Publicznie potępił ludobójstwo wołyńskie. Jest prześladowany przez Ukraińców w polskim akademiku. Straszono go, że ,,nie zobaczy więcej rodzinnego domu”
Ukraiński student, który publicznie potępił ludobójstwo wołyńskie, jest prześladowany przez wyznawców zbrodniczej ideologii banderowskiej w akademiku w Lublinie.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy przed kilku dniami prof. Włodzimierz Osadczy z Ukrainicum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego otrzymał email od przyjaciela prześladowanego studenta.
– Chciałbym z dużym niepokojem opowiedzieć o bulwersującej sytuacji, która ma miejsce na KUL-u. Zwracam się do Pana jako do zaufanej osoby. Otóż znam studenta – Polaka ze Lwowa (czuje się Polakiem, formalnie posiada obywatelstwo Ukrainy), który m.in. włącza się w pomoc dla miejscowych Polaków, promuję sprawę Polaków ze Lwowa oraz pamięć o ofiarach banderowskiego ludobójstwa. Mieszka on w akademiku, gdzie dokuczali mu rówieśnicy z Ukrainy – z kartami Polaka (sic!) – za jego antyupowskie poglądy
– napisał do wykładowcy KUL jeden z studentów, który pragnie zachować anonimowość.
W emailu przedstawiono metody, jakie do zastraszania studentów z Ukrainy używają banderowscy studenci w Polsce.
– Najpierw był straszony, żeby „odpuścił” np. tym, że z racji tego, że ojciec jednego z tych banderowców jest sędzią na Ukrainie, mój przyjaciel zostanie aresztowany na granicy i nie zobaczy więcej rodzinnego domu. Następnie w grupie tamten „tryumfalnie” wykrzyknął, że jest banderowcem. Nachodzili go w pokoju, mówili prowokacyjne rzeczy, wyśmiewali, że poniósł klęskę za potępienie banderyzmu. Wyznał mi, że jest już zmęczony fizycznie i psychicznie od gróźb i poniżeń. Sam musi jeździć na Ukrainę, bo nie posiada obywatelstwa polskiego, ma tam też rodziców. Gdy ostatnim razem wyjeżdżał na święta powiedział mi dokładnie o której godzinie ma dotrzeć do domu, a jeśli się nie odezwie, żebym zaalarmował odpowiednie służby
– czytamy w emailu.
Groźby ze strony wyznawców zbrodniczej ideologii banderowskiej, odpowiadającej za śmierć około 200 tysięcy Polaków i kilkudziesięciu tysięcy Żydów na Ukrainie nie ustały. Przed kilkoma dniami banderowcy ponowili groźby wobec studenta.
– Dzisiaj po raz kolejny doszło i to do bardzo poważnych gróźb. Dowiedział się od współlokatora, że w akademiku tworzy się akcja przeciw niemu za to, że jako obywatel Ukrainy potępił banderyzm, nazwali go zdrajcą. Od tego współlokatora dowiedział się, że tamci knują przeciw niemu – mają się kontaktować z ukraińskimi nacjonalistami, żeby po przybyciu mojego przyjaciela na Ukrainę, zemścili się na nim. Owego współlokatora zachęcali, aby uznał Banderę bohaterem i stanął razem z nimi przeciw mojemu przyjacielowi. O tych wszystkich wydarzeniach jako postronny świadek może zaświadczyć jedynie ten współlokator, jednak tego się obawia. Mój przyjaciel także obawia się podać jakiekolwiek nazwiska. Nazwiska dwóch studentów – osób grożących zleceniem pobicia ukraińskim nacjonalistom znam ja. Mój przyjaciel przesłał mi je, żeby nie daj Boże gdy stanie się coś złego, wiadomo było co się stało i kto jest za to odpowiedzialny. Przeciwko niemu jak na razie nie doszło na szczęście do rękoczynów, ale ta sytuacja jest więcej niż niepokojąca
– pisze student w emailu do prof. Osadczego.
I zastanawia się: co zrobić, aby Polak – patriota, nie został skrzywdzony przez wyznawców zbrodniczej ideologi, których niestety przyjęła polska administracja? Czy Pan Profesor ma pomysł co w tej sytuacji można zrobić, do kogo się zwrócić?
Email kończy się retorycznym pytaniem:
– Czy w ogóle na Uczelni i w polskich placówkach jest prowadzona jakakolwiek weryfikacja osób, którym bądź co bądź udziela się dużego wsparcia?
O komentarz w sprawie poprosiliśmy prof. Włodzimierza Osadczego. – To świadczy o wielkich zaniedbaniach, ze strony Rzeczypospolitej i uczelni, które przyjmują studentów z Ukrainy, nie dbając o pewien poziom etyczny. Mija się to z celem tworzeniem wspólnoty polsko-ukraińskiej, która miałaby być budowana na zasadach wartości. W tej chwili mamy do czynienia z wielkim i głębokim pęknięciem, tej wspólnoty nie ma na szczeblu polsko-ukraińskim, ale i między Ukraińcami – ocenił wykładowca KUL w rozmowie z portalem Niezlomni.com. I dodał:
Część, która jest w mniejszości, która ma odwagę w sposób jawny powiedzieć o swojej dezaprobacie w stosunku do ideologii banderowskiej, napiętnowanej w Polsce, jest gnębiona przez środowisko studentów ukraińskich. Jest to wielkie wyzwanie misyjne dla polskiego społeczeństwa, jeżeli chcemy budować trwałe fundamenty bytu politycznego tzw. Międzymorza musimy zadbać o trwałe wartości, na których ten byt miałby powstać. Należy również dbać o bezpieczeństwo mniejszości, która może być sojusznikiem Polaków w tym dziele.
(5279)
Chcesz podzielić się z Czytelnikami portalu swoim tekstem? Wyślij go nam lub dowiedz się, jak założyć bloga na stronie. Kontakt: niezlomni.com(at)gmail.com. W sierpniu czytało nas blisko milion osób!
Dołącz, porozmawiaj, wyraź swoją opinię. Grupa sympatyków strony Niezlomni.com
Redakcja serwisu Niezłomni.com nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zawartych w komentarzach użytkowników. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Jednocześnie informujemy, że komentarze wulgarne oraz wyrażające groźby będą usuwane.
Ładowanie komentarzy Facebooka ...
1 komentarz
A teraz pytanie kto tej hołocie daje karty Polaka ? Popis dalej rządzi nie wymieniając kadry na placówka ale z tego co obserwuję nie są zainteresowani . To się nie skończy dopóki ten ciemny lud nie nabierze świadomości narodowej i nie zacznie głosować na tych co będą dbać o naszą ojczyznę.
A teraz pytanie kto tej hołocie daje karty Polaka ? Popis dalej rządzi nie wymieniając kadry na placówka ale z tego co obserwuję nie są zainteresowani . To się nie skończy dopóki ten ciemny lud nie nabierze świadomości narodowej i nie zacznie głosować na tych co będą dbać o naszą ojczyznę.