Czarny protest wrócił pod Sejm. O ile wcześniej powodem było proponowane zaostrzenie prawa aborcyjnego, to teraz… I tu opinie się różnią…
Media informowały, że hasłami były:
nie dla pogardy wobec kobiet, nie dla ingerencji Kościoła w politykę i nie dla polityki w edukacji
natomiast niektórzy uczestnicy mieli problem z wyartykułowaniem, przeciw czemu protestowali:
Poziom uczestników Czarnego protestu 😬
Jestem przeciwko temu, co się dzieje
To znaczy?
No, no … nie mam ochoty się wypowiadać
(Wiadomości) pic.twitter.com/SHocH9dofp— ZielonaGąska (@ZielonaGaska) 23 października 2016
Dużo rozmowniejsze były organizatorki. Agata Czarnacka mówiła że na Natalię Przybysz, która pochwaliła się aborcją, ,,polała się fala hejtu”. A w całej Polsce ,,wylewają się hektolitry nienawiści”.
Kobiety żyją w lęku i strachu, codziennie przygotowane na najgorsze. Nie są bezpieczne w przestrzeni medialnej i publicznej, w pracy i w domu, w szpitalu czy w szkole
– mówiono na konferencji. Wydano także odezwę, w której czytamy:
Podtrzymując fikcję prawną w postaci kompromisu aborcyjnego, państwo polskie nie tylko podważa własną wiarygodność, ale też kreuje politykę zdrowotną, w której godność, bezpieczeństwo, życie i zdrowie kobiet znajdują się na ostatnim miejscu. Podobnie jest w polityce społecznej: imperatyw rodzenia przesłonił zasady nowoczesnego wsparcia dla różnych form rodzin. Wsparcia opartego na wiedzy socjologicznej i społecznym dialogu.
Czy ta odezwa porwie setki tysięcy kobiet, aby wyszły na ulice? Sądząc po frekwencji na ostatnim proteście (kilka tysięcy osób), feministkom trudno będzie powtórzyć sukces z pierwszej demonstracji.
Więcej o obecnych celach czarnego protestu mówi także Rafał Ziemkiewicz:
(5493)
