Żyje o nim pamięć jako o człowieku świętym, choć nie zaznał jeszcze chwały ołtarzy. Miejscem pamięci o nim jest Hala Łabowska – między Nowym Sączem a Krynicą. Ksiądz, kapelan szlachetnej, patriotycznej młodzieży, pozbawionej szans w konfrontacji z NKWD-UB – niewielkiej grupy partyzantki antykomunistycznej na ziemi sądeckiej – Polskiej Podziemnej Akcji Niepodległościowej – został skazany na śmierć przed komunistycznym „sądem” i zamordowany w sidzibie NKWD-UB na ulicy Montelupich w Krakowie.
Zachowane wypowiedzi ks. Władysława Gurgacza (*2 IV 1914 †14 IX 1949) każą w nim widzieć nie tylko kapelana partyzantki antykomunistycznej, ale i w pełni świadomego męczennika narodowej Sprawy niepodległości Rzeczypospolitej. A to wszystko z głębokim przekonaniem, że służy w ten sposób i Polsce, i Bogu.
Urodził się 2 kwietnia 1914 r. w Jabłonicy Polskiej na Podkarpaciu. Na kapłana został wyświęcony w 1942 r, po wojnie pracował w szpitalu w Gorlicach. W drugiej połowie lat 40. był w stałym kontakcie w Polską Podziemną Armią Niepodległościową działającą na Sądecczyźnie. Pomagał jej członkom głównie duchowo – odprawiając Msze, udzielając sakramentów. Jednak już w 1948 r. sam musiał zacząć się ukrywać, a rok później został formalnym członkiem podziemnej armii: został kapelanem oddziału partyzanckiego „Żandarmeria” o pseudonimie „Sem”.
„Jako kapelan organizacji starałem się wpływać na młodych i powstrzymywać ich od niepotrzebnego rozlewu krwi. Zdawałem sobie sprawę z tego, co robię i co mi za to grozi, skoro mnie schwytacie. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż jest zresztą śmierć? To tylko przejście z jednego życia w drugie. A przy tym wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę”
Suchorowska. W 1992 r. kapłan został sądownie zrehabilitowany, a w 2008 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Rok 1938: Dni moje jako dym albo cień się rozwieją i jako kwiat polny przeminą wedle słów Pisma Świętego.
15 sierpnia 1941:Wiemy, że czcicieli swoich prowadzisz drogą krzyża, lecz to nas nie przeraża, gdyż gotowi jesteśmy odtąd każde cierpienie dla Ciebie ponieść w ofierze…
12 stycznia 1947: Zobaczymy w wyraźnej i bliskiej perspektywie człowieczy raj na ziemi. Tak, zaiste raj będą mieli nieliczni grabarze narodu, których opętał egoizm…
Rok 1947: Świat, bracia drodzy, zmienia tylko nazwę, ale rzeczywistość pozostaje ta sama… Dawniej ciemiężcy nazywali się tyranami, królami, kapitalistami – dziś nazwie się ich inaczej…
7 lipca 1949: Ocenę polityczną, którą podałem, podtrzymuję nadal, a słowo organizacja [Polska Podziemna Akcja Niepodlgłościowa] istnieje dla mnie nadal, ponieważ nie tworzyliśmy żadnej „bandy”…
20 listopada 1947: Gdy wracałem z kościoła, napadł mnie pijany komendant MO z pobliskiej wioski i bez pytania strzelił z pistoletu. Był jednak niewypał… Puścił mnie i znowu strzelił – ale tym razem niecelnie…
7 lipca 1949: Celem organizacji PPAN jest stworzenie demokratycznego ustroju w Państwie Polskim opartego nie na zasadach materializmu – marksizmu, lecz na zasadach ewangelicznych…
7 lipca 1949: Obowiązkiem moim była opieka moralna nad grupą, a więc odprawiałem Msze święte, spowiadałem członków grupy, objaśniałem im Ewangelię świętą, a nadto miałem wykłady…
7 lipca 1949: Według nauki głoszonej przez Kościół, człowiek obdarzony duszą nieśmiertelną jest czymś bardzo ważnym… W Związku Sowieckim człowiek jest niczym, jest malutkim nic nie znaczącym ogniwem w wielkiej machinie państwowej…
8 sierpnia 1949: Pragnęliśmy Polski Ludowej opartej na etyce katolickiej, jaką wyznaje cały Kościół…
8 sierpnia 1949: Okradanie państwa jest grzechem i czynem niemoralnym. Uważałem jednak, że w tym położeniu, w jakim znajdował się oddział, pieniądze państwowe względnie spółdzielniane mogą być użyte na ich potrzeby…
8 sierpnia 1949: Nie uciekłem po „napadzie” w dniu 2 lipca 1949 r., ponieważ nie chciałem pozostawić członków organizacji i tak samo jak i oni chciałem ponieść odpowiedzialność…
Rok 1949: Iudicet me Deus et discernet causam meam – Osądź mnie, Boże, i rozstrzygnij sprawę moją…
Rok 1949: Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?… Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę…
źródło: Wolnapolska.pl, Stefczyk.info
(255)