Red. F. Fikusowi
Rozpłakała się jesienna szaruga,
rozpłakała…
za oknem stoi drżąca cała,
w welonie mgieł…
w dżdżu ciężkich strugach
i patrzy oniemiała
przez; męty szkieł…
….szaruga
Po szybach krople jedna drugą goni,
brzęknie, dzwoni
i spływa ciurkiem za okiennic krańce
w swojej wędrówki tajemniczy kres,
by w mroków toni,
nim się zza chmury szary brzask wyłoni,
spłynąć łez różańcem…
Chlupie w oddali rozrzedzone błoto —
pluskocze… moknie …
czasami wicher w kominku zawyje …
Przy oknie
jakaś gałąź bezlistna o futrynę bije …
i łka tęsknotą.
Chciałoby się iść przez deszcze i mgły,
pójść ciemną nocą — ,
lecz gdzie ? … i po co? …
Czy tam, gdzie ognik się stlił
na horyzoncie ? …
Czy tam, gdzie w dziurawym goncie
wiatr rozszalały zawodzi swe pienia?
albo za płotem
złowić za włosy jęczącą tęsknotę,
twardem kolanem do błota przydusić
i zmusić
do milczenia ? …
A może przywdziać płachtę deszczów gniła
i brodzić w plusku po rozmokłych polach,
błądzić po krzewów przytulonych grzędzie
i po rolach
szukać tego, co kiedyś już było —
co kiedyś w marzeniach się śniło
i co będzie ? …
Chciałoby się iść… iść ciemną nocą;
tam woła coś i mruga…
ale… za oknem szaruga,
a zresztą gdzie ? … i po co ? …
Konstanty Dobrzyński
(658)