Temat frekwencji na kolejnych marszach jest sprawą niezwykle drażliwą. Dlatego w mediach społecznościowych trwa ostry spór, ile tak naprawdę osób zgromadził Marsz Wolności.
Sekretarz Młodych Demokratów na Mazowszu – Natalia Połubiec dopatrzyła się milionów:
Rzeczywistość jest jednak trochę bardziej brutalna. Manifestantów według policji ma być ok. 9 tysięcy. A jeśli fakty się nie zgadzają, tym gorzej dla faktów. Oto co napisał Jan Grabiec:
Poseł @JanGrabiec odgraza się policji. Skoro teraz popisuje się taką butą to co będzie, gdy rzeczywiscie dojdzie do wladzy? pic.twitter.com/nFE2M1rYs7
— Wojciech Wybranowski (@wybranowski) 6 maja 2017
Poseł PO powinien swoje groźby skierować również do Gazety Wyborczej, która podaje te same dane.
Dominika Wielowieyska przeżywała mały dysonans poznawczy w zderzeniu z rzeczywistością:
Tymczasem korespondent GW w Brukseli Martin Mycielski pomnożył tę liczbę razy 5:
Wersja dla niemieckiej telewizji ARD to 100 tys.
A jak to się ma do rzeczywistości?
Co ciekawe, na ostatnim finale Pucharu Polski było kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Wygląda na to, że kibiców Lecha Poznań i Arki Gdynia jest więcej niż osób wierzących, że w Polsce łamana jest demokracja.
Ale dzięki temu zdrowie uczestników nie jest zagrożone…
(16375)