O 8.00 rano 13 lipca 1666 r. przeprawę na Noteci pod Mątwami spowijała ponoć gęsta mgła. Niedawni bohaterscy obrońcy Ojczyzny przed szwedzkim potopem: król Jan Kazimierz i hetman polny Jan Lubomirski rozpoczynali właśnie bratobójczą bitwę. Rokoszanie Lubomirskiego – buntownicy przeciw poczynaniom władzy królewskiej.
I stronnicy króla jegomości, któremu zamarzyła się elekcja viritim. W zamyśle jednych wybór następcy tronu za życia jego poprzednika miał być roztropnym wzmocnieniem instytucji Rzeczypospolitej.
W obawach drugich: exorbitancją władzy – przekroczeniem granic jej uprawnień.
Lubomirski szukał oparcia przeciwko królowi na moskiewskim dworze. Król – zarzuciwszy mu zdradę – odebrał tytuły i majątek. Dawni sojusznicy, stawający solidarnie przeciwko wspólnym wrogom, teraz wyprowadzili syna przeciw ojcu, brata przeciw bratu.
Jan Chryzostom Pasek, świadek zdarzenia, podaje w swoich pamiętnikach, że
[quote]Oficyjerów naginęło znacznych, a nade wszystko owi ludzie zacni, regiment Czarnieckiego, kawalerowie tacy, żołnierze dawni, którzy w Danijej, w moskiewskich, w kozackich, w węgierskich okazyjach dokazywali mirabilia i bywali zawsze nieprzełamani – na domowej wojnie wszyscy zginęli”.[/quote]
Weterani zwycięskich bitew starli się ze swoimi dawnymi towarzyszami broni. W trwającej niewiele ponad godzinę masakrze zginęło więcej wojska niż w niejednej wojnie z obcym najeźdźcą. Jeńców nie brano.
Jan Sobieski, niesławny dowódca królewski pod Mątwami, pisał po wszystkim:
…najwięcej zginęło ludzi. Nie tylko Tatarowie, Kozacy nigdy takiego nie czynili tyraństwa, ale we wszystkich historiach od najgrubszych narodów nikt o takim nie słyszał okrucieństwie. Jednego nie znajduję ciała, żeby 40 nie miał w sobie ran, bo i po śmierci nad trupami się pastwili”.
Rzeź braci szlacheckiej nie przyniosła wystarczającego otrzeźwienia. Dopiero spieszące na żniwa pospolite ruszenie wymusiło na buntownikach porozumienie z królem.
W Łęgonicach, na Górce Zgody, gdzie Jan Kazimierz i Jan Lubomirski zawarli kondycyje, do tej pory znajduje się kościółek – wotum dziękczynne za wygaszenie wojny domowej. Nikt na niej w Rzeczypospolitej niczego nie zyskał. Już wtedy do śmiertelnego tańca melodie układano na obcych dworach. Stracili wtedy wszyscy.
Joanna Potocka, źródło: Przewodnik Katolicki
(146)