3 lata i Wł. Wolanin 1 rok.
[quote]Trzech ze skazanych na najsurowszą karę, bezpośrednich sprawców śmierci funkcjonariuszy UB, postanowiono powiesić w Dębicy. Egzekucja odbyła się w środę 10 lipca 1946 r., w dzień targowy, gdy do miasta przyjechało wielu ludzi z okolicznych wsi. Kat – Sylwester Bizon – założył pętlę trzem młodym ludziom. W ten okrutny sposób zakończyli życie: Józef Grębosz, Józef Kozłowski i Franciszek Noster.[/quote]
Wyrok wykonano, ale plany władzy obróciły się przeciwko niej. Obserwujący całe wydarzenie ludzie odnieśli się wrogo nie do powieszonych, lecz do katów. Ten brutalny akt zemsty zbulwersował najpierw dębiczan, a później także światową opinię publiczną.
Sprawa stała się głośna dzięki zdjęciom, zresztą słabej jakości, które zostały wykonane z ukrycia przez Józefa Steca ps. „Jod”, wywiadowcę Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Fotografie te zostały wywiezione z Polski przez członków WiN i dotarły do delegatury zagranicznej WiN, następnie zostały wykorzystane w raporcie przygotowanym dla ONZ w sprawie terroru komunistycznego w Polsce
O tym, jak bardzo opinia publiczna była poruszona i jak tym faktem przejęły się nowe władze świadczy fakt, że sam minister sprawiedliwości Henryk Świątkowski, w wywiadzie dla Dziennika Rzeszowskiego potępił publiczne egzekucje. Przyznał, że były uzasadnione w czasie wojny, ale nie po jej zakończeniu. Ani słowem nie zająknął się ani on, ani dziennikarze na temat egzekucji w Dębicy, chociaż ich reakcja związana była z tym wydarzeniem. Władza wolała się jednak do tego nie przyznać, w gazetach pisano o egzekucjach hitlerowskich zbrodniarzy, których nie ma już potrzeby uśmiercać w miejscach publicznych. I to nie dlatego, że budzi to opór społeczny.
Minister Świątkowski wyjaśniał swój sprzeciw tym, że okazało się, iż takie wydarzenia mogą wyzwolić najniższe instynkty ludności. Jeśli dbamy o zdrowie moralne społeczeństwa nie możemy pozwolić na publiczne egzekucje, tym bardziej, że są one filmowane i fotografowane – znowu nie odniósł się do fotografii zrobionej przez Józefa Steca w Dębicy, ale dziś nie ma wątpliwości, że właśnie do niej nawiązywały jego słowa. Można tylko wyobrazić sobie, jak fakt upublicznienia na zachodzie egzekucji na dębickim Rynku zabolał władze komunistyczne, i to na najwyższym szczeblu, skoro sam minister sprawiedliwości zapowiedział zakończenie takich praktyk.
Wkraczamy już w dziedzinę psychopatologii. Nie chcemy narażać całych środowisk na psychozę naśladownictwa lub litości dla skazanego. Nie będziemy wznawiać wspomnień średniowiecza z publicznymi egzekucjami „na gardle”. Publiczne wykonywanie kary śmierci nie może się już powtórzyć – tłumaczył Świątkowski w wywiadzie dla Dziennika Rzeszowskiego.
I rzeczywiście, od tego czasu władza ludowa odstąpiła od stosowania publicznych kar śmierci. Tymczasem UB swoimi metodami dowiedziało się, kto jest autorem słynnej dębickiej fotografii i aresztowało jej autora 28 stycznia 1949 roku. Józef Stec został skazany na wieloletnie więzienie, w którym przesiedział kilka lat, aż do „odwilży” w połowie lat pięćdziesiątych.
źródło: podziemiezbrojne.blox.pl
(1606)