Zdobywanie mięsa podczas powstania warszawskiego. Mężczyźni w Śródmieściu przeciągają zabitego konia. Znajdujący się w potrzasku warszawiacy szybko zaczęli cierpieć na głód i pragnienie…
Aprowizacja w Powstaniu. Przeszło milion mieszkańców, Powstańcy na barykadach – a w mieście brak żywności i wody. Administracja cywilna prowadzi rekwizycje żywności, alianci wspomagają miasto zrzutami. Nieliczne magazyny niemieckie, przejęte przez AK, zaopatrują walczących i cywilów. Brakuje chleba, kartofli, jarzyn, są niewielkie zapasy kaszy, cukru, kawy zbożowej, marmolady. Zjadane są konie, koty i psy. Pod koniec Powstania ludność żywi się głównie jęczmieniem, znalezionym w magazynach browarów Haberbuscha – mielonym w młynkach do kawy i gotowanym jako „pluj-zupa”.
źródło: 1944.pl
Oto relacja jednego z powstańców – Tadeusza Tołłoczki:
Mogę jeszcze jeden taki incydent opowiedzieć, który [bokiem może trochę, nie bokiem, ale] w każdym razie związany z Powstaniem tak bardzo nie jest, bo późniejszy trochę. Raptem wzywają mnie: „Pod broń wszyscy! Akcja!”. Jaka akcja? Wykryli, że w okolicy Dworca Głównego jest rodzina, która trzyma gdzieś, w jakimś baraczku — nie baraczku — konia wyścigowego. A już głód dawał się we znaki. Poszedł ktoś, żeby tego konia… Powiedzieli, że bronią, granatami odpędzą wszystkich, kto by tego konia chciał wziąć. Wobec tego akcja zbrojna i my jako oddział pod pełną bronią po tego konia. W imię Ojca i Syna, podczas Powstania z pistoletem na konia, na tę rodzinę właściwie, co tego konia broniła. Ale okazuje się, że jakoś obronną ręką wszystko wyszło, bo na jakąś kaszę — handel zamienny i tego konia zdobyliśmy. Nastąpiła rzeź tego konia i mój kolega bardzo bliski, z którym byłem cały czas (notabene został lekarzem, jeszcze ciągle w Warszawie jest lekarzem, na emeryturze) pierwszy się dorwał potem do sekcji tego konia i wyciągnął piękną wątrobę, zabrał, zawiózł do swojej matki. A jego matka mieszkała z moją matką na ulicy Chmielnej, wszystko w rękach polskich to wtedy było. Cały czas, całe Powstanie moja matka była razem z jego. Pamiętam, że mieliśmy wtedy wyżerkę, mniam, mniam, mniam, tę wątrobę końską.Przenieśliśmy się potem na ulicę Widok. Byłem już do końca Powstania na ulicy Widok. Jeszcze były potem rozmaite [akcje] po drugiej stronie Nowego Światu. Na ulicy Smolnej, ale Niemcy… musieliśmy się wycofać stamtąd. Jeszcze potem widziałem amerykańskie samoloty, te zrzuty. Ostatecznie decyzja, że jesteśmy kombatantami, dla na Powstanie się skończyło i [wychodzimy] do niewoli.
Dużym problemem była woda:
(161)