O akcjach feministek zakłócających ważne uroczystości mówiły najważniejsze media. Czy poinformują również o tym, co zrobiły członkinie jednej z organizacji – #120dB, które na festiwalu filmowym w Berlinie – Berlinale postanowiły zaprotestować przeciwko gwałtom dokonywanym przez muzułmańskich imigrantów.
Impreza miała miejsce w Berlinie i jej tematem przewodnim były gwałty na kobietach pod hasłem #MeToo. Dyskusja odbywała się w ramach festiwalu filmowego Berlinale. Zabrakło jednak jednego tematu: nadreprezentacji imigrantów w statystykach napaści seksualnych. W panelowej dyskusji skupiano się na patriarchalnej roli mężczyzn w Niemczech.
Jednak w pewnym momencie scenę wbiegły aktywistki #120dB z banerem:
Głos zapomnianych kobiet
Anhängerinnen und Anhänger von #120db stören Veranstaltung gegen sexualisierte Gewalt im Rahmen der #Berlinale. Publikum reagiert mit “Haut ab” und “Nazis raus”-Rufen pic.twitter.com/JYznGDbL2z
— BuzzFeedNewsDE (@BuzzFeedNewsDE) 19 lutego 2018
Politycznie poprawna publiczność nie chciała dowiedzieć się więcej o ,,rasistowskich” statystykach, dlatego z widowni słychać było okrzyki takie jak ,,rasistki”, ,,neonazistki wynocha” (,,Nazis raus”).
Po chwili organizatorom udało się opanować sytuację. Prowadząca imprezę aktorka Jasmin Tabatabai stwierdziła:
Będzie problem z neonazistami. Nie wiem, czy jest sens rozmawiać z takimi ludźmi.
Jak widać, podjęcie jakiejkolwiek dyskusji, która wykracza poza granice wąsko rozumianej politycznej poprawności, jest nazywana… neonazizmem. Niemieccy internauci dziwili się, że mówienie o przemocy seksualnej ze strony imigrantów sprawia, że od razu jest nazywany nazistą:
Man darf also nur gegen sexualisierte Gewalt sein, wenn der Mann *weiß *ist. Ansonsten ist man Nazi?
— Jeannette Leipzig (@JeannetteLeipz2) 19 lutego 2018
(4596)