Władysław Raginis (27 VI 1908 †10 IX 1939) pochodził z rodziny łotewskich Polaków, nosił łotewskie nazwisko. Po odrodzeniu Rzeczypospolitej jego rodzice nie mieli wątpliwości, że ich miejsce jest w Polsce. Władysław, urodzony jeszcze w łotewskim Dźwińsku, ukończył gimnazjum już w polskim Wilnie i wychowywał się w patriotycznej atmosferze tego pięknego i wiernego Polsce miasta.
W Wilnie i w okolicach nie brakowało rodzin wojskowych, oficerów i żołnierzy z Legionów i z wojny bolszewickiej. W czasie okupacji Armia Krajowa stworzy na Wileńszczyźnie i na Nowogródczyźnie kilka brygad partyzanckich, złożonych z rówieśników Władysława Raginisa i z pokolenia młodzieży urodzonej w latach 20.
W tej wojskowej atmosferze wielu młodych ludzi decydowało się na szkoły wojskowe. Władysław Raginis ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Komorowie koło Ostrowi Mazowieckiej, potem studiował w Oficerskiej Szkole Piechoty, którą opuścił 15 sierpnia 1930 jako podporucznik. Służył jako dowódca plutonu w 76 Pułku Piechoty w Grodnie.
W 1939, jako wyróżniający się oficer, został dowódcą 3 kompanii ckm w Batalionie Korpusu Ochrony Pogranicza „Sarny”.
Od 2 września 1939 kpt. Raginis dowodził obroną bardzo ważnego odcinka granicznego Wizna w powiecie łomżyńskim. W dniach od 7 do 10 września 1939 rozegrała się tu bitwa, nazywana dziś Polskimi Termopilami. Żołnierze Raginisa zatrzymali na dwa dni XIX Korpus Pancerny gen. Heinza Guderiana, symbol niemieckiego Blietzkriegu, umożliwiając polskim oddziałom w tym rejonie przegrupowanie się w kierunku Warszawy lub odwrót ku granicy rumuńskiej.
Przeciw ponad 42 tysiącom Niemców – dysponującym 350 czołgami, 457 moździerzami, działami i granatnikami, wspieranym z powietrza przez Luftwaffe – stanęło 720 oficerów i żołnierzy kpt. Władysława Raginisa. Tylko kilkudziesięciu z nich dostało się do niewoli niemieckiej, a kilkudziesięciu zdołało się wycofać. Reszta zginęła, walcząc do końca.
Niewykluczone, że liczba 720 jest i tak zawyżona:
– Do tej pory uważano, że Raginis dysponował 720 żołnierzami. Analiza nowych źródeł skłoniła nas do przekonania, że nie miał nawet tego. Pod jego komendą mogło znajdować się góra 360 ludzi – mówił „Rzeczpospolitej” szef stowarzyszenia Wizna 39 Dariusz Szymanowski. – Wszystko to pozwala sądzić, że bitwa pod Wizną miała jeszcze bardziej dramatyczny przebieg, niż sądziliśmy. A kapitan Raginis zasługuje na jeszcze większy szacunek.
Kpt. Raginis złożył przed bitwą przysięgę, że żywy nie odda bronionych pozycji. Po wyczerpaniu amunicji i wydaniu rozkazu kapitulacji – dla ratowania życia ostatnich podkomendnych – pozostał na stanowisku dowodzenia jak Wołodyjowski w twierdzy kamienieckiej. Popełnił honorowe oficerskie samobójstwo, rozrywając się granatem. Podobną przysięge złożył jego przyjaciel por. Stanisław Brykalski. Tu się znów nasuwa analogia z Panem Wołodyjowskim – śmierć Wołodyjowskiego i Ketlinga po wysadzeniu prochów w twierdzy… Jednak por. Brykalski zginął wcześniej, w walce.
Po wojnie w Wiźnie (dziś niewielka wieś) umieszczono tablicę ze znamiennym napisem, nawiązującym do obrony wąwozu termopilskiego:
Przechodniu, powiedz Ojczyźnie, żeśmy walczyli do końca, spełniając swój obowiązek.
28 sierpnia 2009 prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie kpt. Władysława Raginisa Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Obrona Wizny w czasach PRL była mało znana ogółowi Polaków. W ostatnich latach najwięcej dla pamięci o bohaterach spod Wizny uczynili muzycy szwedzkiego [!] zespołu rockowego Sabaton, zafascynowani historią heroicznej obrony. Powstał utwór 40:1 (tytuł oddający w przybliżeniu proporcję sił). Szwedzcy muzycy odwiedzili w 2008 miejsce bitwy, składając hołd kpt. Raginisowi i jego żołnierzom.
Pamiętajmy o bohaterach spod Wizny i bądźmy z nich dumni – przynajmniej tak, jak ci Szwedzi…
źródło: Wolna-polska.pl
(4662)