„Rój” -„dziecięciem prawie jeszcze był, gdy las go wpędził w bój”. Chciał porwać Piotra Jaroszewicza. Zdradzony przez dziewczynę, którą kochał [WIDEO]

w Żołnierze Wyklęci


Zachęcamy do obserwowania strony na Twitterze

13/14 kwietnia 1951 r. zginął Mieczysław Dziemieszkiewicz ps. „Rój” – legenda polskiego antykomunistycznego podziemia niepodległościowego.

„O Wolnej Polsce zawsze śnił”
„Kto raz go widział ten z pamięci już jego rysów nie wymaże,
Kto raz z nim walczył, ten pójdzie gdzie tylko mu rozkaże,
Kto raz miał możność być z nim razem i znosić trudy znoje,
Ten pójdzie pod jego rozkazem dla Polski dać życie swoje
Dziecięciem prawie jeszcze był gdy las go wpędził w bój,
O Wolnej Polsce zawsze śnił młody rycerski „Rój”.

Mieczysław Dziemieszkiewicz ''Roj'' z lewej
Mieczysław Dziemieszkiewicz ”Roj” z lewej

Przed wojną zdążył skończyć Szkołę Powszechną w mazowieckim Różanie, na prawym brzegu Narwi. Dalszą wiedzę musiał zdobywać na kursach tajnego nauczania w Makowie Mazowieckim. Tam też pracował w niemieckim przedsiębiorstwie przewozowym, a razem z braćmi należał do Narodowych Sił Zbrojnych.

Wiosną 1945 roku Dziemieszkiewicz został wcielony do 1. Zapasowego Pułku Piechoty „ludowego” WP w Warszawie, ale udało mu się uciec do brata Romana „Adama” – „Pogody”, który był komendantem Powiatu NSZ Ciechanów. Mieczysław wstąpił wtedy do oddziału partyzanckiego NSZ-NZW ppor. Mariana Kraśniewskiego „Burzy”, przyjął pseudonim „Rój” i został dowódcą drużyny.

Jesienią 1945 roku Sowieci zamordowali mu brata. „Nie zraził się, gdy padł mu brat rażony kulą wroga, W duszę mu wplótł się zemsty bat i zdrajców do dziś smaga” – pisał później w piosence o „Roju” jeden z jego żołnierzy, Władysław Grudziński „Pilot”.

[quote]„Rój” dostał zadanie stworzenia patrolu Pogotowia Akcji Specjalnej w powiecie ciechanowskim. Brał udział w wielu akcjach na milicyjne posterunki, przeciwko ubowcom i agentom. We wrześniu 1946 roku jego grupa ubezpieczała akcję oddziałów NZW dowodzonych przez komendanta XVI Okręgu NZW, kpt. Zbigniewa Kuleszę „Młota”, na cukrownię w Szczukach i urządziła zasadzkę, w którą wpadł pluton operacyjny MO z Ciechanowa.

„Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu…”

Gdy jesienią 1946 roku oddział „Burzy” został rozformowany, „Rój” z grupą podkomendnych został w lesie. Nie ujawnił się także po amnestii w 1947 roku. Pozostał wierny przysiędze, jaką złożył:

Walkę o Wielką Polskę uważam za największy swój obowiązek. Wstępując w szeregi NZW, mam szczerą i nieprzymuszoną wolę. Wpierw zginę, aniżeli zdradzę. Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, że wiernie będę walczył o niepodległość Polski. Rozkazu Wodza Naczelnego oraz wszystkich innych przełożonych będę słuchał i posłusznie wykonywał. Tak mi dopomóż Bóg i Ty Królowo Korony Polskiej.

Żołnierze ''Roja''
Żołnierze ”Roja”

Już 3 kwietnia 1947 roku opanował osadę Karwacz i rozbroił posterunek MO. W maju był na odprawie kadry podoficerskiej w Olszynach, na której zdecydowano prowadzić dalej działalność zbrojną i wybrano nowego komendanta XVI Okręgu chor. Józefa Kozłowskiego „Lasa”. „Rój” został komendantem Powiatu „Ciężki”-„Wisła” (Ciechanów, Płońsk i Mława), a zarazem dowódcą oddziału partyzanckiego, podzielonego na trzy patrole: Władysława Grudzińskiego „Pilota”, Ildefonsa Żbikowskiego „Tygrysa” i Stanisława Kakowskiego „Kaźmierczuka”.

U „Roja” służyli tylko młodzi chłopcy. Najstarszy, kapral Władysław Bukowski „Zapora” urodził się w roku 1920, a najmłodszym, plutonowy „Pilot”, w 1927. Nie byli zbyt dobrze uzbrojeni, ale ich brawurowa odwaga, wola walki, bezkompromisowy antykomunizm i jeden z najlepszych dowódców sprawiały, że oddział był niezwykle groźny dla aparatu bezpieczeństwa i władzy.

[quote]Przekonał się o tym sekretarz Komitetu Gminnego PPR w Sońsku, Władysław Nasierowski, szczególnie gorliwy działacz partyjny, który na wzór sowieckich bezbożników chciał likwidować kościoły i zamieniać je na teatry lub muzea. Wielokrotnie przekonywał, ze księża i „panowie” powinni zostać unicestwieni i nic sobie nie robił z ostrzeżeń podziemia, żeby zaprzestał bezbożnej propagandy – wręcz przeciwnie demonstrował swoją pogardę dla rzeczy świętych. Strzelał nawet do figurki Matki Boskiej w Bieńkach. Patrol „Roja” wykonał na nim wyrok śmierci 8 czerwca 1947 roku w Strusinie.[/quote]

Oddział rozbroił też posterunki MO w Barańcach i Gąsocinie, bił się z grupami operacyjnymi KBW i UB pod Pniewem Wielkim, Wyrębem Karwackim i Szlasami Żalnymi, urządził zasadzki na UB pod Gołyminem i Nasielskiem. Do lata 1948 roku zlikwidował 12 funkcjonariuszy UB, MO i ORMO, w tym szefa powiatowego UB w Ciechanowie, por. Tadeusza Mazurowskiego oraz ponad 20 konfidentów.

Po rozbiciu, przez czterdzieści plutonów wojska KBW, UB i MO, w czerwcu 1948 roku, leśnej bazy Komendy XVI Okręgu NZW [kryptonim „Orzeł”], „Rój” nie podporządkował się nowemu komendantowi Witoldowi Boruckiemu „Dąb” – „Babiniczowi”, (zamordowanemu w sierpniu 1949 roku we śnie przez agentów UB) i stworzył samodzielną Komendę Powiatową NZW Kryptonim „Wisła”, której został komendantem. Podlegało mu około 40 osób. Wobec ciągłych akcji bezpieki, jego oddział wciąż musiał zmieniać miejsca postoju, ale przez to działał na coraz większym obszarze i pozostawał nieuchwytny.

[quote]Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego było poważnie zaniepokojone, stwierdzając, że grupa st. sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza „w okresie zaostrzającej się walki klasowej […] jest najliczniejszą i najgroźniejszą bandą na terenie województwa [warszawskiego]”.[/quote]

 Zdjęcie pośmierntne, wykonane przez UB, partyzantów z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza "Roja" (patrol "Tygrysa"), poległych 25 II 1950 roku - od lewej: Ildefons Żbikowski "Tygrys", Józef Niski "Brzoza", Henryk Niedziałkowski "Huragan" i Władysław Bukowski "Zapora")
Zdjęcie pośmierntne, wykonane przez UB, partyzantów z oddziału Mieczysława Dziemieszkiewicza „Roja” (patrol „Tygrysa”), poległych 25 II 1950 roku – od lewej: Ildefons Żbikowski „Tygrys”, Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan” i Władysław Bukowski „Zapora”)

Jakby na potwierdzenie tej opinii „Rój” uderzył w 32. rocznicę rewolucji październikowej, 6 listopada 1949 roku. Jego patrol zatrzymał wtedy dwa kilometry przed stacją kolejową w Gołotczyźnie (w gminie Sońsk, powiat ciechanowskim) pociąg osobowy, w którym przeprowadził rewizję pasażerów, zatrzymując wszystkich do dyspozycji dowódcy. „Rój” czekał na pociąg na dworcu i kiedy przyjechał wygłosił do zgromadzonych przemówienie o szybkim upadku komunizmu. W tym czasie partyzanci rozdawali wśród pasażerów ulotki, a następnie zastrzelili jadących w pociągu Mieczysława Piaskowskiego, członka PZPR i funkcjonariusza PUBP w Ciechanowie oraz oficera politycznego WP, ppor. Czesława Pacała. Drugiemu oficerowi pozwolono odejść bez broni.

Na przełomie 1949 i 1950 roku „Rój” podjął próbę odbudowania struktur XVI Okręgu NZW i znów rozszerzył swoją działalność na nowe powiaty. Poza ciechanowskim, bywał w Pułtusku, Nowym Dworze Mazowieckim, Wołominie, Mińsku Mazowieckim i Garwolinie.

Mordercy z „V kolumny”

Dla rozpracowania jego oddziału, na początku 1950 roku III Departament MBP utworzył specjalną grupę operacyjną w Pułtusku, kierowaną przez por. Ryszarda Tabaczyńskiego z Warszawy. W akcji o kryptonimie „Zbiry” wykorzystano ponad 320 agentów i informatorów. Jeden z nich, „Zieliński”, dezerter z oddziału „Roja”, podjął się zabić byłego dowódcę. Należał on do czteroosobowej grupy „V kolumna”, która miała działać wspólnie. Udało im się nawet po kilku miesiącach nawiązać kontakt z „Rojem”, ale dokonać morderstwa nie mieli możliwości, choć zabili kilku innych partyzantów, a za każdego dostali 20 tys. zł. Mimo to zostali zlikwidowani przez funkcjonariuszy MBP na rozkaz ppłk Bolesława Trochimowicza.

Choć „Rój” na razie ocalał, w lutym 1950 roku stracił patrol „Tygrysa”. Dzień po akcji, w której pododdział st. sierż. Żbikowskiego zarekwirował pieniądze z podatków sołtysom z kilku wsi, na skutek donosu został otoczony przez grupę operacyjną KBW i UBP w Osyskach, gdzie miał kryjówkę. Partyzanci podjęli walkę, ale wojsko użyło pocisków zapalających. Jak pisano w raporcie:

[quote]Zapalone zabudowanie poczęło się walić, zmuszając bandytów do ucieczki na podwórze, gdzie jeden z bandytów krzyknął: ‘My giniemy za Polskę Narodową, a wy za co, komuniści?’. Na to strz. Ratajczak odpowiedział: ‘Wy giniecie za Polskę kapitalistyczną, a my walczymy za Polskę Robotniczo-Chłopską, Polskę Ludową’, po czym bandyci, uciekając w kierunku ustępu, zostali zabici”. W walce zginęli: Ildefons Żbikowski „Tygrys”, Józef Niski „Brzoza”, Henryk Niedziałkowski „Huragan” i Władysław Bukowski „Zapora”. Za pomoc partyzantom zapłaciła także rodzina Kołakowskich, w domu których znaleziono kryjówkę. Ojciec i jeden z synów zostali zamordowani, drugi syn zmarł po torturach, a matkę i dwie córki skazano na więzienie.[/quote]

Na wiosnę 1950 roku „Rój” zaplanował brawurową akcję pojmania w niewolę gen. Piotra Jaroszewicza, wiceministra obrony narodowej, późniejszego premiera PRL. W zamian za jego uwolnienie miał zażądać zwolnienia więźniów politycznych z powiatu ciechanowskiego. Rzeczywiście, Jaroszewicz na przełomie kwietnia i maja odwiedzał rodzinę w powiecie garwolińskim, ale udało mu się uniknąć zasadzki „Roja”, bo wcześniej wrócił do Warszawy.

Dziemieszkiewicz wciąż nie tracił wiary w sens walki i apelował do swoich żołnierzy oraz członków NZW jako komendant okręgu „Wisła”:

[quote]Pomimo że straszny wróg wszelkimi metodami stara się nas zniszczyć, my, ufni w moc Boską, idziemy zawsze naprzód i z każdym krokiem zbliżamy się do chwili zwycięstwa. Koledzy, nie zrażajmy się tym, że giną co dnia najlepsi synowie Ojczyzny. Nic to. Giną za wiarę i Polskę, a z krwi ich wyrośnie Wielka Chrześcijańska Polska tylko dla prawdziwych Polaków. Pamiętajmy o tym, żeby zniszczyć chwasty spośród naszego społeczeństwa, a wtedy przystąpimy do odbudowy wielkiego domu rodzinnego, którym jest Wielka Polska. Koledzy, nie zrażajmy się nawet tym, gdy giną nasi koledzy. Bracia, to są ofiary, po których zbliżamy się do zwycięstwa. Od celu, do którego dążymy, nic nas nie może powstrzymać. My, Narodowcy, idziemy [z] testamentem gen. Sikorskiego i kontynuować go będziemy aż do końca wojny, aż do zwycięstwa. […].[/quote]

„Spotkamy się w niebie…”

Nie na darmo mówił o tym, żeby nie zrażały ich ofiary, bo było ich coraz więcej. W czerwcu 1950 roku ktoś doniósł do PUBP w Pułtusku o tym, gdzie zatrzymał się patrol „Pilota”. Do Popowa Borowego wyruszyło dwa tysiące żołnierzy KBW, samochody pancerne i samoloty. „Pilot” osłaniał wycofujących się partyzantów, aż został ranny w obie nogi. Otoczeni, bez szans na wyjście z kotła, bronili się do końca, prawdopodobnie ostatnie kule przeznaczyli dla siebie. Poza „Pilotem” zginęli: st. strz. Czesław Wilski „Brzoza” – „Zryw”, st. strz. Hieronim Żbikowski „Gwiazda”, st. strz. Kazimierz Chrzanowski „Wilk”. A jeszcze przed Wielkanocą „Pilot” pisał:

Iluż kolegów świąt nie doczekało

z którymi razem komunistów biłem

Nas, starych partyzantów, mało pozostało

Nie wiem dlaczego Ty mnie Boże chowasz?

[…] tak sobie często marzę, koledzy przyjdę i ja do Was

Więc czekajcie na mnie

Wstawcie się do Boga, to spotkamy się w niebie.

Prosta i głęboka wiara pomagała często przetrwać ciężkie chwile zwątpienia. Oddział „Roja” zawsze kończył dzień modlitwą, a za poległych kolegów zamawiano Msze św. Bezpieka tymczasem werbowała nowych agentów, mogących naprowadzić ją na trop niepokonanego oddziału Dziemieszkiewicza, który jeszcze w styczniu 1951 roku zuchwale, w biały dzień, w mundurach pod płaszczami wszedł do banku w Nasielsku i zabrał 46512 zł. Odsłaniając mundury, partyzanci powiedzieli pracownikom: „Nie bójcie się, my jesteśmy z partyzantki […] macie dzwonki alarmowe, więc możecie dzwonić. My będziemy w mieście jeszcze godzinę”.

W końcu UB zmusiło do współpracy dziewczynę, którą „Rój” kochał i z którą chciał się ożenić. Była to córka państwa Burkackich ze wsi Szyszki, gdzie partyzanci często gościli. Jako agentka „Magda” zgodziła się wydać „Roja”, bo obiecano jej za to zwolnienie z więzienia rodziców, aresztowanych za współpracę z „bandytami” i skazanych na karę 6 i 8 lat więzienia.

Gdy 13 kwietnia 1951 roku, po powrocie z Warszawy, dowiedziała się, że „Rój” z towarzyszem, Bronisławem Gniazdowskim „wyszli z budynku i próbowali przebić się przez obławę, ale nie byli w stanie. Prawdopodobnie jeden z nich, ciężko ranny, popełnił samobójstwo.

Martwemu „Rojowi” ubowcy zrobili zdjęcie w czarnym berecie z trupią główką, którego nigdy nie nosił. Taka propaganda nie miała znaczenia dla tych, którzy go podziwiali i dla których już za życia był legendą, niezłomnym rycerzem walczącym z komunistami o niepodległą ojczyznę. Heroiczna śmierć tylko ją potwierdzała.

Mieczysław Dziemieszkiewicz ''Rój'' - zdjęcie pośmiertne
Mieczysław Dziemieszkiewicz ”Rój” – zdjęcie pośmiertne

Bo jak pisał „Pilot”:

„Potomność powie o nim dobrze i sławy mu nie ujmie,

Nie zginie jego dobre imię w innych nieprawych tłumie.

Aby dał Bóg, by z trudów Twych i nieprzespanych nocy,

Wyrosła Polska Wielka, Wolna od zdrajców i przemocy”.

O walce sierż. Mieczysława Dziemieszkiewicza opowiada film fabularny Jerzego Zalewskiego Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać.

Joanna Wieliczko-Szarkowa, fragment książki „Żołnierze wyklęci. Niezłomni bohaterowi”

(3061)

Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie.
Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com

Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*

Korzystając z formularza, zgadzam się z polityką prywatności portalu

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.