Erik Wallin to szwedzki ochotnik służący w Waffen-SS. Tak opisywał słowiańskich przymusowych robotników, w tym Polaków:
Byli to osobnicy wyrwani z mizernej egzystencji w białoruskich i ukraińskich ruderach – plugawych, śmierdzących, zawszonych i zapchlonych chatach z błota. Wywieziono ich do pracy w niemieckim przemyśle zbrojeniowym. Po raz pierwszy w swojej bezbarwnej i beznadziejnej egzystencji dostali dobrze zorganizowane stanowiska pracy i ludzkie warunki życia.
Ich brudny i zapchlony przyodziewek został zastąpiony czystymi kombinezonami z i tak szczupłych zapasów goszczącego ich państwa, a dzięki niepraktykowanym przez nich dotąd gorącym prysznicom z udziałem mydła (…) ich wszy i pchły odeszły w niebyt. Teraz nazywali siebie sklaven arbeiter, robotnikami niewolniczymi, ale byli opłacani, po ludzku zakwaterowani (…) oraz karmieni swojskim, regionalnym jedzeniem z kuchni zbiorowych, wydawanym w czystych stołówkach.
Organizowano im wieczorne przedstawienia, spektakle teatralne w ich ojczystych językach, wieczorki z muzyką klasyczną i ludową oraz przedstawienia kabaretowe. Stopniowo uczyli się codziennego używania mydła i wody, a także innych, elementarnych zachowań z zakresu higieny osobistej. Krótko mówiąc, zaczęli żyć jak ludzie.
Zmierzch bogów. Wspomnienia szwedzkiego ochotnika z 11 dywizji grenadierów pancernych Waffen-SS „Nordland” (Bellona 2011), s. 106-107
Cytat został opublikowany za: Ciekawostki Historyczne
(160)