Opowiedzmy o pewnym „incydencie”, jak to nazywa sam Churchill, a co możemy także nazwać projektem Katynia dla Niemców:
Oto Stalin zaprosił wszystkich na obiad. Obecni są Mołotow, Roosevelt, Hopkins, Harriman, Clark Kerr, Churchill i Eden. W czasie obiadu wchodzi do sali jadalnej Elliot Roosevelt, syn prezydenta, i ktoś daje mu znak, aby zajął miejsce.
Stalin jest w wybornym humorze i z tego powodu zaczyna „drażnić” Churchilla. Powiada, że cała siła armii niemieckiej polega na 50 000 oficerów i techników. Należy więc te 50 000 od razu rozstrzelać.
Churchill odpowiada, że parlament i opinia brytyjska nigdy nie zezwoli na masową masakrę.
Ale Stalin jak przystało na gospodarza, który zaprosił gości na obiad, nie przestaje drażnić Churchilla:
– Tak, tak, trzeba rozstrzelać 50 000.
Churchill wybucha:
– Wolę być zaraz rozstrzelany w tym ogrodzie niż zhańbić swój naród i siebie podobnym świństwem.
Na to Roosvelt, chcąc obrócić sprawę w żart, oświadcza, że się rozstrzela nie 50 000, ale tylko 49 000.
Ale Elliot Roosvelt porywa się z końca stołu i wygłasza przemówienie, że aprobuje projekt marszałka Stalina i że armia amerykańska będzie za tym projektem.
Wtedy Churchill wstał od stołu, poszedł do pokoju obok, pogrążonego w półcieniu i siadł tam na fotelu. Za chwilę poczuł na ramionach dotyk dłoni dwóch ludzi. Byli to Stalin i Mołotow. Z serdecznym wdziękiem, jak zapewnia Churchill, powiedzieli mu, że to był tylko żart.
Muszę powiedzieć, że zakończenie tej scenki przypomina mi żywo inny incydent z roku 1919. Oto w Mickunach pod Wilnem żołnierze bolszewiccy zapowiedzieli właścicielowi tych Mickun, baronowi P., że będzie rozstrzelany i kazali mu wykopać sobie grób. Potem jednak uderzyli go również przyjacielsko po ramieniu i powiedzieli:
–Nu, starina, ubirajsia k czortu, my poszutili.
Stanisław Cat-Mackiewicz, Za pomocą trzech zapałek, „Wiadomości” z 18 listopada 1951.
(129)